Gigantyczne kontrole w Polsce! Od dziś mandat 2000 zł i 15 punktów

5 godzin temu

Na polskich drogach i skrzyżowaniach pojawiła się nowa era nadzoru, która może znacząco uszczuplić portfele niecierpliwych kierowców. Od 25 lutego 2025 roku obowiązuje wzmożony monitoring, który nie daje kierowcom żadnych wizualnych ostrzeżeń o swojej obecności. W przeciwieństwie do standardowych fotoradarów, których lokalizacja jest wyraźnie oznakowana, te urządzenia działają w ciszy, rejestrując każde naruszenie przepisów bez uprzedniego sygnału ostrzegawczego.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.

Główny Inspektorat Transportu Drogowego właśnie uruchomił 28 nowych punktów kontrolnych w strategicznych lokalizacjach, które już teraz zbierają dane o wykroczeniach drogowych. Za naruszenie przepisów w tych miejscach grozi dotkliwa kara finansowa sięgająca 2000 złotych oraz obciążenie konta kierowcy dodatkowymi 15 punktami karnymi. Konsekwencje te są szczególnie dotkliwe biorąc pod uwagę, iż limit punktów wynosi 24 dla doświadczonych kierowców i zaledwie 20 dla osób posiadających prawo jazdy krócej niż rok.

Statystyki z początku roku są alarmujące – ponad 1,15 miliona wykroczeń zostało zarejestrowanych przez kombinację systemów monitorujących, w tym fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości oraz kamery systemu RedLight, specjalizujące się w wyłapywaniu przejazdów na czerwonym świetle. Ten imponujący, choć niepokojący wynik, ma szansę zostać znacząco przekroczony w bieżącym roku dzięki zaplanowanej rozbudowie infrastruktury kontrolnej.

W planach GITD jest montaż imponującej liczby 128 nowych urządzeń monitorujących. Wśród nich znajdzie się 43 systemy odcinkowego pomiaru prędkości, 70 standardowych fotoradarów, 10 specjalistycznych systemów rejestrujących wjazd na czerwonym świetle na skrzyżowaniach oraz 5 rejestratorów przeznaczonych do monitorowania przejazdów kolejowo-drogowych. Ta kompleksowa sieć nadzoru ma na celu znaczące zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach poprzez dyscyplinowanie kierowców, którzy lekceważąco podchodzą do przepisów ruchu drogowego.

Wśród nowo uruchomionych punktów kontrolnych szczególną uwagę zwracają dwie lokalizacje. Pierwsza z nich znajduje się we Wrocławiu, na skrzyżowaniu ulic Na Ostatnim Groszu i Bystrzycka, gdzie zainstalowano system składający się z 16 kamer. Co ciekawe, urządzenia te były już wcześniej zamontowane, ale pozostawały nieaktywne przez rok z powodu problemów z zasilaniem. Teraz, gdy zyskały nowe źródło energii, rozpoczęły intensywną pracę. Historia tego skrzyżowania jest szczególnie interesująca – w pierwszym roku swojego funkcjonowania system zarejestrował rekordową liczbę 12,5 tysiąca wykroczeń, co czyni go jednym z najbardziej „pracowitych” punktów kontrolnych w kraju.

Jeden z mieszkańców Wrocławia, który pragnął zachować anonimowość, podzielił się swoimi doświadczeniami związanymi z tym kontrowersyjnym skrzyżowaniem. Według jego relacji, problem wynikał z wadliwego zaprogramowania sygnalizacji świetlnej – przy wyjeździe w prawo z ulicy Bystrzyckiej na ulicę Ostatni Grosz świeciła się jedynie zielona strzałka kierunkowa, która gasła niemal natychmiast, powodując, iż kierowcy siłą rzeczy przejeżdżali na czerwonym świetle. Sytuacja była na tyle stresująca, iż mieszkaniec ten celowo wybierał alternatywne trasy, by uniknąć tego skrzyżowania.

Druga nowa lokalizacja systemu RedLight znajduje się w Rudzie Śląskiej, na skrzyżowaniu ulic 1 maja i Kokota. W tym miejscu kierowców obserwuje 12 kamer, gotowych zarejestrować każde naruszenie przepisów. Wjazd na to skrzyżowanie przy czerwonym świetle skutkuje mandatem w wysokości 500 złotych oraz 15 punktami karnymi.

Po włączeniu tych dwóch nowych lokalizacji, łączna liczba skrzyżowań monitorowanych przez system RedLight wzrosła do 49. W ubiegłym roku kamery te zarejestrowały ponad 60,5 tysiąca przejazdów na czerwonym świetle. Niechlubnym rekordzistą okazało się skrzyżowanie w Łodzi, na styku ulicy Rokicińskiej i ulicy Puszkina, gdzie kamery zarejestrowały 6833 wykroczenia. Tuż za nim plasuje się krakowskie skrzyżowanie Alei Pokoju i ulicy Nowohuckiej z 5041 wykroczeniami, a na trzecim miejscu podium znajduje się również krakowskie skrzyżowanie ulic Tischnera, Brożka, Zakopiańskiej i Wadowickiej z 3641 naruszeniami przepisów.

Szczególnie niepokojącym aspektem działania systemu RedLight jest monitoring przejazdów kolejowo-drogowych. Aktualnie cztery takie lokalizacje są nadzorowane przez żółte kamery, które obserwują zachowanie kierowców wobec sygnalizacji świetlnej zamontowanej przed zaporami. Podobnie jak w przypadku skrzyżowań, brak tu jakichkolwiek znaków ostrzegających przed kontrolą. Konsekwencje naruszenia przepisów w tych miejscach są szczególnie surowe – mandat wynosi 2000 złotych, a w przypadku recydywy kwota ta podwaja się do 4000 złotych. Dodatkowo, kierowca otrzymuje 15 punktów karnych.

Naruszenie przepisów na przejazdach kolejowo-drogowych może wynikać z dwóch głównych scenariuszy. W pierwszym kierowca nie czeka do całkowitego podniesienia szlabanu (który powinien być ustawiony pod kątem 90 stopni) i przedwcześnie wjeżdża na torowisko. W drugim natomiast, mimo iż pulsujące czerwone światło sygnalizatora zabrania wjazdu, kierowca podejmuje ryzyko przejazdu, licząc na to, iż zdąży przed opuszczeniem zapory. Obie te sytuacje są rejestrowane przez kamery i skutkują surowymi karami.

Statystyki z przejazdów kolejowo-drogowych są alarmujące. W 2024 roku systemy RedLight zainstalowane na czterech takich lokalizacjach zarejestrowały 12 277 przypadków naruszenia przepisów. Najbardziej aktywny system działa w Warszawie przy ulicy Cyrulików – od początku roku mandat w wysokości 2000 złotych oraz 15 punktów karnych otrzymało tam 4069 kierowców. Kolejne miejsca zajmują dwa przejazdy we Wrocławiu – przy ulicy Średzkiej (4489 naruszeń) oraz przy ulicy Szczecińskiej (2206 przypadków). Listę zamyka przejazd w Radomsku z 587 zarejestrowanymi wykroczeniami.

Eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego podkreślają, iż głównym celem instalacji systemów monitorujących nie jest generowanie wpływów z mandatów, ale zwiększenie bezpieczeństwa na drogach. Statystyki pokazują, iż miejsca objęte monitoringiem charakteryzują się znaczącym spadkiem liczby wypadków i kolizji. Kamery działają przede wszystkim prewencyjnie – świadomość ich obecności skłania kierowców do większej ostrożności i przestrzegania przepisów.

Psycholodzy transportu zwracają uwagę na zjawisko niecierpliwości za kierownicą, które często prowadzi do ryzykownych zachowań na drodze. Presja czasu, stres związany z codziennymi obowiązkami oraz subiektywne poczucie, iż „to tylko kilka sekund” przyczyniają się do podejmowania decyzji, które mogą mieć poważne konsekwencje zarówno finansowe, jak i zdrowotne. Czerwone światło na skrzyżowaniu czy opuszczająca się zapora na przejeździe kolejowym to nie tylko symboliczne zakazy, ale realne środki ochrony przed potencjalnymi tragediami.

Warto również zwrócić uwagę na aspekt techniczny funkcjonowania systemów RedLight. Kamery te działają w sposób ciągły, rejestrując sekwencję zdjęć, które dokumentują naruszenie przepisów. Pierwsze zdjęcie wykonywane jest w momencie, gdy pojazd zbliża się do linii zatrzymania przy czerwonym świetle, drugie – gdy ją przekracza, a trzecie – gdy wjeżdża na środek skrzyżowania. Taka dokumentacja stanowi niepodważalny dowód wykroczenia i jest podstawą do wystawienia mandatu.

Kontrowersje budzi fakt, iż w przeciwieństwie do fotoradarów, przed kamerami systemu RedLight nie ma żadnych znaków ostrzegawczych. Zwolennicy takiego rozwiązania argumentują, iż przestrzeganie sygnalizacji świetlnej jest podstawowym obowiązkiem każdego kierowcy i nie wymaga dodatkowych przypomnień. Przeciwnicy natomiast zwracają uwagę, iż brak oznakowania może być interpretowany jako „zastawianie pułapek” na kierowców, co budzi wątpliwości etyczne.

Niezależnie od przyjętej perspektywy, faktem jest, iż liczba kamer monitorujących przestrzeganie przepisów ruchu drogowego w Polsce systematycznie rośnie. Planowana instalacja 128 nowych urządzeń kontrolnych w 2025 roku z pewnością przyczyni się do jeszcze większej dyscypliny na drogach, ale też może wywołać dyskusje o granicach ingerencji technologii w codzienne funkcjonowanie kierowców.

Dla świadomych uczestników ruchu drogowego najważniejszą konkluzją pozostaje prosta zasada – przestrzeganie przepisów nie tylko chroni przed mandatami i punktami karnymi, ale przede wszystkim zapewnia bezpieczeństwo wszystkim użytkownikom dróg. Inwestycja kilku sekund cierpliwości przed czerwonym światłem czy opuszczającą się zaporą to niewielka cena za uniknięcie potencjalnie tragicznych konsekwencji, nie wspominając o finansowym aspekcie w postaci wysokiego mandatu.

Źródło dziennik.pl/Warszawa w Pigułce

Idź do oryginalnego materiału