Ciężkie baty Jagiellonii w Opalenicy. Czy to powód do zmartwienia?

1 miesiąc temu
To był ciężki nokaut. Jagiellonia została rozgromiona aż 1:7 w meczu towarzyskim z Widzewem Łódź. Spotkanie odbyło się w wielkopolskiej Opalenicy, gdzie żółto-czerwoni od 3 lipca przygotowują się do sezonu na zgrupowaniu. Był to drugi sparing Jagi: pierwszy rozegrała 2 lipca pokonując na swoich boiskach pokonała Górnik Łęczna 2:0. Wynik niedzielnego sparingu z Widzewem okazał się druzgocący ale niestety w pełni odzwierciedlał przebieg tego meczu: żółto-czerwoni byli w tym meczu tylko tłem. Spotkanie trwało 120 minut i było podzielone na 4 części po pół godziny każda. Trener Adrian Siemieniec w tym meczu wykorzystał niemal wszystkich zawodników, których ma do dyspozycji w Opalenicy. Niestety: ani potencjalnie pierwsza jedenastka ani też gracze z rezerw i młodzież na tle łódzkiej ekipy nie sprawiali solidnego wrażenia. To, iż Jaga nie tworzyła zgranej ekipy nie dziwi: zespół jest dopiero w fazie scalania po niemalże całkowitej przebudowie. Problemem było jednak to, iż zawodnicy popełniali sporo błędów indywidualnych. Najgorzej wyglądały linii defensywne, które nie budziły żadnego zaufania.

Jako pierwsi zaatakowali zawodnicy Widzewa: strzał Leona Madeja sprawił kłopoty Sławomirowi Abramowiczowi, który ostatecznie przerzucił piłkę nad poprzeczką. Białostoczanie odgryźli się strzałem Jesusa Imaza, który jednak spudłował. W 14 minucie kolejny strzał oddał Noah Diliberto, który obronił Abramowicz. Niestety w 18 minucie skapitulował po trafieniu Samuel Akere. W drugiej kwarcie Siemieniec zamieszał składem: dał szansę 6 nowych zawodnikom, a
Idź do oryginalnego materiału