Spotkanie rozpoczęło się od celnego rzutu karnego w wykonaniu Filipa Stefaniego. Pierwsze dziesięć minut należało do gospodarzy, którzy utrzymywali jedno- lub dwubramkowe prowadzenie. Choć w piłce manualnej to niewielka przewaga, Stal dobrze weszła w mecz i kontrolowała jego tempo.
W 15. minucie kaliszanie odpowiedzieli dwoma skutecznymi atakami i doprowadzili do remisu. To tylko zmobilizowało mielczan – chwilę później Maksim Krasovskii trafił do siatki, a po nim kolejne bramki dorzucili jego koledzy. Z remisu 4:4 gwałtownie zrobiło się 7:4 dla Stali. Do końca pierwszej połowy obie drużyny wymieniały się akcjami, jednak to gospodarze mieli inicjatywę i potrafili dwa razy z rzędu znaleźć drogę do bramki rywali. W ofensywie wyróżniali się Stefani i Tokarz, którzy zdobyli po trzy trafienia. Do przerwy Stal prowadziła 15:11.
Druga połowa zaczęła się jednak źle dla mielczan – czterobramkowa przewaga błyskawicznie stopniała i już w 37. minucie było tylko 17:16. Stal zachowała jednak spokój i wróciła do swojej gry. Podopieczni Roberta Lisa konsekwentnie punktowali, a w obronie potrafili przechwytywać piłkę i wyprowadzać szybkie kontry. Tak było choćby w 47. minucie, gdy po golu Sikory, chwilę później kolejne trafienie dołożył Jakub Tokarz.
Choć w drugiej części meczu nie oglądaliśmy dłuższych serii bramkowych w wykonaniu gospodarzy, to ich kontrola nad spotkaniem była widoczna. Ostatecznie Handball Stal Mielec zwyciężyła 28:24. Najwięcej bramek zdobył Jakub Sikora (6), a tuż za nim znaleźli się Filip Stefani (5) i Rafał Przybylski (4).
Na uwagę zasługuje także świetna postawa bramkarzy - Krystian Witkowski i Zeljko Kozina zaliczyli po sześć udanych interwencji, co dało przewagę Stali w tym elemencie (12:7). Dzięki zwycięstwu mielczanie mogą cieszyć się z kompletu punktów - po czterech kolejkach mają na koncie dziewięć oczek i utrzymują się w ścisłej czołówce tabeli.