IMGW ostrzega: Wisła może zniknąć z mapy? Nowe dane szokują! Tak źle nie było od ponad 70 lat

3 godzin temu

Poziom wody spada szybciej, niż przewidywano. Najnowsze dane z Warszawy zaskoczyły choćby doświadczonych hydrologów. Eksperci biją na alarm, a prognozy na kolejne dni nie napawają optymizmem.

Fot. Warszawa w Pigułce

Rekordowo niski poziom Wisły. IMGW ostrzega: to jeszcze nie koniec

Warszawski odcinek Wisły bije niechlubne rekordy. W piątek 4 lipca poziom wody spadł do 18 centymetrów, co jest najniższą wartością w historii pomiarów prowadzonych przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Eksperci alarmują, iż sytuacja może się jeszcze pogorszyć – w weekend rzeka może opaść choćby do 14 centymetrów.

Nie działa wodowskaz, ale dane mówią same za siebie

Wodowskaz przy warszawskich bulwarach od piątku nie działa, jednak IMGW na bieżąco aktualizuje dane. Jeszcze dzień wcześniej, w czwartek, Wisła miała 21–22 cm. W piątek rano było to już 19, a o godzinie 10:30 tylko 18 centymetrów. To poziom określany przez meteorologów jako „poniżej minimum okresowego”, które do tej pory wynosiło 20 cm. Oznacza to, iż dotychczasowy najniższy poziom z września 2024 roku został właśnie pobity.

Powód? Fala upałów i brak opadów

Eksperci wskazują, iż za spadek poziomu wody odpowiada intensywna fala upałów, która przeszła nad Polską w ostatnich dniach. IMGW prognozuje co prawda krótkotrwałe ochłodzenie, ale już od niedzieli temperatury znów sięgną 30 stopni. To oznacza, iż sytuacja hydrologiczna Wisły może się jeszcze bardziej pogorszyć.

Historyczne minimum zbadane, ale bez porównań

Choć pierwszy pomiar poziomu Wisły odnotowano już w 1798 roku, to dokładne rejestry sięgają 1951 roku. Od tego czasu nie odnotowano tak niskiego poziomu. Dzisiejsze dane nie mogą być jednak wprost porównywane z tymi sprzed wieków – zmieniła się metodologia, a także ukształtowanie rzeki i jej brzegów.

Co dalej z Wisłą?

Jeśli prognozy IMGW się potwierdzą, Warszawa może niedługo zobaczyć dno Wisły na dłuższych odcinkach. Skutki mogą być poważne – od problemów z żeglugą, przez pogorszenie jakości wody, po wpływ na miejskie ekosystemy. Sytuacja wymaga monitorowania i – jak podkreślają hydrolodzy – zdecydowanej reakcji w dłuższej perspektywie.

Idź do oryginalnego materiału