Jagiellonia po Gliwicach: Nie możemy powtórzyć takiego meczu

3 godzin temu
Rozczarowanie, zaniepokojenie, złość, obawa? Sądząc po lekturze niektórych komentarzy internautów, którzy sympatyzują z Jagiellonią to uczucie najczęściej spotykane. Wśród kibiców można mówić tylko o pewnym rozczarowaniu, a najczęstszym słowem używanym po tym meczu jest "frajerstwo". Bo o ile faktycznie remis w Gliwicach z Piastem przed meczem (a choćby po I połowie) można uznać za wynik przyzwoity (lub choćby akceptowalny) to po zakończeniu meczu akurat to słowo przychodziło najczęściej do głowy. Bo stracić gola w 3 minucie doliczonego czasu gry z rywalem, który grał w osłabieniu i zaraz po stracie gola myślał, żeby nie przegrać bardziej trudno gładko usprawiedliwić. Odpoczynek im nie służy

Jagiellonia grała tak jak ostatnio po dłuższej przerwie od gry. Jagiellończycy grający co kilka dni po jakimś czasie budzą współczucie dziennikarzy i kibiców, bo widać, iż walczą z narastającym zmęczeniem i problemami zdrowotnymi. Mimo to ich gra jest dobra, a drużyna potrafi zrealizować to co chce. Czasami pomoże jej szczęście, częściej pomaga sobie sama Jagiellonia, choć dobre momenty przeplata słabszymi to tych pierwszych jest więcej, a jej gra może się podobać. Po przerwach na reprezentację zespół wraca z większym zasobem sił, ale jakby rozkojarzony i potrzebuje czasu w wejście w rytm. Może to subiektywne odczucie, ale żółto-czerwoni po każdej rozbracie z graniem potrzebują jakby rozbiegu na złapanie formy. W Gliwicach było podobnie. Tak jak zapowiadał Adrian Siemieniec i - w sumie my też w naszym programie - Piast grał ofensywnie, starał się uzyskać przewagę i strzelać na bramkę rywali. No... powiedzmy, iż w kierunku bramki, b
Idź do oryginalnego materiału