Iga, śpij zawsze jak suseł

bialyorzel24.com 1 miesiąc temu

Gdy mowa o milionerach, cokolwiek szwankuje mi empatia. Na filmach zapłaczę, ale jak w realu kto młody, zdrowy i ma pękate konto, to średnio się wzruszam jego problemami. Piję do Igi Świątek, która ze smutkiem w oczach ogłosiła światu, iż dopingowe zawirowania, których doświadczyła, złamały jej serce.

Dobra. Rozumiem dziewczynę. Zakaz pracy musi boleć i boli człowieka do żywego. W PRL-u kończyli tak odważni, którzy walczyli lub kpili sobie z ludowej ojczyzny. Dziś mówi się czasem, iż byli tacy do przodu, bo i tak mieli kilka do stracenia. Fakt, wtedy choćby telefony stacjonarne były towarem deficytowym. Gdyby dziś zabrać ludziom komórki, większość wpadłaby w rozpacz, przygięła karku i bez namysłu podpisała lojalkę.

Żarty, żartami, ale Iga zarzeka się, iż nie złamała reguł świadomie. Nie uznała, iż pora podkręcić moce organizmu niedozwoloną chemią. Zażyła po prostu tabletkę na sen, by złagodzić skutki jetlagu po przylocie do USA. Kto wstawał w nocy po kilka(naście) razy do dziecka, wie jak smakuje… zmiana kilku stref czasowych. Kto bezdzietny, a chce zobaczyć, jaką torturą jest bezsenność, może obejrzeć film… „Bezsenność”, w którym Al Pacino zalicza „Przystanek Alaska” w czasie dnia polarnego (trwa od 22 czerwca do… 22 grudnia). Tak czy owak, dla zawodowego tenisisty krótkie spanie, to duża szansa na przegrywanie.

Iga ma 23 lata. Raczej lubi swoją profesję. Zgaduję, iż na korcie poci się coraz mniej dla pieniędzy. Od puli nagród daleko bardziej interesuje ją sportowe spełnienie. Dziewczyna jest ambitna, ma jeszcze sporo „gór do zdobycia”. Gdy pojawiło się zagrożenie, iż przez rok czy dwa pogra tylko rekreacyjnie, miała powód bić się z myślami. Kto w takich chwilach (i w takim wieku) chwyta stoicką perspektywę. Kto rozpatruje swój los na tle ludzkości, pociesza się tym, iż prawdziwie cierpienie ma miejsce na Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, albo na wydziale onkologii pobliskiego szpitala. Człowiek, jeżeli nie urodził się świętym, na co dzień sam dla siebie jest centrum wszechświata.

Jestem o 30 lat starszy od Igi. Znam ludzi, którzy z dnia na dzień tracili pracę, przynoszącą im miesięcznie coś koło tysiąca dolarów. Większości znajomych nikt nie zwalnia, nikt nie zakazuje wykonywać zawodu, co jednak nie sprawia, aby wszyscy oni odbierali pocztę bez stresu… jeżeli zatem dziewczyna, która podniosła z kortu ponad 30 milionów dolarów (brutto), prawi o złamanym sercu, to wierzę, iż tak po prostu czuje. Zakładam też, iż używa swoich słów, choć nie byłbym sobą, gdybym nie podejrzewał, iż jakiś szpec od PR lubi kreślić rzewne strofy.

Dworuję sobie, ale tylko z podniosłego tonu, nie z uczuć Igi. Lubię tenis, choćby bardzo, i szczerze mówiąc, od czasu do czasu myślę o sercu naszej zawodniczki. Martwię się z egoistyczno-kibicowskich powodów. Pewien futbolowy trener we Włoszech ujął to mniej więcej tak: „Kontuzje kontuzjami, ale najbardziej boję się sytuacji, gdyby mój najlepszy napastnik miał się nieszczęśliwie zakochać”.

Tomasz Ryzner

Idź do oryginalnego materiału