Cud w Łodzi. Lekarze z CZMP uratowali dziewczynkę w 17. minucie życia. Pierwsza taka operacja w Europie

2 godzin temu

Mała pacjentka pochodzi z Tomnic, niedaleko Krotoszyna.

- Na pierwszych badaniach prenatalnych u małej było wszystko ok, ale podczas drugich lekarz wykrył jakąś zmianę w okolicy serduszka. Kiedy się o tym dowiedziałam, poczułam strach, iż dziecko może nie przeżyć. Lekarze powiedzieli mi wprost, iż takie guzy u dzieci to ogromna rzadkość i nie ma sprawdzonego schematu leczenia

- wspomina Teresa Larczyk, mama dziewczynki.

Walka zaczęła się w 21. tygodniu ciąży

- Alicja trafiła do nas jako płód w wieku 21. tygodni ciąży, kiedy lekarz w czasie badania USG zauważył nieprawidłowość w okolicy serduszka. Ponieważ poznała znakomite rezultaty pracy naszych neonatologów, kardiologów, kardiochirurgów, nie miała wątpliwości, iż adekwatnym adresem jest właśnie Centrum Zdrowia Matki Polki

- opowiada prof. Maria Respondek-Liberska z Zakładu Kardiologii Prenatalnej.

Problem był niezwykle poważny. Guz, wielkości serca dziecka, gromadził płyn w worku osierdziowym. Groziła tzw. tamponada serca, czyli uciśnięcie mięśnia i nagłe zatrzymanie krążenia.

- Między 21. a 22. tygodniem ciąży Alicja chciała od nas odejść...

- wspomina prof. Liberska.

Lekarze rozważali odbarczenie worka osierdziowego w brzuchu mamy, ale uznali, iż ryzyko zatrzymania akcji serca jest zbyt duże. Po pomoc zwrócono się do prof. Kosińskiego z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. Tam wykonano zabieg z sukcesem i mama wróciła do Łodzi.

1 proc. szans na przeżycie

To był 24. tydzień ciąży. Lekarze w Łodzi stanęli przed pytaniem: co dalej?

- Po wielu konsyliach uznano, iż we właściwym momencie trzeba będzie zakończyć ciążę cesarskim cięciem i natychmiast po porodzie zoperować serduszko dziewczynki. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, iż Alicja adekwatnie ma 1 procent szansy na przeżycie. Musieliśmy zaplanować, jak ten 1 procent wykorzystać

- mówi prof. Liberska.

Cesarskie cięcie na sali kardiochirurgicznej

Lekarze wiedzieli, iż stan Alicji po narodzinach będzie krytyczny. Spodziewali się reanimacji, dlatego zdecydowali, iż cesarskie cięcie odbędzie się od razu na sali kardiochirurgicznej.

- Liczyły się sekundy

- podkreślają.

Zabieg przeprowadził prof. Michał Krekora. Reanimację noworodka zaczęto jeszcze zanim dziewczynka w pełni przyszła na świat.

- Poza profesorem Krekorą, który jako pierwszy wydobył dziecko na świat, byłam drugą osobą, która dotknęła ciała Alicji. Konieczna była bardzo szybka intubacja w dość nietypowych dla neonatologów warunkach - na sznurze pępowinowym i w bardzo niewygodnej pozycji. Nigdy w życiu tak nie intubowałam pacjenta. Ale wszystko mieliśmy tak opracowane, by jak najszybciej przekazać dziecko kardiochirurgom. Alicja od początku była wielką bojowniczką. gwałtownie powróciła prawidłowa akcja serc

- wspomina dr Katarzyna Fortecka-Piestrzeniewicz z Kliniki Intensywnej Terapii Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt.

Ciążę kontynuowano do 31. tygodnia, kiedy narastająca niewydolność krążenia i hipotrofia płodu zmusiły lekarzy do podjęcia decyzji o rozwiązaniu ciąży.

Operacja w 17. minucie życia

Niemal jednocześnie wykonano cesarskie cięcie i rozpoczęto operację serca. W 11. minucie życia Alicji rozpoczęto zabieg kardiochirurgiczny. W 17. minucie guz został usunięty. Od otwarcia klatki piersiowej do zakończenia operacji minęło 45 minut.

- Alicja urodziła się z dużym guzem śródpiersia, uciskającym mięsień sercowy i utrudniającym pracę serca. Ten guz rósł razem z dzieckiem. Dziś dziewczynka jest w domu. Ale gdyby nie kooperacja wielu zespołów lekarzy, dziś by nie żyła

- mówi Iwona Maroszyńska, dyrektor ICZMP.

https://tulodz.pl/lodzkie/szybki-pociag-z-lodzi-do-wroclawia-cpk-rusza-z-wykupem-dzialek/Bm5IzJnNFSygvZ0CORRU
Idź do oryginalnego materiału