Rowerzyści pod finansowym ostrzałem! choćby 28 tys. zł kary za drobny błąd na drodze, coraz więcej rowerzystów w Polsce trafia w sidła finansowej katastrofy. Nie chodzi o poważne wypadki czy łamanie przepisów, ale o zwykłe kolizje, które kończą się… rachunkami na dziesiątki tysięcy złotych. W 2025 roku ubezpieczyciele nie mają litości – jeżeli nie masz OC, płacisz sam. I to słono.

Fot. Pixabay
Zwykła stłuczka, gigantyczne roszczenie
Historie jak ta z Łodzi czy Białegostoku trafiają na pierwsze strony: rowerzystka uszkodziła samochód i dostała wezwanie do zapłaty 28 tys. zł. W innym przypadku rodzina rowerzysty musiała pokryć 23 tys. zł zadośćuczynienia za złamany nadgarstek pieszego. Nie były to sytuacje skrajne ani wynik brawury – wystarczyło jedno potknięcie.
Rzeczywista skala kosztów wynika z wartości napraw i leczenia. Nowoczesne auta mają delikatne i drogie w wymianie elementy, a stawki za rehabilitację i odszkodowania dla poszkodowanych idą w tysiące złotych. jeżeli cyklista nie wykupił wcześniej polisy OC, nie może liczyć na wsparcie.
OC dla rowerzysty – bez niego ani rusz
Choć polskie prawo nie wymaga od rowerzystów posiadania OC, jego brak bywa brzemienny w skutkach. A wystarczyłoby wydać 30–60 zł rocznie, by uniknąć wieloletnich spłat i batalii sądowych. Tak tania polisa chroni przed konsekwencjami finansowymi nie tylko zarysowań, ale także poważniejszych zdarzeń, w tym urazów innych uczestników ruchu.
Eksperci jasno mówią: kto nie ma OC, ten płaci z własnej kieszeni – w pełnej wysokości i często bez możliwości rozłożenia na raty. Ubezpieczyciele nie pytają o intencje, tylko o fakty: zniszczyłeś – zapłać. Roszczenia windykacyjne i postępowania sądowe to coraz częstsza codzienność cyklistów bez ochrony.
Czas na zmianę świadomości?
W miastach, gdzie infrastruktura rowerowa rośnie, rośnie też liczba kolizji i sytuacji spornych. W tej rzeczywistości brak OC przestaje być indywidualnym ryzykiem – staje się społecznym problemem. Bo czy powinno być tak, iż zarysowanie lakieru wartego kilkanaście tysięcy złotych kończy się bankructwem rowerzysty?
Polisa OC to nie luksus, a podstawowa finansowa tarcza. I choć przez cały czas jest dobrowolna, życie pokazuje, iż jej brak może kosztować więcej niż rower, na którym jedziemy. Szczególnie w czasach, gdy jedno niepozorne zdarzenie może przerodzić się w sądowy dramat.
Źródło: forsal.pl/krakowwpigulce.pl

Specjalizuje się w prawie i ekonomii. Interesuje się podróżami i motoryzacją.