Dożynki na Górze świętej Anny. „Na Śląsku mamy za co dziękować”

1 rok temu

Dożynki na Górze świętej Anny. „Jest za co dziękować”

– W tym roku mamy za co dziękować. W wielu rejonach Polski było sucho. U nas ziemia obrodziła. I ta wdzięczność Bogu z naszych serc wypływa. I każe nam się od wielu lat na Górze św. Anny spotykać – powiedział ks. Jan Polok, diecezjalny duszpasterz rolników.

Wśród dekanatów i parafii z koronami były m.in. Kalinowice. Koronę przywieźli: Justyna Ankler-Flak, Eleonora Policht, Grażyna Żelazna, Joanna Żelazny i Rafał Żelazny.

– Nasza korona powstała przy udziale około 10 kobiet – mówi pani Justyna. – Zaczęło się od zbierania zboża i suszenia go w przewiewnym miejscu. W naszej koronie jest pszenica, żyto, owies, jęczmień i pszenżyto. Kwiaty wykonałyśmy z liści kukurydzy, a ozdoby krzyża – trochę nietypowo – z ziarenek kawy. Samo plecenie korony zajęło nam półtora miesiąca. Projekt jest wspólny. Zależało nam, żeby kształt naszej korony żniwnej nawiązywał do prawdziwej korony. Za zespawanie stelaża odpowiedzialnych było dwóch panów.

W delegacji z Leśnicy na dożynki na Górze świętej Anny przyjechał pan Edward Rybol. – Jestem rolnikiem i nie mam wątpliwości, iż jest po żniwach za co dziękować – zapewnia.

– Jęczmień zimowy kosiliśmy w bardzo dobrych warunkach. Rzepak w równie dobrych. Potem zaczęły się deszcze, co przeszkadzało w koszeniu pszenicy. Jej plony były bardzo dobre, ale deszcz zabrał nam jakość. Nie mamy takich parametrów, jakie byśmy chcieli. Na ceny skupu ma wpływ okres wojenny – wpływ zarówno Rosji, jak i Ukrainy. Rynek jest zasypany zbożem, a to oznacza, iż jego cena leci w dół – mówi.

Dożynki na Górze świętej Anny – Anita i Martin Ziaja, dożynkowi starostowie przynieśli chleb z tegorocznych zborów.

Zgodnie z tradycją dożynek diecezjalnych bochen chleba ofiarowali ks. biskupowi dożynkowi starostowie: Anita i Martin Ziajowie z Dobrodzienia. Prowadzą wraz z synem Lukasem gospodarstwo o powierzchni 215 ha ukierunkowane na produkcję mleka. Hodują 170 krów mlecznych. Zajmują się też produkcją roślinną, uprawiają rzepak i zboża.

Mieliśmy na Śląsku dużo szczęścia

– Trzeba być Bogu wdzięcznym za zebrane plony. Nasz zawód skłania do tego, by zachowywać więź z Bogiem i Jego łaską, więź z naturą. To nie jest fabryka. Bez błogosławieństwa cała praca na nic – mówi Martin Ziaja.

– A zwłaszcza w tym roku jest za co dziękować. W porównaniu z innymi regionami w kraju i w Europie, gdzie występowały i susze, i nawałnice, to my na Śląsku mieliśmy dużo szczęścia. Mimo iż w maju i w czerwcu było trochę za sucho, a w same żniwa deszczu było za dużo i był problem z zebraniem jakościowego zboża. Duża jego część, niestety, stała się zbożem paszowym – przyznaje.

– Panie dobry jak chleb, bądź uwielbiony od swego Kościoła – mówił w kazaniu, cytując hymn II Kongresu Eucharystycznego w Polsce bp Waldemar Musioł. – Mam w sercu potrzebę wyrażenia wdzięczności ludziom, którzy trudzili się w tym roku przy żniwach. Chcemy tutaj budzić głęboki szacunek dla nie zawsze docenianej ludzkiej pracy i ludzkiej technologii, która wydała owoc w postaci tego przyniesionego dziś do ołtarza bochenka chleba.

– Wasza obecność tutaj z koronami i wieńcami żniwnymi jest dla mnie dowodem na waszą gotowość oddalenia od siebie pychy, przekonania o samowystarczalności, a przede wszystkim pragnienia nieuporządkowanej władzy nad światem i własnym życiem. Te pokusy sączy w nasze serca duch tego świata. Wasza obecność jest dowodem na szczerość waszej wdzięczności wobec Boga – mówił biskup Musioł.

Po kazaniu i wyznaniu wiary ks. biskup pobłogosławił żniwne korony.

Idź do oryginalnego materiału