Górnik Zabrze po sześciu kolejkach PKO BP Ekstraklasy ma na koncie dwanaście punktów. To wynik bez precedensu w ostatnich latach. Trener Michal Gasparik w swoim debiutanckim sezonie przy Roosevelta zrównał się z legendarnym szkoleniowcem Trójkolorowych.
W ostatnich sezonach Górnik mógł pomarzyć o tak udanych startach jak w bieżących rozgrywkach. Czy trenerem był Jan Urban, czy Bartosh Gaul, zawsze zabrzańska drużyna na starcie sezonu zniżkowała z formą.
Tym bardziej należy docenić wynik, jaki w pierwszych tygodniach swojej pracy w śląskim klubie osiągnął Michal Gasparik. Słowacki szkoleniowiec, dla którego to debiutancka praca poza rodzimą ligą, gwałtownie znalazł klucz do dobrej gry i zwycięstw na boiskach PKO BP Ekstraklasy.
Dwanaście punktów po sześciu meczach i średnia punktów 2,0 na mecz to wynik, jakiego 43-latkowi pozazdrościć może plejada byłych trenerów Górnika, z obecnym selekcjonerem reprezentacji Polski Janem Urbanem na czele. Za doświadczonego szkoleniowca Trójkolorowi z natury łapali zwycięskie serie w końcówkach rundy, a na ich początku potrzebowali kilku meczów w kratkę, by złapać odpowiedni rytm.
Żeby pokazać, jakiego wyczynu dokonał w tym sezonie Gasparik należy podkreślić fakt, iż po raz ostatni po 6. kolejce Górnik mógł pochwalić się taką samą zdobyczą punktową w okresie 2010/11, zatem piętnaście lat temu!
Drużyna z Roosevelta – prowadzona wówczas przez Adama Nawałkę – była beniaminkiem Ekstraklasy. Latem doszło w klubie do rewolucji kadrowej porównywalnej do tej, ja miała miejsce w Zabrzu tego lata. Górnika zasiliło wówczas trzynastu zawodników z zewnątrz i dwóch piłkarzy z drużyny Młodej Ekstraklasy. Jedenastu zawodników z klubu odeszło, a czterech zostało zesłanych do drużyny rezerw.
Solidnie przebudowana górnicza ekipa sezon rozpoczęła od porażki z Polonią Warszawa (0:2). Potem przyszło wyjazdowe zwycięstwo z Zagłębiem Lubin (2:1), porażka w Gdyni (0:2), zwycięstwo nad Ruchem Chorzów (1:0), Cracovią (3:2) i GKS Bełchatów (1:0). Wywindowało to zabrzan na fotel wicelidera tabeli, z którego spadli z hukiem po sromotnej klęsce z Lechią w Gdańsku (1:5).
Lepszy pod tym względem był jedynie Marcin Brosz, który w okresie 2020/21 w sześciu pierwszych meczach sezonu zdobył trzynaście punktów, za sprawą czterech zwycięstw, remisu i porażki. Kolejnej porażki ówczesna drużyna Trójkolorowych doznała w siódmej serii gier, więc drużyna trenera Gasparika może jej wynik punktowy pobić, o ile w sobotę wygra z Motorem Lublin.
Nie będzie dużym nadużyciem stwierdzenie, iż Górnik trenera Gasparika pisze w tej chwili nową historię naszego klubu. Jesteśmy w tej chwili dalecy od ligowych laurów, niemniej każdy przykład progresu drużyny powinien wlewać w nasze serca nutkę optymizmu.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

















