Dzień bez Samochodu w Łodzi. Czy wielu mieszkańców zostawiło auta pod domem?

1 godzina temu
Zdjęcie: Parking za Urzędem Miasta pękał dziś w szwach jak zwykle. | foto G. Tomczyk


Władze od dawna mocno propagują ideę ograniczania ruchu samochodowego w mieście i przekonują do korzystania z publicznych środków komunikacji, by poprawiać jakość powietrza, ograniczać emisje spalin i hałas, i zaoszczędzić na remontach dróg. Dzień bez Samochodu to szczególna okazja, by do bardziej ekologicznych form przemieszczania się ludzi namawiać. Nie inaczej było było tym razem, bo bez biletów a na dowód rejestracyjny auta można było podróżować do Łodzi i po Łodzi tak pociągami Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, jak też tramwajami i autobusami łódzkiego MPK. Czy ta oferta przekonała zmotoryzowanych, by zrezygnowac z własnych czterech kółek?

Przykład idzie z góry

Jak mówi stara mądrość: Przykład idzie z góry. Sprawdziliśmy więc najpierw parkingi w centrum, wokół łódzkiego magistratu. Za szlabanem na placu przed Urzędem Wojewódzkim, czyli za Urzędem Miasta Łodzi, wszystkie miejsca były zajęte. Wszystko wskazuje więc na to, iż urzędnicy zbyt ochoczo na wezwania władz nie zareagowali.

Tłoczno było również na płatnych miejscach do parkowania wokół czy na płatnym parkingu za Orlenem na pl. Komuny Paryskiej. Możnaby więc stwierdzić, iż petenci łódzkich urzędów też Dnia bez Samochodu dziś nie celebrowali.

Okazja czyni kierowcą?

Czy słyszała pani, iż dziś jest Dzień bez Samochodu i można komunikacją miejską jeździć za darmo? - zagadnęliśmy młodą kobietę parkującą pod Orlenem na Tuwima.

-Tak, słyszałam i właśnie dlatego przyjechałam dziś autem. Zwykle nie wjeżdżam samochodem do Śródmieścia, bo są problemy z parkowaniem. Pomyśłałam, iż dziś będzie łatwiej, a mam tu do załatwienia sprawę w Starostwie Powiatowym

- mówi skonsernowana nieco mieszkanka Andrespola.

Dzień jak codzień

Na Dworcu Fabrycznym i przystankach przy nim tłumów dziś wcale nie było. Dzień jak codzień - można stwierdzić. A jak oceniają Dzień bez Samochodu łódzcy taksówkarze?

-Właściwie to zarobiłem do południa więcej, niż zwykle - przyznaje pan Michał, jeżdżący w barwach Radio Taxi.-Miałem np. klienta, który przyznał, iż zamiast busem przyjechał dziś do Łodzi koleją, bo jest za darmo. Ale już kompletnie nie orientował się, skąd i jakim autobusem ma jechać dalej, bo ostatnio na Dworcu Fabrycznym był jeszcze przed przebudową. Mówił, iż poczuł się jak dziecko we mgle. Żeby się nie spóźnić na spotkanie z prawnikiem, to wziął kurs u mnie

- opowiada nam łódzki taksówkarz.

Jak przekonują taksówkarze, takie jednorazowe akcje jak Dzień bez Samochodu, w świadomości ludzi nic raczej nie zmieniają.

-Na ulicach ciasno, a miejsc do parkowania za mało. Najskuteczniej ruch samochodowy w mieście ograniczają jednak wykopy drogowe i strefa płatnego parkowania. Jak ktoś ma auto, dogodny dojazd i darmowy parking, to za Chiny na tramwaj się się nie przesiądzie

- mówi pan Przemysław, "powożący" dla Rydwanów Miasta.

Czy nowe "świeckie święta" jak Dzień bez Samochodu, faktycznie mogą przekonać mieszkańców do zmiany w sposobie przemieszczania się po mieście?

-Ja zrezygnowałam z dojazdów do pracy autem, ale pod przymusem. Przez te remonty na drogach musiałam tyle stać w korkach i nadrabiać drogi, iż przesiadłam się na autobusy i tramwaje. Czasu przez to bynajmniej nie oszczędzam i bardziej zadowolna nie jestem. Ale zaoszczędzę na paliwie i nerwach

- mówi mieszkanka Nowosolnej.

Nie znaczy to jednak wcale, iż Dzień bez Samochodu nie znajduje w ogóle sympatyków, a choćby entuzjastów.

-Ja co roku zostawiam w tym dniu auto pod domem, bo zwyczajnie głupio bym się czuła. Mimo, iż jeżdżę hybrydą i tych spalin za dużo w mieście nie zostawiam. Chętnie przesiadłabym się na stałe na autobus, ale mieszkam na peryferiach, a w związku z pracą muszę sporo przemieszczać się w ciągu dnia po Łodzi

- mówi nam lekarka z okolic Rąbienia.

https://tulodz.pl/wiadomosci-lodz/koniec-remontu-waznej-drogi-na-widzewie-wracaja-autobusy-i-samochody/TKytkmEnKGpO8m3Hha34
Idź do oryginalnego materiału