To historia młodego taty, który w 2024 roku usłyszał diagnozę, jakiej nikt nie chce usłyszeć. Mimo bólu i zmęczenia każdego dnia wybiera nadzieję — dla siebie, dla żony i dla ukochanej córki. Dziś czas ma ogromne znaczenie, a wsparcie daje mu realną szansę na dalsze leczenie.
Damian – młody mężczyzna z planami na przyszłość
Damian ma 42 lata. Jest mężem i tatą pięcioletniej Helenki, która z dziecięcą wiarą powtarza, iż jej tata wyzdrowieje. Chce być obecny w jej życiu, uczyć ją świata, patrzeć, jak dorasta. To zwyczajna, kochająca się rodzina, która nie wyobraża sobie innego scenariusza niż wspólna przyszłość.
GIST – przeciwnik, o którym mało kto słyszał
Wszystko zaczęło się od bólu brzucha, który wyglądał jak typowe zapalenie wyrostka. Zamiast szybkiego zabiegu pojawiły się słowa: nowotwór podścieliskowy przewodu pokarmowego — GIST. Choroba była już rozsiana w wątrobie, miednicy i podbrzuszu. Leczenie rozpoczęto z nadzieją, bo ten typ nowotworu bywa wrażliwy na terapię.
Jednak po pierwszej i drugiej linii chemii badania nie pokazały poprawy, a organizm Damiana słabł. Obecna, trzecia chemia, jest bardzo obciążająca i to ostatnia opcja dostępna w Polsce. Lekarze powiedzieli wprost: rokowania są złe i tutaj nie ma dalszych możliwości.
Link do zbiórki wspierającej Damiana w kosztownym leczeniu: https://szczytny-cel.pl/z/damiantopa
Jak choroba zmieniła jego codzienność
Ból odebrał Damianowi zwykłą codzienność. Zamiast pracy, krótkich wyjść z domu czy przejażdżek z córką, pojawiły się częste wizyty na SOR-ze i wycieńczenie. Traci na wadze i na siłach, a choćby proste zakupy stały się zbyt trudne. Mimo to w jego oczach wciąż widać determinację — nie rezygnuje z walki o życie i o bycie obok swoich najbliższych.
Terapia w Izraelu — realna szansa na zdrowie
Rodzina nie chce dłużej czekać na złe wiadomości. Pierwsze konsultacje zagraniczne potwierdziły, iż Damian kwalifikuje się do leczenia, którego nie ma w Europie. W Izraelu działa wyspecjalizowana placówka, która przygotowała dla niego konkretny plan, gotowy do wdrożenia natychmiast. Liczy się czas — im szybciej rozpocznie się terapia, tym większa szansa, iż zatrzyma postęp choroby i pozwoli wrócić do sił.
Zebrane środki dadzą zielone światło do dalszych konsultacji, zapewnią opiekę dedykowanego lekarza, rozpoczęcie obiecującego leczenia, a następnie operację i pokrycie kosztów okołomedycznych. To terapia nierefundowana i daleko od domu — bez pomocy nie uda się jej podjąć. Każda wpłata, choćby najmniejsza, realnie przybliża Damiana do rozpoczęcia leczenia, na które czeka.
Damian nie prosi o cud — prosi o szansę na leczenie, które może zatrzymać GIST i dać mu czas, by był tatą i mężem tak długo, jak to możliwe. Wspólna pomoc to coś więcej niż przelew — to gest, który zamienia strach w działanie i buduje dla tej rodziny most do jutra. Każde wsparcie to inwestycja w życie, w marzenia i w nadzieję.