Gomólski ostro o Starcie. Nie gryzł się w język!

2 tygodni temu

Kacper Gomólski udzielił mocnego wywiadu. W trakcie rozmowy z WP SportoweFakty odsłonił kulisy współpracy ze Startem Gniezno. Do jego słów odniósł się już prezes klubu Paweł Siwiński.

Kacper Gomólski w minionym sezonie rzadko jeździł w barwach Startu Gniezno. Po zakończeniu sezonu postanowił natomiast udzielić wywiadu, w którym wyjaśnił, jak – z jego perspektywy – wyglądała kooperacja z macierzystym klubem.

Od początku miałem gorsze warunki niż pozostali zawodnicy – mniej środków na przygotowania, niską stawkę za punkt. Tak jak wspomniałeś, dostałem też mało szans do jazdy. Mimo iż nie robiłem kompletów, to i tak były duże problemy z płatnościami. Musiałem się prosić, żeby dostać chociaż część zarobionych pieniędzy – powiedział Gomólski.

Wyznał też, iż po spotkaniu w Pile chciał zainwestować w sprzęt, zamówił choćby silnik u Petera Johnsa.

Chciałem zainwestować w sprzęt, zamówiłem choćby silnik u Petera Johnsa. Przelew jednak nie przychodził przez kolejne tygodnie, więc musiałem zrezygnować z zakupu. Zachowanie osób z klubu było poniżej krytyki. Wyzywano zawodników, którzy zgłaszali się do PZM z prośbą o interwencję w sprawie zaległości w płatnościach. Dla mnie to absolutnie nieakceptowalne – kontynuował “Ginger”.

Przypomniał też, co mówił również wcześniej w Pitbike Gniezno #SGLive, iż miał dalej piastować funkcję trenera w Starcie Gniezno, ale ostatecznie nic z tego nie wyniknęło.

Przed minioną kampanią dopytywałem, czy na pewno będę dalej pełnić tę funkcję, bo miałem oferty z innych klubów. Dostałem zapewnienie, iż tak, ale ostatecznie podziękowano mi za współpracę. Jako przyczynę wskazano ograniczenia w budżecie klubu – stwierdził.

Stanowisko prezesa

Do słów Gomólskiego odniósł się już prezes Startu Gniezno Paweł Siwiński.

Co do zaległości z płatnościami, Kacper powiedział prawdę. Nie jest tajemnicą, iż borykaliśmy się z trudnościami finansowymi i zdarzało się, iż nie dostawał wypłaty na czas. Wszystkie pieniądze zostały jednak wypłacone i uważam, iż finalnie nie ma na co narzekać. Prawdą jest również, iż byliśmy wstępnie dogadani, aby Kacper był trenerem w szkółce, ale ze względów finansowych musieliśmy się z tego wycofać. Natomiast fragment o wyzywaniu zawodników to kompletna bzdura. Żużlowcy mają prawo zgłosić się do PZM i nie robiliśmy nikomu z tego powodu żadnych problemów – poinformował, cytowany przez WP SF.

Ostatnia aktualizacja artykułu: 11 grudnia 2024 o godz. 08:37:35

Idź do oryginalnego materiału