Świętując Boże Narodzenie trzeba nam kolejny raz uwierzyć i z wiarą przyjąć taki właśnie sposób przyjścia Boga do nas. Trzeba nam otworzyć serca na Jego obecność wśród nas. I choć może wszyscy już jakoś przyzwyczailiśmy się do Bożego Narodzenia, to jednak trzeba nam w ten dzień zobaczyć całą jego niesłychaną nowość i naprawdę całą wyjątkowość tego, co się dzieje.
Pośrodku tego, co tak trudno nam po ludzku zrozumieć i co nas swoją nowością zawsze będzie zaskakiwać, Boże Narodzenie mówi nam i powtarza co roku, iż Bóg w Jezusie Chrystusie rzeczywiście jest z nami, wciąż jeszcze „ciałem”, a nie tylko w oddali: choć przebywa z Ojcem, jest blisko nas. W Dzieciątku narodzonym w Betlejem przybliżył się do człowieka: możemy więc Go spotkać w „dziś”, które nigdy się nie kończy.
Trzeba może najpierw – jak wskazywał nam papież Franciszek – odważnie otworzyć dziś nasze serca na prawdziwe światło, Jezusa Chrystusa: światło, które może oświecić życie i przemienić nasze ciemności w światło; światło dobra, które zwycięża zło; światło miłości, które przewyższa nienawiść; światło życia, które pokonuje śmierć; boskie światło, które przemienia wszystko i wszystkich w światło; światło naszego Boga: ubogiego i bogatego, miłosiernego i sprawiedliwego, obecnego i ukrytego, małego i wielkiego.
W naszych sercach nigdy nie będzie Bożego Narodzenia, jeżeli wciąż tkwić będziemy w rozdzielającej nas tak bardzo kłótni i sporze, w których z lubością wypominać będziemy sobie nawzajem nasze błędy i przez cały czas śmiertelnie obrażać się jedyni na drugich.
Boże Narodzenie co roku daje nam pewność, iż światło Boga jest mocniejsze niż nasza ludzka słabość, iż przez cały czas będzie świecić i świeci pomimo naszej ludzkiej nędzy; iż wszelkie nasze grzechy, upadki i zło nie zniweczą Bożego światła, nie zagaszą go w tym świecie, bo jego jedynym źródłem jest On, Jezus Chrystus, Syn Boży, Mesjasz, Pan, Zbawiciel.
Zatem świętujmy!