Trybu Track używaj tylko wtedy, gdy wiesz, co robisz. Na koło z trójki nie pójdzie, ale burnout przy 60 km/h nie stanowi problemu. Road Glide ST CVO to bezwzględna, brutalna maszyna, choć jednocześnie niezwykle wyrafinowana.
W erze coraz większej elektryfikacji motoryzacji Harley-Davidson zdaje się iść pod (nomen-omen) prąd. Model Road Glide ST CVO w wersji na 2025 rok to przykład motocykla, który łączy klasyczne DNA marki z czymś wydawałoby się zupełnie przeciwnym – brutalną torową siłą. Inspirowany sukcesami w serii MotoAmerica King of the Baggers, ten bagger redefiniuje turystyczny motocykl w amerykańskim stylu.
Road Glide ST CVO zaprojektowano z myślą o upalaniu na torze, ale jego potencjał można także odnaleźć na zwykłych drogach. Wspólna dziennikarska jesienna wycieczka na Mazury – pełna zarówno szybkich odcinków, jak i bardziej wymagających technicznie fragmentów – to test, który pozwolił sprawdzić, jak ten potwór radzi sobie w różnych warunkach.
Silnik, który budzi respekt
Największą innowacją w Road Glide ST CVO jest jednostka napędowa 121 High Output. Parametry silnika o pojemności 1977 cmł, budzą respekt: 126 KM przy 4900 obr/min i 193 Nm momentu obrotowego osiąganego przy 4000 obr./min. Tym, co odróżnia tę konstrukcję od innych jednostek Harley-Davidsona, jest brak systemu zmiennych faz rozrządu (VVT). Konsekwencją jest niby brak dostępu do momentu obrotowego w szerokim zakresie obrotów, ale zupełnie tego nie czuć, a rezultatem jest niższa masa i większa moc maksymalna.
Na drodze silnik zachwyca elastycznością – od niskich obrotów oferuje wystarczająco dużo pary, by sprawnie przyspieszać, a przy wyższych prędkościach czuć rezerwę, która pozwala na pewne wyprzedzanie choćby na krótkich odcinkach. Wlot powietrza inspirowany wyścigami zwiększa przepływ o 26% w porównaniu do standardowych rozwiązań, co przekłada się na dynamiczniejsze reakcje rolgazu.
Elektronika – centrum zarządzania mocą
Harley-Davidson postarał się, aby Road Glide ST CVO był motocyklem dla wszystkich – od spokojnych turystów po entuzjastów prędkości. Kluczową rolę odgrywają tu tryby jazdy, które można dostosować do różnych potrzeb i warunków:
- Road – tryb najbardziej zrównoważony, idealny na dłuższe trasy i codzienną jazdę, prawdopodobnie najczęściej korzystać będziesz właśnie z niego, bo daje najbardziej neutralny feedback motocykla.
- Sport – dostarcza bardziej agresywnej charakterystyki, najczęściej jeździłem właśnie na nim, bo do trybu Road dodaje odrobiny pikanterii.
- Rain – tryb, który kastruje motocykl niebotycznie, masz wrażenie, iż maszynie zostało z 15 KM.
- Track i Track Plus – opcje przeznaczone stricte na tor, jeżeli nie jesteś pewien swoich umiejętności, lepiej go nie wybieraj, bo tylne koło żyje swoim życiem. Burnout na trójce? Żaden problem.
Dzięki intuicyjnemu interfejsowi zmiana trybów jest prosta – wystarczy jedno kliknięcie na kierownicy, by dostosować charakterystykę motocykla do sytuacji. Podczas testów kilka razy doceniłem płynne działanie ABS i kontroli trakcji w zakrętach, z takim momentem na wilgotnym asfalcie wkroczenie tych sytemów było nieuniknione.
Prowadzenie i zawieszenie – komfort i precyzja
Masa własna Road Glide ST CVO wynosi 380 kg, ale dzięki zaawansowanemu zawieszeniu i przemyślanej geometrii nie czuć jej podczas jazdy. Z przodu zamontowano widelec upside-down Showa 47 mm z powłoką DLC, który zapewnia zadziwiającą stabilność i precyzję. Z tyłu zastosowano amortyzatory z zewnętrznymi zbiornikami, oferujące większy skok i możliwość regulacji, co pozwala na dostosowanie motocykla zarówno do jazdy solo, jak i z pasażerem i bagażem. O pasażerze piszę tylko teoretycznie, bo testowany egzemplarz nie posiadał siedzenia pasażera.
Podczas testów motocykl imponował w zakrętach. Choć dostępny kąt pochylenia jest ograniczony ze względu na typ konstrukcji, Road Glide ST CVO zaskakująco dobrze radził sobie na krętych mazurskich drogach. Zawieszenie zadziwiająco skutecznie tłumiło nierówności, co doceniłem na lokalnych, podłych drogach.
Ergonomia i wyposażenie
Harley-Davidson zawsze stawiał na komfort i Road Glide ST CVO nie jest tu wyjątkiem. Szeroka kanapa z podparciem dolnej części pleców pozwala na przyjęcie neutralnej pozycji, a regulowana kierownica ułatwia dostosowanie ustawienia do własnych preferencji. choćby po kilku godzinach jazdy nie odczuwałem zmęczenia, chętnie wybrałbym się tym sprzętem w dłuższą trasę.
Na uwagę zasługuje także nowy rozbudowany system infotainment Skyline OS. 12,3-calowy ekran TFT oferuje trzy tryby wyświetlania: Tour, Cruise i Sport, co pozwala dostosować informacje na wyświetlaczu do stylu jazdy. W trybie Tour mapa nawigacyjna wyświetla się na całym ekranie, a prędkościomierz i pozostałe wskaźniki są zminimalizowane – podoba mi się to!
Dla miłośników muzyki Harley przygotował system audio Rockford Fosgate o mocy 500 W. Jakość dźwięku jest świetna podczas cruisingu, ale przy wyższych prędkościach robi się zwyczajna kakofonia.
Road Glide ST CVO w praktyce
Podczas testów Road Glide ST CVO pokazał swoją wszechstronność. Choć inspirowany wyścigami, wciąż pozostaje maszyną, która doskonale sprawdzi się w trasie. Z Warszawy do Mikołajek motocykl bez problemu radził sobie zarówno na szybkich drogach krajowych, jak i w ciasnych zakrętach mazurskich tras.
Moc silnika 121 High Output pozwala cieszyć się każdym kilometrem, a zaawansowana elektronika wspiera kierowcę w każdych warunkach. To maszyna, która potrafi być dynamiczna, ale jednocześnie nie męczy podczas długich godzin spędzonych w siodle.
Harley-Davidson Road Glide ST CVO 2025 to propozycja dla tych, którzy oczekują od motocykla czegoś więcej niż tylko transportu z punktu A do B. To przedziwne combo – wyrafinowana maszyna o brutalnej sile. Łączy torowe osiągi z komfortem, ale świetnie sprawdza się także w turystyce.
Choć cena 49 460 euro (212 tys. zł) może wydawać się wysoka, w zamian otrzymujesz motocykl dopracowany w najdrobniejszych szczegółach – od wyjątkowego silnika, przez zawieszenie, po zaawansowaną elektronikę. To pojazd, który nie tylko budzi emocje, ale wręcz porusza. A poza tym ma dosłownie wszystko, czego potrzeba.