Elektryczne busy do Morskiego Oka miały być przełomem: bez spalin, bez koni, z wygodnym dojazdem niemal pod samo schronisko – także dla osób z niepełnosprawnościami. Teraz, wraz z nadejściem zimy, znikają z trasy na kilka miesięcy, a na drodze znów zostają tylko sanie, wozy i własne nogi. Zawieszenie kursów pokazuje, jak daleko jeszcze do momentu, w którym „humanitarna alternatywa” stanie się realnym standardem, a nie tylko letnim epizodem.Elektryki zjeżdżają z trasy do Morskiego Oka. Zimą wraca stary porządek