Czternaście i pół tysiąca złotych brutto miesięcznie przez całą karierę – tyle musi zarabiać czterdziestolatek, żeby na emeryturze dostać siedem tysięcy złotych. Kobiety w identycznej sytuacji potrzebują już ponad dwudziestu dwóch tysięcy. To pokłosie systemu, który bezlitośnie karze za płeć, wiek i długość życia.

Fot. Shutterstock
Matematyka emerytalna bez pardonu
Polski system emerytalny nie znosi litości. Eksperci wyliczyli, iż aby mężczyzna w wieku czterdziestu lat mógł liczyć na świadczenie w wysokości siedmiu tysięcy złotych, musi przez pozostałe dwadzieścia pięć lat kariery zarabiać co najmniej 14,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie. Jak podaje portal Finanse.wp.pl, oznacza to zarobki na poziomie 165 procent przeciętnego wynagrodzenia w Polsce.
Ta kwota nie jest przypadkowa. Według najnowszych danych z portalu Infor.pl, w marcu 2025 roku emeryturę powyżej 7000 złotych brutto pobierało już 622,7 tysiąca seniorów. Dla porównania – w marcu 2023 roku było ich zaledwie 258,8 tysiąca, co oznacza spektakularny wzrost o ponad 140 procent w ciągu dwóch lat.
Kobiety potrzebują pensji prezesa
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku kobiet. Portal Finanse.wp.pl bezlitośnie wylicza, iż czterdziestoletnia kobieta, która chce otrzymać siedem tysięcy złotych emerytury, musi przez resztę kariery zarabiać aż 22 tysiące złotych brutto miesięcznie. To różnica ponad 7,5 tysiąca złotych w stosunku do mężczyzn – kwota, za którą można kupić używane auto.
Nawet przy tak astronomicznych zarobkach kobieta i tak otrzyma mniej – tylko 6520 złotych zamiast okrągłych siedmiu tysięcy. Portal Serwisy.gazetaprawna.pl tłumaczy tę niesprawiedliwość danymi statystycznymi: przeciętna emerytura mężczyzn wynosi 4103 złote, podczas gdy kobiety dostają zaledwie 2793 złote. To różnica ponad tysiąca trzystu złotych miesięcznie.
System karze za bycie kobietą
Skąd tak dramatyczne różnice? Portal rp.pl wyjaśnia mechanizm tej dyskriminacji. Iwona Kowalska, regionalna rzeczniczka prasowa ZUS na Dolnym Śląsku, tłumaczy: „Różnice w wysokości emerytur dla kobiet i mężczyzn wynikają nie tylko z tego, iż panie pracują krócej, zarabiają mniej i żyją średnio statystycznie dłużej niż mężczyźni, ale zwykle przez część swojego życia są na urlopach związanych z wychowaniem dziecka, koniecznością opieki nad chorym członkiem rodziny”.
Najbardziej bolesna jest jednak matematyczna prawda ukryta w systemie. Portal Infor.pl podpowiada, iż emerytura to iloraz kapitału emerytalnego i przewidywanej długości życia po osiągnięciu wieku emerytalnego. Kobiety żyją dłużej, więc ich zgromadzone pieniądze muszą wystarczyć na więcej miesięcy. To automatycznie obniża miesięczne świadczenie.
Sześć tysięcy to też nierealne marzenie
Może więc obniżyć poprzeczkę? Portal Money.pl ostudza optymizm. Aby otrzymać „tylko” sześć tysięcy złotych emerytury, mężczyzna musi zarabiać około dwunastu tysięcy złotych brutto miesięcznie. Kobieta w tym samym celu potrzebuje już dwudziestu tysięcy złotych – więcej niż przeciętny lekarz czy prawnik.
Te wyliczenia dotyczą obecnych czterdziestolatków. Portal Money.pl podaje jeszcze bardziej przygnębiające dane dla młodszych pokoleń. Dzisiejsi trzydziestolatkowie, którzy chcą mieć emeryturę przekraczającą pięć tysięcy złotych miesięcznie, muszą zarabiać od 6200 do 9800 złotych brutto. Dolne widełki dotyczą mężczyzn przechodzących na emeryturę w wieku 65 lat, górne – kobiet kończących pracę w wieku 60 lat.
Elitarna grupa szczęśliwców
Rzeczywistość emerytalna w Polsce jest bezlitosna. Portal Infor.pl ujawnia, iż przeciętna emerytura w 2025 roku wynosi około 3800 złotych brutto. Portal Forsal.pl dodaje, iż po waloryzacji o 5,5 procenta średnie świadczenie wzrosło do około 4009 złotych brutto. To oznacza, iż ludzie marzący o siedmiu tysiącach należą do wąskiej elity.
Jak wąskiej? Portal MyCompanyPolska.pl podaje niepokojące statystyki. Emeryturę nie większą niż 2600 złotych pobiera aż 37,6 procenta kobiet w Polsce. Tylko 12,6 procenta pań ma świadczenie w wysokości pięciu tysięcy złotych lub więcej. Różnica między emeryturami płci wynosi rocznie ponad 17 500 złotych na niekorzyść kobiet.
Najwyższe emerytury sięgają kosmicznych kwot
Dla kontrastu warto spojrzeć na drugą stronę medalu. Portal Infor.pl podaje, iż wiosną 2025 roku dwie najwyższe emerytury wypłacane przez ZUS oscylowały wokół 51 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Kolejne świadczenia mieściły się między 40 a 43 tysiącami złotych. Podium w tej kategorii obsadzili mężczyźni z okresami składkowymi sięgającymi 60 lat.
To efekt kontynuowania pracy znacznie powyżej wieku emerytalnego. Portal Infor.pl wyjaśnia, iż nie istnieje przepis nakazujący przejście na emeryturę po osiągnięciu wieku 60 lat dla kobiet czy 65 lat dla mężczyzn. Każdy dodatkowy rok pracy znacząco podnosi wysokość przyszłego świadczenia.
System na granicy załamania
Obecny system emerytalny stoi przed poważnymi wyzwaniami. Portal Poradnikprzedsiebiorcy.pl ostrzega, iż od 2022 roku emerytury do 2500 złotych miesięcznie są zwolnione z podatku dochodowego, ale emeryci płacą pełną składkę zdrowotną w wysokości dziewięciu procent, której nie mogą odliczyć od podatku.
Portal MyCompanyPolska.pl alarmuje, iż Polska ma najniższy wiek emerytalny dla kobiet w całej Europie – poza Rumunią. Eksperci uważają, iż zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn powinno zostać ogłoszone najpóźniej na rok 2026. W przeciwnym razie system może się zawalić pod ciężarem demograficznych zmian.
Oszczędzanie jako jedyna nadzieja
W obliczu tak ponurych prognoz eksperci są zgodni – bez dodatkowego oszczędzania trudno liczyć na godną starość. Portal UNIQA.pl przypomina o istnieniu trzeciego filaru emerytalnego: Indywidualnych Kontach Emerytalnych (IKE), Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) czy Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK).
Te instrumenty mogą stanowić istotne uzupełnienie przyszłej emerytury z ZUS. Portal Finanse.wp.pl podkreśla, iż choćby przy wysokich zarobkach warto zabezpieczać się dodatkowo. W przeciwnym razie życie na starość może znacząco odbiegać od oczekiwań, zwłaszcza gdy marzeniem jest siedem tysięcy złotych miesięcznie na emeryturze.
Matematyka jest nieubłagana: aby osiągnąć taki cel, trzeba zarabiać jak dyrektor przez całą karierę. Kobiety muszą zarabiać jak prezesi największych firm. Dla większości Polaków to nierealne marzenie, które pokazuje, jak daleko polski system emerytalny odszedł od idei sprawiedliwości społecznej.