Filip Struski, koszykarz Muszynianki Sokoła: musimy pokazać, iż zasłużyliśmy na zwycięstwo

6 dni temu
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Rozmowa z FILIPEM STRUSKIM, skrzydłowym Muszynianki Sokoła Łańcut

KOSZYKÓWKA. PÓŁFINAŁY PLAY OFF I LIGI

– W sobotę zagraliście słabo, ale w niedzielę to już nie ma katastrofalnie słabo…

– Ciężko coś takiego konstruktywnego po takim meczu powiedzieć. Jedyne co się nasuwa, to trochę jest mi przykro, iż tak się zaprezentowaliśmy przed własną publicznością. Zrobiliśmy ogrom pracy w Bydgoszczy, a teraz przez te dwa mecze zaprzepaściliśmy, nie chcę powiedzieć, iż szansę na finał, ale na pewno zrobiliśmy sobie niepotrzebnie duży kłopot.

– Było widać brak zespołowości i momentami też brak pomysłu na granie…

– Mam wrażenie, iż ktoś jakby odebrał nam moc na te dwa mecze. Ciężko mi też tak powiedzieć z czego to wynikało. Musimy jednak bardziej dzielić się piłką. Przyzwyczailiśmy przez te ostatnie mecze do zespołowej gry i trzeba to kontynuować. o ile tak tego nie będziemy robić, to będzie bardzo ciężko.

– Wasza gra wyglądała słabo, a rywale prezentowali się zdecydowanie lepiej niż w dwóch pierwszych meczach. Czy było coś w i grze „extra” co was zaskoczyło?

– Nie, myślę, iż nie. Moim zdaniem w pierwszym meczu u siebie za łatwo daliśmy im się uwierzyć, iż mogą wygrać to spotkanie. Myślę, iż najważniejszy był sobotni mecz. W niedzielę mieliśmy kolejną szansę, ale to zupełnie inaczej wyglądało, jeszcze gorzej niż wczoraj. Uważam, iż wczoraj to był taki mecz klucz, żeby zamknąć tę serię, ale tego nie zrobiliśmy. Nie zwieszamy głów, bo to nie jest w naszym stylu. Jedziemy do Bydgoszczy walczyć. Wygraliśmy tam dwa mecze, więc może mamy troszeczkę większą przewagę psychologiczną. Wierzę, iż będziemy się bić do ostatnich minut, sekund, bo nic więcej nam nie zostało.

– Po meczach z Kotwicą mówił pan, iż narodził się twardy zespół, co potwierdziliście w spotkaniach w Bydgoszczy. Teraz jednak w tym niedzielnym meczu drużyna jakby się po prostu rozleciała…

– Ciężko mi powiedzieć z czego to wynika. Może problemem było to, iż mieliśmy przerwę tygodniową i nie graliśmy cały czas. Nie jestem osobą, która będzie szukała teraz winnych, ani jakichś rzeczy, które miały na to wpływ. W ostatecznym rozrachunku to na boisku musimy pokazać, iż zasłużyliśmy na zwycięstwo. W tych dwóch meczach nie zasłużyliśmy. Gratuluję drużynie z Bydgoszczy pogoni. Jest remis 2-2 i decyduje ostatni mecz i jak to mówi się w piłce nożnej złota bramka.

– Jak znaleźć optymizm i jakieś pozytywy na to ostatnie spotkanie po tym co zaprezentowaliście w meczach w Łańcucie?

– Z Kotwicą było podobnie. Zagraliśmy trzeci mecz, gdzie dostaliśmy bodajże trzydzieści punktów. W następnym meczu wygraliśmy i już pokazaliśmy dominację. To są play-offy, tu nie ma znaczenia, czy się wygra jednym, czy trzydziestoma. Następny mecz to jest zupełnie inna historia. W środę zaczynamy od zera, a zwycięży ten, który wygra ostatni mecz.


PRZECZYTAJ TEŻ: Muszynianka Sokół na łopatkach. Czy będzie w stanie się jeszcze podnieść? (Zdjęcia + Wideo)

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Idź do oryginalnego materiału