"Chłopiec wisiał bezwładnie siny, miał drgawki". Wizyta w parku linowym mogła zakończyć się śmiercią dziecka

2 godzin temu
Zdjęcie: Zdjęcie poglądowe | foto Canva


Ta historia niech będzie przestrogą dla wszystkich rodziców. Niedawno, w jednym z parków linowych na Podkarpaciu, doszło do dramatycznego zdarzenia – lina owinęła się wokół chłopca, który zaczął sinieć, a sytuacja mogła zakończyć się tragicznie.

"Chłopiec wisiał bezwładnie siny"

Całe zdarzenie zostało szczegółowo opisane na publicznej grupie na Facebooku „Sąsiedzi Rzeszów”.

Drodzy rodzice, wakacje jeszcze trwają. Długo się zastanawiałem czy o tym napisać. Ale jestem ojcem i chcę mieć czyste sumienie. Dzisiaj, na jednym z podkarpackich parków linowych z oddali dał się słyszeć przeraźliwy, desperacki krzyk, wołanie o pomoc "ratujcie moje dziecko"

- czytamy w poście.

"Ratujcie moje dziecko" - krzyczała matka około 11-letniego chłopca, gdy owinął się liną asekuracyjną tyrolki i karabinkiem na jednym z odcinków trasy.

Chłopiec wisiał bezwładnie siny, miał drgawki i piana pojawiła się na ustach. Miał odcięty tlen. Matka krzyczała "mój syn umiera"

- opisuje autor posta.

https://rzeszow24.info/wiadomosci/restauracja-widokowa-i-kultowa-rzeszowska-przystan-zmiany-na-lisiej-gorze-w-rzeszowie/aHZKNgMZXudDSEAWH4Ms

Ratunek chłopca

Autor posta wskazuje, iż kilku ojców desperacko manewrowało leżącą obok drabiną, próbując pomóc mężczyźnie, który dotarł do chłopca z poziomu trasy. Nie wiadomo, jakim cudem, na ruchomych elementach i bez zabezpieczeń, udało się nieznacznie podciągnąć chłopca. Dzięki temu po chwili powoli otworzył powieki i wrócił do świadomości. Siny i niedotleniony, zaczął powoli reagować i pomagać sam sobie.

Postawił stopę na drewnianej belce ruchomej przeszkody. Był kontakt

- pisze autor.

Kilka sekund i chłopiec byłby martwy

Jeszcze kilka sekund i nikt nie zdążyłby uratować życia dziecka. Gdyby chłopiec nie odzyskał przytomności, choćby desperacka pomoc przypadkowych osób nie przyniosłaby skutku. Na miejsce zdarzenia przybyły straż pożarna, policja oraz karetka pogotowia, która zabrała dziecko wraz z matką z terenu parku.

Prośba jest taka. Zanim pozwolicie swoim dzieciom skorzystać z jakiejkolwiek atrakcji, upewnijcie się, iż w sytuacji krytycznej będzie możliwa natychmiastowa pomoc. Dziecko ratowali przypadkowi ludzie. Powiem więcej, gdyby sytuacja miała miejsce nie na 4, 5 metrach, a znacznie wyżej, w tamtym miejscu choćby straż pożarna nie byłaby w stanie zdążyć na czas

- apeluje autor posta.

Apel do rodziców

Apelujemy do wszystkich rodziców – wybierajcie tylko sprawdzone i bezpieczne atrakcje dla swoich dzieci. Pamiętajcie, iż chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii, której nie da się cofnąć. Dbajmy wspólnie o bezpieczeństwo najmłodszych, by żadna rodzina nie musiała przeżywać tak bolesnej straty.

Idź do oryginalnego materiału