Hibernatus

9 lat temu

Na kongresie partii „Razem” wpadłem w małą dygresję, którą tu rozwinę jako majowy ranking od czapy. Wbrew popularnej opinii uważam, iż wcale nie żyjemy w czasach przyśpieszonego rozwoju. Odwrotnie, uważam, iż żyjemy w czasach stagnacji.

Ranking poświęcę więc technologiom, które mają wpływ na nasze życie – a które mają mniej więcej tyle lat, co ja. Czyli dużo.

To dotyczy choćby naszej najulubieńszej technologii cyfrowej. Wbrew pozorom, zasady działania iPhone’a byłoby łatwo wytłumaczyć komuś, kto w 1969 roku trzymał rękę na pulsie ówczesnych nowinek technicznych (czyli np. Lemowi – stąd w ogóle moja fascynacja tym tematem).

Powiedziałbym, iż iPhone w środku ma mikroprocesor, takie coś, co założony w 1968 roku Intel próbuje już zrobić, mieszcząc architekturę PDP-11 na układzie scalonym (wymyślonym przez Bell Labs). Pracuje pod kontrolą systemu UNIX (też wymyślonego przez Bell Labs), na który nałożono GUI taki, jak w 1968 pokazał Douglas Englebart – tylko nie z myszką (której używamy do obsługi większych komputerów), ale z ekranem dotykowym, tak jak ówczesne „pióro świetlne”.

Internet? Tak, to ta sama sieć, co ją właśnie DARPA uruchamia w Kalifornii. Tyle, iż działa na telefonach komórkowych, których prototyp (oraz „radiotelefony”) też zna

Hibernatusa z 1969 trochę by zdziwiło „gorilla glass” i bateria litowa, ale nie ma tu nic, czego by się nie dało mu wytłumaczyć odwołując się do znanych mu pojęć. Przeciwnie, myślę, iż byłby rozczarowany, jak daleko temu do startrekowego komunikatora.

A gdybym owego przybysza z 1969 zabrał do typowego samochodu z 2015, na przykład do volkswagena passata, nic by go pod maską nie zdziwiło. Powiedziałbym mu, iż to wersja rozwojowa doskonale znanego mu Audi 80, z podobnymi rozwiązaniami: silnik i napęd z przodu, chłodzenie cieczą, wtrysk i elektroniczny zapłon.

I znów, z kolei hibernatus z 1919 w roku 1969 mało co by rozpoznał pod maską ówczesnego Audi 80. Szukałby gaźnika, stalowych linek obsługujących hamulce, mechanicznego zapłonu. Powodzenia w tłumaczeniu mu pojęcia „elektroniczny”!

Zabrałbym go oczywiście w jakąś dalszą podróż. Ale by się zdziwił, gdybyśmy przez cały czas lecieli doskonale mu znanym z jego epoki Boeingiem 747!

W Dreamlinerze może i by się chwilę bawił ściemnianiem okienka, ale gwałtownie by zaczął narzekać – to już cały postęp? Nie udało się skrócić czasu podróży ani zmienić nic z innych rzeczy ważnych dla pasażera, tylko zamiast rolety jest przyciemniacz ciekłokrystaliczny (tak, będzie wiedział, co to).

A gdzie loty naddźwiękowe? Gdzie Concorde? Ze wstydem będziemy mu tłumaczyć, iż już nie lata. gwałtownie nas oskarży, iż wstrzymaliśmy postęp. I będzie miał rację.

Za jego czasów państwo brało korporacje za mordę i wymuszało na nich szukanie nowych technologii. Dlatego wtedy AT&T wymyślało układy scalone, UNIX i język C. Dziś wymyśla innowacyjne taryfy.

Podobnie linie lotnicze. Po co im innowacyjność, skoro kasę mają w optymalizowaniu siatek połączeń – co jest bezpośrednim skutkiem deregulacji lotów pasażerskich?

Korporacje nie przywrócą postępu technicznego. To może zrobić tylko państwo, jeżeli wróci do roli regulatora-dzierżymordy, którą pełniło w latach 60.

Fot. Wikipedia – (1) Peter Hammer, (2) Subarufreak, (3) Eduard Marmet, CC-BY-SA

Idź do oryginalnego materiału