GieKSa nie dała rady Legii

4 godzin temu

Tylko przez pierwsze 25 min. GieKSa toczyła wyrównany pojedynek z Legią. Później faworyzowani warszawianie byli już znacznie lepsi i ostatecznie wygrali z katowiczanami 4:1.

GieKSa do spotkania z Legią przystąpiła w najmocniejszym składzie, z wracającym po kontuzji Zrel’akiem. Katowiczanie, dopingowani przez ponad 1700 Trójkolorowych kibiców od początku pojedynku grali z faworyzowanymi legionistami bez kompleksów. Jako pierwsi groźnie zaatakowali w 10 min. gospodarze, ale Morishita źle podał do rozpędzonego Chodyny i nic z tej akcji nie wyszło. Chwilę później świetnie w polu karnym znalazł się Zrel’ak, ale jego uderzenie zostało obronione przez Tobiasza. W 19 min. po błędzie jednego z obrońców z szybką kontrą wyszli katowiczanie i z ostrego kąta na bramkę Tobiasza strzelał Błąd, golkiper Legii wykazał się jednak kolejną dobrę interwencją. W 22 min. swoimi umiejętnościami musiał się popisać także Kudła, który sparował na rzut rożny mocne uderzenie Vinagry. W 24 min. sam przed brakarzem mógł znaleźc się Zrel’ak, ale w ostatniech chwilii ubiegł go Wszołek. Minutę później słowacki napastnik z najbliższej odległości wpakował jednak futbolówkę do siatki po podaniu Kuuska. euforia Trójkolorowych nie trwała długo, bo już w 28 min. wyrównującego gola zdobył Kapuadi. Od tego momentu dużą przewagę na murawie osiągnęli gospodarze. W 35 min. zakotłowało się pod bramką Kudły, na szczęście Klemenz w porę wyjaśnił sytuację. W 36 min. po główce Morishity dobrą paradą popisał się po raz kolejny Kudła. W doliczony czasie gry stało się to, co już od kilkunastu minut wisiało w powietrzu. Sam przed Kudłą znalazł się Chodyna i umieścił piłkę w siatce, wyprowadzając Legię na prowadzenie.

Od początku drugiej odsłony znów przeważali warszawianie. W 49 min. po dośrodkowaniu Guala Chodyna miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, ale fatalnie przestrzelił. W 56 min. na strzał zza pola karnego zdecydował się Kapustka, ale Kudła nie miał problemów z jego obroną. W 62 min. było już jednak 1:3 po samobójczym trafieniu Jędrycha, który tak nieszczęśliwie chciał wybić piłkę, iż trafił do własnej bramki. Trzy minuty później Kudła znów musiał wyciągać futbolówkę z siatki, tym razem po uderzeniu z dystansu Augustyniaka. Na tym jednak ataki Legii się nie skończyły. W 68 min. GKS od utraty kolejnego gola po bombie Morishity uratowała jedynie poprzeczka. W 83 min. do siatki trafił Pekhart, ale był na pozycji spalonej i gol nie został uznany. Choć podopieczni trenera Goncalo Feio atakowali do ostatniego gwizdka sędziego, nie udało im się zdobyć kolejnego trafienia i ostatecznie mecz skończył się zwycięstwem gospodarzy 4:1.

Legia Warszawa – GKS Katowice 4:1 (2:1)

Bramki: Kapuadi, Chodyna, Jędrych (s.), Augustyniak – Zrel’ak

Legia Warszawa: Tobiasz – Kapuadi, Augustyniak, Chodyna (77. Pekhart), Pankov, Wszołek, Vinagre (69. Kun), Morishita, Gual (77. Alfarela), Urbański (77. Celhaka), Kapustka (69. Luquinhas).

GKS Katowice: Kudła – Czerwiński, Kuusk, Jędrych, Klemenz, Wasielewski (72. Marzec) – Błąd (72. Milewski), Repka, Kowalczyk (72. Antczak), Nowak (65. Galán) – Zrel’ák (81. Mak).

Idź do oryginalnego materiału