Hokeiści GKS-u Tychy przegrywają piąty i szósty o mistrzostwo Polski. Mecz ostatniej szansy w poniedziałek w Tychach

1 miesiąc temu

Hokeiści GKS-u Tychy przegrali piąte i szóste starcie w finale Tauron Hokej Ligi z GKS-em Katowice 1:3 oraz 0:3. Trójkolorowi mogli świętować tytuł mistrzowski już w czwartek 3 kwietnia u siebie, ale Katowice z Murrayem w bramce były skuteczniejsze. Swojej szansy tyszanie nie wykorzystali też w Katowicach, w sobotę 5 kwietnia. Tak więc walka o tytuł mistrzowski rozstrzygnie się w meczu nr 7, w Tychach, w poniedziałek 7 kwietnia.

W sobotnim meczu w katowickiej „Satelicie” długo nie padały bramki. Hokeiści GKS Katowice mieli przewagę, ale tyszanie byli czujni w obronie. Trójkolorowi nie mieli wielu szans na strzeleni gola.

W drugiej tercji obraz gry nie zmienił się za bardzo, choć GKS Tychy wyglądał dużo lepiej niż w pierwszej odsłonie meczu. Obaj bramkarze – Murray i Fučík – spisywali się bardzo dobrze.

Gole padły dopiero w trzeciej tercji. Wszystkie dla GKS Katowice. Pierwszy po błędzie tyszan. W środku tafli krążek stracił Allen. Przejął go dopadł Pasiut, który podał do Wronki, a ten trafił w okienko tyskiej bramki.

Dwie minuty później było już 2:0 dla Katowic. Znów w rolach głównych był duet Wronka-Pasiut. Tym razem to Wronka podał do Pasiuta. który pokonał Fucika strzałem z półobrotu.

W końcówce, kiedy Tychy wycofały bramkarza, do pustej bramki trafił Anderson.

Mecz nr 6, „Satelita”, GKS Katowice – GKS Tychy 3:0 (0:0, 0:0, 3:0)

1:0 Patryk Wronka – Grzegorz Pasiut (43:25)
2:0 Grzegorz Pasiut – Patryk Wronka (45:39)
3:0 Stephen Anderson (57:49) do pustej bramki

Katowice: Murray, Kieler-Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Magee – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski-Koponen, Varttinen, Bepierszcz, Anderson,
Kallionkieli-Macias, Smal, Michalski, Sallturo, Hofman.

Tychy: Fucik (Chabior) – Allen, Bryk; Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Viinikainen, Kakkonen; Lehtonen, Monto, Jeziorski – Ciura, Kaskinen; Paś, Alanen, Viitanen – Pociecha, Ubowski, Larionovs, Turkin, Gościński.

Widzów: 1435.

***

Czwartkowy mecz w Tychach (3.04) lepiej rozpoczęli katowiczanie. Podopieczni trenera Jacka Płachty od początku wrzucili piaty bieg i zepchnęli do obrony tyski zespół. I trzeba przyznać, iż Tychy dość dobrze odnalazły się w tej sytuacji, cierpliwie, a co najważniejsze skutecznie broniąc dostępu do swojej bramki.

Po około 10 minutach mecz się trochę bardziej wyrównał i choć wciąż delikatna przewaga optyczna należała do GKS-u Katowice, tyszanie zdobyli gola na 1:0. W 14. minucie meczu Rasmus Heljanko uderzył ze sporego kąta w poprzeczkę, a krążek spadł prosto na łopatkę kija Filipa Komorskiego. Kapitan GKS-u Tychy poderwał z miejsc nieco ponad trzy tysiące miejsc dał prowadzenie swojemu zespołowi.

Radość tyszan po golu Filipa Komorskiego; fot. Łukasz Sobala

Drugą tercję GKS Tychy rozpoczął w osłabieniu, po tym jak na ławkę kar trafił Matias Lehtonen. I katowiczanie byli naprawdę blisko wyrównania, ale czujny między słupkami był Tomas Fucik. A nawet, kiedy zawodził, to szczęście było po jego stronie i bramki nie wpuścił. Kiedy oblężenie bramki gospodarzy minęło, do kontry przystąpili tyszanie, ale seria strzałów na bramkę strzeżoną przez Johna Murraya także nie dała żadnej bramki.

W drugiej części ciekawej i dynamicznej tercji, błysnęli katowiczanie. Najpierw w 34. minucie Stephen Anderson na raty pokonał bramkarza gospodarzy, a cztery minuty później było już 2:1 dla GieKSy. Jean Dupuy znalazł sporo miejsca w okolicach lewego bulika i precyzyjnie przymierzył, nie dając szans Tomasowi Fucikowi. Na domiar złego, niemal całe ostatnie dwie minuty tercji także grali w osłabieniu, ale tym razem udało im się dotrwać do syreny końcowej bez straty gola.

Trzecią odsłonę turnieju w osłabieniu zaczęli tym razem goście. Skutecznie jednak, jak w całym meczu, bronił John Murray. Doglądający z boksu na taflę trener Pekka Tirkkonen denerwował się coraz bardziej i miał ku temu powody. Jego GKS nie miał sposobu na rywala, trochę jakby presja pętała nogi zawodnikom. Na dodatek w 45. minucie GieKSa podwyższyła na 3:1 po ładnej kontrze Dante Saliituro i Stephena Andersona.

Gospodarze napędzani głośnym dopingiem trybun musieli się trochę sprężać. I rzeczywiście przycisnęli rywali. Pomogła też kara dla Salituro. Lehtonen spróbował kąśliwie z lewej strony, potem Łyszczarczyk sprawdził czujność Murraya, który także w późniejszym zamieszaniu pod bramką spisał się fantastycznie.

Po chwili kryzysu oddech złapali przyjezdni, którzy także mieli swoje szanse. Ale los uśmiechnął się do tyszan, bo karę złapał Travis Verveda. Jednak losowi trzeba trochę pomóc, a gospodarzom trochę brakło szczęścia przy strzałach, a trochę pomysłu jak zdobyć bramkę kontaktową. W końcu tyszanie wycofali z bramki Fucika i w szóstkę w polu próbowali gonić wynik. Ale i to nie przyniosło skutku, w z wygranej w piątym pojedynku cieszyli się zawodnicy Jacka Płachty.

3 kwietnia 2025, Stadion Zimowy w Tychach
GKS Tychy – GKS Katowice 1:3 (1:0, 0:2, 0:1)

1:0: Komorski (Heljanko, Kakkonen), 13:28,
1:1: Anderson (Koponen), 33:07,
1:2: Dupuy (Englund, Pasiut), 37:27, 5/4,
1:3: Anderson (Salituro), 44:40.

Tychy: Fucik – Allen, Bryk; Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Viinikainen, Kakkonen; Lehtonen, Monto, Jeziorski – Ciura, Kaskinen; Paś, Alanen, Viitanen – Pociecha, Ubowski; Larionovs, Turkin, Gościński.

Katowice: Murray – Englund, Runesson; Wronka, Pasiut, Magee – Norberg, Verveda; Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen; Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Smal; Michalski, Salituro, Hofman.

Widzów: ok. 3000.

Kamil Hajduk

Idź do oryginalnego materiału