Dzieci pukają do drzwi, nie do zaświatów. O co naprawdę chodzi w Halloween

wdi24.pl 7 godzin temu

Halloween, które przyjęło się w Polsce na dobre, ma korzenie znacznie starsze niż amerykańskie dynie i przebieranki. Wywodzi się z celtyckiego święta Samhain, obchodzonego w nocy z 31 października na 1 listopada – momentu przejścia między starym a nowym rokiem. Celtowie wierzyli, iż wtedy zaciera się granica między światem żywych i zmarłych, a dusze przodków wracają, by zajrzeć do swoich domów. Rozpalano ogniska, zostawiano jedzenie dla duchów, a ludzie przebierali się, by je zmylić lub odstraszyć. Z czasem, gdy chrześcijaństwo zaczęło wypierać dawne wierzenia, wiele zwyczajów Samhain przetrwało, choć w zmienionej formie. Tak powstały Dziady, Zaduszki i inne rytuały pamięci o zmarłych. Wszystkie te tradycje łączyła myśl, iż śmierć nie jest końcem, ale częścią cyklu życia. W tamtym świecie nie znano pojęć piekła czy diabła – nie chodziło o strach przed karą, ale o kontakt z przodkami i oswojenie nieuchronności śmierci. Dzisiejsze postrzeganie Halloween jako „święta zła” jest więc historycznie nietrafne. To raczej echo dawnych rytuałów, które pomagały ludziom mierzyć się z tym, co nieznane i budzące lęk. Jednak przeciwnicy Halloween widzą w nim coś więcej niż niewinną zabawę. Wskazują na jego komercyjny charakter, naśladownictwo Zachodu, a także – w przypadku osób religijnych – na zacieranie granic między dobrem a złem. Niektórzy duchowni podkreślają, iż „kult śmierci” czy „zabawy z demonami” są nie do pogod

Idź do oryginalnego materiału