Mecz na który, czekała
społeczność śledząca lokalną piłką skupioną przy bialskopodlaskim związku piłki nożnej od daty podania terminarzu, budził ogromne emocje. Spotkanie sześciokrotnego zwycięzcy klasy okręgowej z rewelacyjnym beniaminkiem z Drelowa jeszcze przed rozpoczęciem dawał podstawy do tego by uważać, iż będzie to widowisko na wysokim poziomie. Mnóstwo dodatkowych smaczków dawało pewność iż gra będzie toczyć się do ostatniego gwizdka na pełnych obrotach.O jakie smaczki chodzi? Śpieszę z wyjaśnieniem.Aktualny lider strzelców drużyny trenera Przemysława Sałańskiego w ostatnich trzech latach był kapitanem Lutni Piszczac, z którą trzykrotnie wygrywał rozgrywki naszej ligi. Do zespołu KS Drelów dołączył razem z Bartłomiejem Goździołko (również ex Lutniarzem, który przechodzi rehabilitację po operacji). Byłym zawodnikiem Lutni Piszczac jest również lider środka pola w Drelowie, Michał Karpiszuk.Kolejnym faktem, którego znawcy lokalnej piłki mogli nie wiedzieć to fakt, iż przez krótką chwilę trener Lutni Piszczac, Mateusz Kacik był podopiecznym trenera Przemysława Sałańskiego w IV-ligowym Podlasiu Biała Podlaska. Kolejną rzeczą jest sposób zarządzania klubami. Zarówno pani prezes Joanna Wójcik jak i pan prezes Piotr Dawidziuk dokonują rzeczy czasami wręcz niemożliwych by w ich własnych "ogródkach" było jak najlepiej. Kluby z Drelowa i Piszczaca są jednymi z najlepiej zarządzanych klubów w regionie (nie są to jedyne kluby gdzie włodarze mówiąc kolokwialnie dają radę.)Ostatnim i jednym z najczęściej wspominanych podtekstów meczu wymieniano braterską rywalizację braci Wiraszka. Adam w Lutni Piszczac a Mateusz w Drelowie. Oba kluby w tym sezonie wiele im zawdzięczają. Adam Wiraszka dwoi się i troi w ofensywie Lutni Piszczac. Strzela, podaje, asystuje i najczęściej jest wymieniany jako lider drużyny Mateusza Kacika. Mateusz Wiraszka to jeden z liderów defensywy KS Drelów. Zarówno przed jak i po VII kolejce jego drużyna ma najmniej straconych bramek. W pamięci kibiców w tym sezonie zapisał się bramką bezpośrednio z rzutu rożnego w doliczonym czasie gry w meczu z ŁKS Łazy, która dała cenny punkt.Przed meczem faworyt spotkania był raczej jeden. KS Drelów, tracąc najmniej bramek, nie smakując goryczy porażki oraz rozgrywając mecz u siebie, musiał być stawiany w takiej roli. Lutnia Piszczac natomiast po trzech przegranych meczach, które rozstrzygały się często, w dziwnych okolicznościach przyjechałby przełamać niekorzystną passę, ale również, by dać sygnał, iż przez cały czas jest w grze. Przed widowiskiem dopisało wszystko. Pogoda, publika, perfekcyjnie przygotowany plac do gry, w pełni zmotywowane jedenastki oraz arbiter spotkania ceniony i szanowany Karol Walczuk. Tu nie mogło być nic innego jak kapitalny spektakl rodem z Hitchcocka, czyli na początku trzęsienie ziemi a później napięcie stale rośnie. ...i tak też było...Mecz rozpoczął się od kilku rajdów jedną stroną boiska. Na rajdy Adama Wiraszki KS Drelów odpowiedział sprintami Adriana Hołowni jednak bez większego zagrożenia. W 11 minucie doszło do wyżej wymienionego trzęsienia ziemi. Eryk Kozłowski pociągnął ręką wychodzącego "sam na sam" Tomasza Tuttasa. Arbiter nie mógł podjąć innej decyzji jak wykluczyć zawodnika. Sytuacja okazała się brzemienna dla losów pierwszej połowy. Przewaga jednego zawodnika na 79 minut do końca spotkania była wodą na młyn dla graczy Mateusza Kacika. Z każdą minutą rosła przewaga graczy z Piszczaca. Każdy z ofensywnych graczy miał mniejszą lub większą okazję do podwyższenia wyniku, ale Michał Skrodziuk mimo młodego wieku nie bez kozery ma opinię jednego z najlepszych bramkarzy w lidze. Dwoił się i troił, broniąc strzały z dalszej odległości Tomasz Tuttas z 15 m, z bliska Karol Czarnecki głową czy dwukrotnie jeden na jeden Dawid Mackiewicz i Adam Wiraszka przy wyniku 0:0. To, iż w sercach kibiców i zawodników Drelowa tliła się iskierka nadziei, jest jego zasługą. W 17 minucie był już bezradny przy kapitalnym podaniu Karola Misiejuka i przerzuceniu piłki nad nim przez Dawida Mackiewicza. 8 minut później było już 0:2. Idealnym dośrodkowaniem na 5 metr Tomasza Tuttasa obsłużył młodzieżowiec Karol Czarnecki. Przewaga Lutni Piszczac w pierwszej połowie nie ulegała dyskusji a potwierdzeniem tego, był rzut karny za zagranie piłki ręką przez defensora gospodarzy, który pewnie na bramkę zamienił Milan Storto w 38 minucie. Bez doliczonego czasu gry pan Karol Walczuk zaprosił obie drużyny na przerwę. Nie wiem, co trener gospodarzy powiedział podopiecznym w przerwie, jednak na drugie 45 minut drużyna Drelowa wyszła niezwykle zmotywowana i walcząca o jak najlepszy rezultat. Brakowało konkretów lub momentu, który da wiarę, iż wynik można odwrócić. Ten nadszedł w 57 i 64 minucie. W 57 minucie doszło do zagrania ręką przed polem karnym przez defensora Lutni Piszczac, Jakuba Kuczyńskiego. Arbiter główny po dyskusji z pierwszym sędzią asystentem ukarał zawodnika czerwoną kartką. Po chwilowym zamieszaniu oraz wyrównaniu ilości zawodników na boisku w 64 minucie do rzutu wolnego podszedł Mateusz Wiraszka i lewą nogą obok muru pokonał Wiktora Dejnekę. W tym momencie rolę się odwróciły i miejscowi zmienili swoje oblicze o 180 stopni. Lutnia zmuszona do "przemeblowania" całkowicie oddała pole zespołowi Przemysława Sałańskiego. Trzykrotnie przy stanie 1: 3 ofensywa z Piszczaca wyszła z kontrami. W każdej z nich brał udział Tomasz Tuttas oraz Adam Wiraszka. Najlepiej zapowiadała się miękka wcinka skrzydłowego na głowę Tomasza Hansa Tuttasa, która o centymetry minęła lewy słupek bramki Michała Skrodziuka. Ostatnie 25 minut to całkowita dominacja Michała Karpiszuka i spółki. Ciągłe ataki Drelowian przyniosły bramkę kontaktową po wręcz książkowej akcji na jeden kontakt. Trafił Oleh Tkachuk po podaniu Karpiszuka. Drużyna Mateusza Kacika miała jeszcze jedną okazję, w samej końcówce meczu jednak Adam Wiraszka przegrał pojedynek z bramkarzem Drelowa. Nawałnica gospodarzy trwała do ostatniego gwizdka, próbowali na wszystkie sposoby dostarczyć piłkę w pole karne Wiktora Dejneki, jednak doliczony czas gry dobiegł końca. Karol Walczuk zagwizdał po raz ostatni. Niesamowite widowisko stworzone przez zespoły doświadczonych trenerów, którego każdy uczestnik na boisku czy trybunach nie zapomni przez dłuższy czas. Lutnia Piszczac w tym meczu pokazała, iż nie można jej wypisać z walki o końcowy triumf i przez cały czas jest zespołem, który pokazuje niesamowitą jakość. Drużyna KS Drelów udowodniła jak wiele, w piłce znaczy silna wola, motywacja, charakter oraz iż z każdej choćby najcięższej sytuacji na boisku da się podnieść. Czysta boiskowa agresja i szacunek do rywala przez pełne 90 minut mimo niekorzystnych okoliczności to coś, czym Drelowianie kupili i będą kupować przez cały czas kibiców w lidze. Przemysław Sałański, trener KS Drelów - Mecz przegrany zasłużenie bo przeciwnik strzelił o jedną bramkę więcej. A to w piłce nożnej jest najważniejsze. Na pewno czujemy niedosyt bo w drugiej połowie byliśmy bardzo blisko żeby podzielić się punktami. Dwie różne połowy - pierwsza gdzie po czerwonej kartce w 11’ , do przerwy przeciwnik dominuje. Druga gdzie po czerwonej kartce dla przeciwnika i bramce kontaktowej to my zdecydowanie przejmujemy inicjatywę. Walczymy dalej i uczymy się tej ligi.Mateusz Kacik, trener Lutni Piszczac - Cieszę się z przerwanej serii przegranych. Wróciliśmy na zwycięską ścieżkę i mam nadzieję, iż na niej zostaniemy. o ile chodzi o sam mecz to pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Wykorzystaliśmy w pełni grę w przewadze. Szkoda, iż zabrakło nam koncentracji w drugiej połowie, nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji brakowych i w nerwach kończyliśmy to spotkanie.Michał Skrodziuk, bramkarz KS Drelów- Mecz zaczął się spokojnym tempem i do czerwonej kartki naszego zawodnika nie wydarzyło się zbyt wiele. Po tej sytuacji lutnia zepchnęła nas do niskiej obrony i skutecznie wykorzystywała swoje szanse. Na drugą połowę wyszliśmy odważnie dążąc do strzelenia bramki dającej nam kontakt. Co poskutkowało czerwoną kartką dla lutni, dzięki temu mecz zrobił się bardziej otwarty i udało nam się strzelić dwa gole. Byliśmy bardzo blisko wyrównania, ale po strzale głową piłka trafiła w poprzeczkę. Do końca meczu naciskaliśmy na lutnie mając jeszcze kilka okazji do strzelenia bramki, ale ostatecznie to lutnia cieszyła się iż zwycięstwa.Mateusz Wiraszka, obrońca KS Drelów- Przystąpiliśmy do meczu z nastawieniem zdobycia trzech punktów, ale meczowa taktyka gwałtownie poszła w zapomnienie po czerwonej kartce w 11 minucie naszego stopera. Od tego momentu Lutnia grając z przewagą totalnie nas zdominowała w pierwszej połowie i wykorzystała swoje okazje. Po kilku mocnych słowach w szatni na drugą połowę wyszliśmy zdeterminowani żeby odwrócić wynik. Czerwona kartka dla obrońcy Lutni i rzut wolny zamieniony na bramkę dały Nam wiarę, iż jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania. Od tego momentu dominowaliśmy na boisku tworząc sobie okazje co poskutkowało bramka kontaktową. Wynik meczu już nie uległ zmianie mimo szans z obu stron. Myślę, iż mecz był na dobrej intensywności i daliśmy dobre widowisko dla licznej grupy kibiców zgromadzonych na stadionie. Indywidualnie cieszy bramka zdobyta bezpośrednio z rzutu wolnego, ale teraz już skupiamy się na treningach i kolejnym meczu.Adrian Hołownia, legenda Lutni Piszczac, w tej chwili pomocnik KS Drelów- Mecz KS Drelów z Lutnią Piszczac miał dla mnie wyjątkowy, sentymentalny charakter, bo w barwach Lutni spędziłem osiem lat i grałem przeciwko kolegom, z którymi przez ostatnie trzy sezony sięgałem po mistrzostwo. Spotkanie było bardzo widowiskowe i pełne emocji, kibice mogli zobaczyć naprawdę wiele, od dwóch czerwonych kartek, przez rzut karny, strzelony rzut wolny po intensywną walkę na całym boisku. Niestety czerwona kartka dla naszej drużyny na początku meczu miała ogromny wpływ na jego przebieg. Straciliśmy dużo sił już w pierwszej połowie, biegając i przesuwając za piłką. Mimo iż do przerwy przegrywaliśmy 0:3, to w drugiej części pokazaliśmy charakter i walczyliśmy do końca, zmniejszając straty. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla Lutni, ale uważam, iż jako KS Drelów zaprezentowaliśmy się z bardzo dobrej strony.Milan Storto, pomocnik Lutni Piszczac- Pierwsza połowa w pełni pod naszą kontrolą, utrzymywaliśmy piłkę tworzyliśmy sytuacje bramkowe, byliśmy odpowiedzialni w działaniach defensywnych. Przeciwnik praktycznie poza paroma nieudanymi próbami kontrataków nie zagrażał naszej bramce. Uważam iż mecz był do zamknięcia w pierwszej połowie przy wykorzystaniu sytuacji które stworzyliśmy. Druga połowa to totalna odwrotność naszej gry, pierwszym bodźcem była niesłuszna czerwona kartka Kuby Kuczyńskiego po której straciliśmy bramkę a drużyna z Drelowa złapała przysłowiowy tlen. Później mieliśmy problem z utrzymaniem się przy piłce tak jak w pierwszej połowie. Trzeba przyznać ze Drelów na nas napierał, tworzył sytuacje, był agresywniejszy w odbiorze i wyglądał lepiej, ale my też stworzyliśmy parę sytuacji które powinny zakończyć się bramkami. Myślę iż mecz należał do tych ciekawszych ponieważ, w końcówce dużo się działo i wynik mógł uleć zmianie.Dawid Mackiewicz, pomocnik, Lutnia Piszczac- Wczorajszy mecz wyjazdowy zakończył się wygrana dla naszej drużyny. Pierwsza połowa na naszą korzyść dzięki czerwonej kartce dla przeciwnika. Dwie dosyć szybkie bramki które wpadły w 8min i przed zakończeniem połowy pewny karny w wykonaniu Milana Storto. W drugiej połowie kontrowersyjna czerwona kartka Kuby i gra dziesięciu na dziesięciu. Nam nie sprzyjała .Drużyna gospodarzy mocno się nakręciła przez co udało im się zdobyć dwie bramki ostatecznie 3pkt przywozimy do Piszczaca"Pomeczowe statystyki: KS Drelów - Lutnia Piszczac Strzały: 9 - 13Strzały celne: 4 - 5Strzały niecelne: 5 - 8Rzuty rożne: 4 - 6Żółte kartki: 0 - 2Czerwone kartki: 1 - 1Spalone: 1 - 5