Dziś pogrzeb Magdy Umer, poetki estrady

1 godzina temu

Dziś pochowana zostanie Magda Umer. Gwiazda poezji śpiewanej, autorka tekstów piosenek, aktorka, scenarzystka, reżyserka zmarła w ubiegły piątek w wieku 76 lat. Rodzina artystki zadecydowała, iż ceremonia ma mieć charakter ściśle prywatny.

Magda Umer urodziła się 9 października w 1949 r. w Warszawie, tego samego dnia co Agnieszka Osiecka, choć 13 lat później. Na szczęśliwym dzieciństwie cieniem położyła się choroba i śmierć brata. Wychowana w ateistycznej rodzinie, w dorosłym życiu przyjęła chrzest. W młodości jej ulubionym poetą był Bolesław Leśmian, którego wiersze śpiewała w telewizyjnym programie poetyckim, a poetką – Wisława Szymborska, o której w 1973 r. napisała pracę magisterską.

Jeszcze na studiach zaczęła śpiewać, zaczynała od występów w warszawskiej Stodole. „Przypadek jest głównym bohaterem niejednego życia, nie tylko mojego. Ale od początku miałam wielkie szczęście do autorów. Autorzy: Andrzej Woyciechowski, który studiował romanistykę, i Krzysiek Knittel słyszeli, jak na szkolnych akademiach w liceum śpiewałam ballady Okudżawy, i zgłosili się do mnie. Obaj byli moimi starszymi szkolnymi kolegami i napisali mi od razu piękne piosenki: „Twoje włosy”; „Przepraszam za słońce, przepraszam za deszcz”; „Jeśli myślisz, iż ja cię nie kocham, to się mylisz”. I okazało się, iż te właśnie piosenki moich szkolnych kolegów są ponadczasowe (...), do dzisiaj lubią je bardzo młodzi ludzie. A potem, jak już miałam szansę śpiewania piosenek Osieckiej, Przybory czy Młynarskiego, lepiej być nie mogło” – wspominała Umer w jednym z wywiadów.

Grand Prix Festiwalu FAMA

W 1969 r. piosenką do słów Ireneusza Iredyńskiego i muzyki Aliny Piechowskiej „Jestem cała w twoich rękach” Umer zdobyła Grand Prix Festiwalu FAMA. Rok później wygrała ten festiwal piosenką „Koncert jesienny na dwa świerszcze” z muzyką Krzysztofa Knittla i tekstem Wojciecha Niżyńskiego, za którą w 1971 r. zdobyła nagrodę na 9. Festiwalu w Opolu. W 1972 r. wraz z Andrzejem Nardellim, Piotrem Fronczewskim, Anną Chodakowską, Danielem Olbrychskim i Krzysztofem Kolbergerem występowała w ważnym dla niej cyklu telewizyjnym „Poeci wojny” poświęconym twórczości Baczyńskiego, Gajcego, Trzebińskiego i innych.

Wielką miłością młodości Umer był Andrzej Nardelli. Mieli razem, w duecie, wykonać na festiwalu w Opolu w 1975 r. piosenkę „O niebieskim pachnącym groszku”. Nardelli wcześniej pojechał do rodziny, by pomóc przy budowie domku letniskowego i postanowił ochłodzić się w pobliskiej Narwi. Przypadek sprawił, iż spuszczono wówczas wodę ze zbiornika retencyjnego, nikt nie słyszał ostrzeżeń. Nardelli zginął porwany przez wielką falę.

Kiedy w 1973 r. Umer ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, ukazała się jej debiutancka płyta pt. „Magda Umer”. Rok później zaczęła pracę w telewizji. W tym samym czasie Adam Hanuszkiewicz zaproponował jej rolę Racheli w inscenizacji „Wesela” na deskach Teatru Narodowego. W 1976 r. wcieliła się również w Sonię w spektaklu „O winie, karze i zmartwychwstaniu” według Dostojewskiego, zrealizowanej przez Stanisława Brejdyganta adaptacji „Zbrodni i kary” w warszawskiej Starej Prochowni. W 1985 r. zrealizowała dla Teatru Telewizji „Listy Abelarda i Heloizy” według Ronalda Duncana z Krystyną Jandą i Zygmuntem Huebnerem.

Ważnym dla niej spektaklem okazał się również wyreżyserowany przez nią w 1986 r. monodram Krystyny Jandy napisany przez Agnieszkę Osiecką „Biała bluzka”. Wykreowany przez „wieczne dziewczyny” spektakl okazał się hitem i po wznowieniu w 2010 r. dalej cieszy się wielkim powodzeniem. W 1989 r. artystka przypomniała twórczość Kabaretu Starszych Panów tworząc we współpracy z Jeremim Przyborą spektakl „Zimy żal” w warszawskim Teatrze Rampa. W 2012 r. na deskach Polonii Umer wyreżyserowała „Pod mocnym aniołem” Jerzego Pilcha.

Umer śpiewała i nagrywała utwory największych poetów piosenki – Jeremiego Przybory, Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego, Magdy Czapińskiej. Zdarzało jej się zresztą pisać także dla innych wykonawców: „Tak jak w kinie” dla Stanisława Soyki, „Jest cudnie” dla Maryli Rodowicz.

Twierdziła, iż nie lubi śpiewać

Mimo popularności jej piosenek Umer twierdziła, iż nie lubi śpiewać. „Czasem lubię, ale tak prywatnie, dla znajomych. Trudno mi było się przełamać, zresztą mam to do dzisiaj – stoję na scenie i w połowie recitalu wpadam w panikę, bo uzmysławiam sobie, iż na sali jest tylu ludzi, których w ogóle nie znam, a ja taka jakaś kompletnie obnażona. (...) Wydaje mi się, iż jestem osobą odważną, ale czasem przed występem ogarnia mnie paniczny lęk. Nie przepadam za pobytem na scenie – z taką przypadłością trudno uprawiać ten zawód” - wspominała w wywiadzie z Donatą Subbotko. Jedną z cech jej osobowości była skromność, delikatność, niechęć do wysuwania się na pierwszy plan.

Umer nie miała wykształcenia muzycznego. „Chyba wszyscy piosenkarze i piosenkarki śpiewają lepiej ode mnie, w sensie technicznym. I to, iż ludzie chcą słuchać tego, co mam im do zanucenia, bo choćby nie zaśpiewania, jest czymś niezwykłym. Może dlatego, iż ja zawsze myślę o tym, co chcę tymi piosenkami opowiedzieć, a nie, w jaki sposób? I może dlatego, iż wiem o tym, iż te piosenki są ważniejsze ode mnie?” - zastanawiała się. Ale to właśnie delikatna ekspresja Umer podobała się publiczności, była czymś nowym, innym. Wspominając wykonanie „Koncertu jesiennego na dwa świerszcze”, którym wygrała festiwal w Opolu Umer pisała: „Śpiewałam sobie cicho, lekko i delikatnie, bo zdawało mi się, iż tak głos ładniej brzmi. Wolałam tak, a nie mocno i głośno”.

„Jestem odludkiem i niełatwo się ze mną zaprzyjaźnić. Mimo pozorów bycia towarzyską i otwartą, jestem straszną samotnicą i trudno znoszę kontakty z ludźmi. I na starość coraz bardziej. Nie mogę wytrzymać z człowiekiem, choćby jeżeli go lubię, dłużej niż pół godziny” - mówiła. Jednak wspominając Magdę Umer wielu zauważa, że była mistrzynią przyjaźni - lojalną, zawsze gotową do pomocy. Po latach sama wspominała przyjaźnie z Agnieszką Osiecką i Jeremim Przyborą jako najważniejsze w życiu, formujące jej osobowość. „Przyjaźń z Andrzejem Poniedzielskim to coś, co mi pan Bóg podarował na stare lata” - wspominała. Razem napisali książkę „Jak trwoga, to do bloga”.

Fala komentarzy po śmierci Magdy Umer

Wiadomość o śmierci Magdy Umer wywołała falę komentarzy. Ministra kultury Marta Cienkowska napisała w serwisie X: „Odeszła Magda Umer. Wybitna artystka, pieśniarka i reżyserka, uosobienie łagodności, najczulsza interpretatorka poezji. Laureatka Medalu »Zasłużony Kulturze Gloria Artis«. Nie chce się wierzyć, iż już jej tu nie ma. Przecież gdy ktoś o niej pomyśli, od razu słyszy w głowie jej głos. Jej wrażliwość i czułość pozostaną z nami na zawsze”.

Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski przypomniał, iż poetka, choć związana z Warszawą, była bliska Krakowowi i krakowskiej publiczności. „Występowała na naszych scenach, współtworzyła duch piosenki literackiej i poezji śpiewanej, tak silnie wpisanej w nasze miasto i jego tradycję. Pozostanie z nami w słowach Osieckiej, Młynarskiego i Kofty, którym nadawała niepowtarzalne znaczenie oraz w pamięci tych, dla których kultura była i jest przestrzenią rozmowy o sprawach najważniejszych”. „Ikona, Gigant, postać z innego, zdecydowanie lepszego świata. Żal wielki. Postać kultury z wrażliwością Świerszcza, tego z koncertu granego w duecie" - wspominał były minister kultury Bogdan Zdrojewski.

- Magda Umer była symbolem artystki, matki, przyjaciółki, doskonałą erudytką z ogromną wiedzą o muzyce i literaturze - mówił PAP Wiktor Zborowski. - Była wielką artystką, poetką teatru, poetką estrady - dodał aktor, który niejednokrotnie pracował z Umer. - Całą swoją twórczość „rysowała” cieniusieńką kreską Tadeusza Kulisiewicza. Było to delikatne, ulotne, zwiewne, takie ażurowe. Była niezwykle życzliwą, kochaną dziewczyną - ocenił.

Jak powiedziała PAP dziennikarka i felietonistka Agata Passent, Magda Umer przede wszystkim była osobą wyczuloną na piękno języka polskiego. - Miała fantastyczne ucho do prozy i do poezji - zaznaczyła. Jak podkreśliła pisarka, reportażystka, autorka biografii Agata Tuszyńska, Umer była i pozostanie głosem jej młodości. - Towarzyszką w drodze, w pogodach i niepogodach buntów, rozpaczy i koncertów jesiennych. W nieustającej „grze w zielone”, mimo przeciwności losu - dodała.

Magda Umer zmarła 12 grudnia w wieku 76 lat.

Idź do oryginalnego materiału