Do tej pory w wyniku powodzi pustoszących kraje Europy Środkowej zginęło co najmniej kilkanaście osób: w Polsce, Rumunii, Austrii i Czechach. Powodzie są następstwem ulewnych opadów spowodowanych przez niż Borys, który doprowadził do wystąpienia wielu rzek ze swoich koryt w kilku częściach regionu.
Najwięcej ofiar śmiertelnych, bo aż sześć, odnotowano w Rumunii. W Czechach kilka osób jest zaginionych. W Polsce i Austrii odnotowano jak dotąd po jednej ofierze śmiertelnej.
Eksperci wskazują, iż obecny kataklizm jest jednym z najgorszych od prawie trzydziestu lat w Czechach i Polsce.
W miniony weekend tysiące domów zostało uszkodzonych, mosty zostały zerwane i co najmniej 250 tys. gospodarstw domowych, głównie w Czechach, pozbawione były dostaw prądu.
Najgorzej sytuacja wyglądała w dwóch północno-wschodnich regionach, które w ostatnich dniach odnotowały największe opady deszczu, w tym w Jeseniku w pobliżu granicy z Polską.
W mieście Opawa 10 tys. osób z około 56 tys. mieszkańców zostało poproszonych o opuszczenie swoich domów. Burmistrz Tomáš Navrátil mówił w lokalnym radiu, iż nie ma na co czekać. Ocenił, iż obecna powódź jest gorsza niż tak zwana powódź stulecia z 1997 roku. Tysiące osób ewakuowano także z miast Krnov i Cesky Tesin.
W Ostrawie są zakłócenia komunikacyjne.
W Austrii zmarł strażak, który poślizgnął się na schodach podczas wypompowywania wody z zalanej piwnicy w mieście Tulln. Władze uznały cały kraj związkowy Dolna Austria w północno-wschodniej części kraju za strefę klęski żywiołowej. Około 10 tys. żołnierzy ewakuowało dotychczas 1100 domów.
W Dolnej Austrii sytuacja jest szczególnie niebezpieczna wzdłuż rzeki Kamp, która wpada do Dunaju. Zbiornik Ottenstein na rzece Kamp wciąż pełni funkcję bufora, ale w ciągu najbliższych godzin może osiągnąć swoje granice, co może spowodować dalsze powodzie – obawiają się eksperci.
Kanclerz Austrii Karl Nehammer stwierdził, iż sytuacja „wciąż się pogarsza”. W Dolnej Austrii ma być rozmieszczonych kolejnych 1000 żołnierzy, by pomóc opanować sytuację. W regionie tamy zaczynają pękać. Kolejne 1400 żołnierzy ma pomóc w opanowaniu sytuacji w innych częściach kraju. Ewakuowani są m.in. mieszkańcy Wiednia w pobliżu rzeki Wien, która zalała domy.
Władze rumuńskie poinformowały o śmierci sześciu osób. Kolejne dwie osoby zmarły we wschodnim regionie Galati, po tym jak dzień wcześniej zgłoszono śmierć czterech osób, po bezprecedensowych opadach deszczu.
Burze nawiedziły 19 miejscowości w ośmiu okręgach Rumunii. Silny wiatr powalił dziesiątki drzew, które uszkodziły samochody oraz zablokowały drogi i ruch. Zamknięte zostały także niektóre drogi.
Minister środowiska Rumunii Mircea Fechet mówił w sobotę agencji Associated Press, iż na niektórych poważnie zalanych obszarach spadło ponad 160 litrów deszczu na metr kwadratowy, co jest zjawiskiem rzadkim. – W tej chwili staramy się uratować jak najwięcej istnień ludzkich – dodał minister, który był w drodze do Galati, aby ocenić sytuację.
Meteorolodzy wskazują, iż przewidywano, iż system niskiego ciśnienia z północnych Włoch spowoduje zrzucenie dużych opadów w większości części Republiki Czeskiej, w tym w stolicy i regionach przygranicznych z Austrią i Niemcami oraz nad Polską.
W naszym kraju premier Donald Tusk ocenił, iż sytuacja jest „dramatyczna” wokół Kłodzka, liczącego około 25 tys. mieszkańców, położonego w kotlinie w Sudetach. Na niektórych zalanych obszarach odcięto dostawy energii i łączność. Mieszkańcy mogą korzystać z satelitarnej usługi Starlink – ogłosił Tusk.
Intensywne opady odnotowano również w Mołdawii.
Źródło: abc.net.au, cbsnews.com
AS