Kierowcy stoją, osiedla się korkują, a miasto nie planuje żadnej przebudowy. Skrzyżowanie Bora-Komorowskiego i Stella-Sawickiego to dziś jedno z najbardziej obciążonych miejsc w Krakowie – i jedno z tych, które wciąż działają na granicy swoich możliwości.
– To skrzyżowanie należy do jednego z największych w mieście i niestety przejazd nim od strony ul. Nowohuckiej i Stella-Sawickiego w aleję Bora-Komorowskiego wymaga dużo czasu i cierpliwości – zauważa Marcin Borek, radny Dzielnicy III Prądnik Czerwony.
Przez lata utrwalał się tam problem dużego natężenia ruchu, który – według oficjalnych danych – w godzinach popołudniowego szczytu osiąga poziom około sześciu tysięcy pojazdów na godzinę. Brak rezerwy przepustowości, ograniczenia techniczne i topograficzne oraz konieczność synchronizacji sygnalizacji świetlnej z sąsiednimi skrzyżowaniami sprawiają, iż rozwiązanie problemu jest w tej chwili trudne lub niemożliwe bez przebudowy układu drogowego.
Najbardziej obciążoną relacją w obrębie skrzyżowania jest lewoskręt z ul. Stella-Sawickiego w al. Bora-Komorowskiego. Zgodnie z informacjami przekazanymi w interpelacji radnej miejskiej Agnieszki Paderewskiej, sznur samochodów ustawia się na dwóch pasach już od ul. Mieczysława Medweckiego, tworząc zator o długości dochodzącej choćby do kilometra. „Lewoskręt z tej ulicy w Aleje gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego jest bardzo zakorkowany” – napisała radna.
Kierowcy – chcąc ominąć korek – zjeżdżają wcześniej w osiedlową ul. Włodarczyka i przez al. Andersa zawracają, by kontynuować jazdę. „Wielu kierowców chcących skrócić sobie czas dostania się na Aleje przejeżdża osiedlową drogą Bronisława Włodarczyka” – potwierdziła Paderewska w piśmie z 30 czerwca 2025 r.
– Co skutkuje bardzo dużym ruchem na osiedlowej ulicy – dodaje Borek. – To nie jest droga przelotowa, tylko lokalna ulica przy blokach. A zamienia się w objazd dla całego kwartału.
Drugim elementem, który znacząco wpływa na funkcjonowanie skrzyżowania, jest relacja z al. Bora-Komorowskiego w ul. Stella-Sawickiego. Na tym wlocie kierowcy mają do dyspozycji cztery pasy ruchu – trzy przeznaczone do jazdy na wprost oraz jeden do skrętu w lewo. Skręt w prawo odbywa się z jednego pasa, który w godzinach porannego szczytu gwałtownie się zapełnia.
– Kierowcy mają tutaj pretensje, iż jest tylko jeden pas do skrętu w prawo. Na wprost są jeszcze trzy pasy i jeden do skrętu w lewo. Mieszkańcy wielokrotnie zwracali się z prośbą o zrobienie dwóch pasów do skrętu w prawo – przypomina Borek. – Jednak propozycja została odrzucona przez urzędników. Uzasadnieniem było ryzyko większych korków na relacji w stronę Nowej Huty.
Według obserwacji radnej Paderewskiej: „sznur aut oczekujących na skręt ciągnie się aż pod osiedle akademickie PK”, a „wielu kierowców jedzie prawym pasem do jazdy na wprost, a następnie przejeżdża się na prawy, tuż przed światłami.”
Zarządzenie ruchem na skrzyżowaniu opiera się na systemie tzw. zmiennoczasowej sygnalizacji świetlnej. Sygnały zielone mogą być skracane lub wydłużane w zależności od wykrycia ruchu na poszczególnych wlotach. W praktyce jednak – jak wskazuje wiceprezydent miasta Stanisław Kracik – nie ma możliwości istotnego wydłużenia zielonego światła dla relacji z ul. Stella-Sawickiego bez stworzenia długich kolejek w innych kierunkach.
„Udrożnienie wskazanego w interpelacji wlotu mogłoby odbyć się kosztem braku przepustowości na kierunku poprzecznym al. Bora-Komorowskiego, który aktualnie przenosi 2/3 ruchu całego skrzyżowania” – napisał Kracik w odpowiedzi z 27 czerwca.
Miasto podkreśla również, iż z powodu wprowadzenia czasowej organizacji ruchu w rejonie al. Jana Pawła II i ul. Mogilskiej od początku lipca zbierane są dodatkowe dane, na podstawie których możliwe będzie bardziej precyzyjne dostosowanie ustawień świateł. „Przewidywana jest taka zmiana proporcji sygnałów świetlnych, aby warunki ruchu na al. Bora-Komorowskiego nie uległy dużemu pogorszeniu.”
Urzędnicy zwracają uwagę również na warunki topograficzne. Według Kracika: „mając na uwadze dodatni gradient nachylenia ul. Stella-Sawickiego w kierunku północnym, powoduje to spadek zagęszczenia pojazdów (zwłaszcza uwzględniając pojazdy ciężarowe), a zarazem zmniejszenie liczby pojazdów przejeżdżających w danym cyklu.”
W skrócie: mimo zielonego światła, fizyczne ograniczenia wpływają na przepustowość tego wlotu. Skrzyżowanie funkcjonuje w koordynacji z węzłem Andersa–Okulickiego, który nie podlega systemowi obszarowego sterowania ruchem, przez co zmiany lokalne muszą uwzględniać większy układ drogowy.
– Uważam, iż ruch na tym skrzyżowaniu zawsze będzie bardzo duży, choćby po oddaniu całej obwodnicy Krakowa końcem 2026 roku – ocenia Borek. – Możliwe, iż zmniejszy się ruch na Bora w stronę Nowej Huty. Ale i tak trzeba będzie wyznaczyć dwa pasy do skrętu w prawo i poważnie pomyśleć o przebudowie. To niespotykane, aby przy takim ruchu było skrzyżowanie na jednym poziomie.
Miasto nie informuje w tej chwili o żadnych planach inwestycyjnych w tym rejonie. Władze zapowiadają jedynie dalszy monitoring i możliwe drobne zmiany w ustawieniach sygnalizacji.
Jarek Strzeboński