Jak autobusy elektryczne ratują klimat

jacekh.substack.com 8 miesięcy temu

Niedawno, na początku grudnia słyszeliśmy o paraliżu komunikacyjnym w Oslo spowodowanym przez unieruchomione autobusy elektryczne. Przyczyną były straszliwe kilkunastostopniowe mrozy, czyli rzadkie wydarzenie, niesłychane na północy Europy. To na pewno były te ekstremalne zjawiska pogodowe, których przyczyną jest katastrofa klimatyczna. Ja jednak uważam, iż to efekt „wdrażania w stolicy Norwegii programu zrównoważonego bezemisyjnego transportu publicznego”. Na czym polegać ma to zrównoważenie? Na przykład zmniejszona emisja w Oslo jest równoważona przez dużo większą w krajach będących źródłem surowców. Wiedzą to dzieci tam pracujące w kopalniach.

Polskie media wyjątkowo zainteresowały się sprawą, gdyż Norwegowie kupili polskie autobusy Urbino 18 od firmy Solaris. Teraz realizowane są przepychanki, firma broni swojej reputacji wskazując na niewłaściwe działanie ładowarek w zajezdniach, ale faktem jest, iż niezależnie od przyczyny szczegółowej autobusy elektryczne zawiodły jako system transportu, który okazał się nieodporny na zwykłą zimę.

Przebudzone ideologie i działania w celu obrony klimatu na Ziemi mają wielu wrogów, ale ich największymi wrogami są wiosna, lato, jesień i zima.

Kolejne przykłady pojawiły się całkiem niedawno, bo we czwartek 11 stycznia 2024 roku. Nie był to dobry dzień dla najnowszej mody autobusowej. Po kilku mroźnych dniach ociepliło się i w Warszawie autobusy elektryczne ponownie wyjechały na ulice, ale okazało się, iż niskie temperatury zostawiły swoje ślady w postaci obniżonej pojemności baterii. Skutkiem były obrazki takie jak ten na zdjęciu poniżej. Unieruchomiony autobus blokujący buspas. Ten konkretny w godzinach szczytu i w dosyć newralgicznym punkcie, w Alejach Jerozolimskich pod hotelem Polonia, czyli tuż przed rondem Dmowskiego. Czy tym razem też zawiodły ładowarki w zajezdniach?

Warszawa, Aleje Jerozolimskie, godzina 17, 11 stycznia 2024

Niechby tak stanął sobie tam, gdzie mądrale już pozwężali ulice i został tylko jeden pas. Za jakiś czas dowiemy się, iż na ulicach miast potrzebne są podwójne buspasy. Jeden dla autobusów jadących i drugi dla stojących, a może i trzeci do ściągania tych unieruchomionych. Stąd prośba do władców, aby poczekali z dalszym zwężaniem.

Tymczasem w Londynie we czwartek już nie było tak miło. Elektryczny piętrowy autobus płonął w godzinach szczytu w Wimbledonie.

https://www.cityam.com/bang-heard-in-wimbledon-as-bus-erupts-into-flames/

https://twitter.com/RodCam24/status/1745360598932594762

Wimbledon, THURSDAY 11 JANUARY 2024 8:48 AM

Tym razem szczęśliwie nikomu nic się nie stało, ale łatwo sobie wyobrazić, co mogło być. Po pierwsze pasażerowie uwięzieni na górnym pokładzie, po drugie inne pojazdy tuż obok zablokowane w korku. Straż zawiadomiono o 7:21, a autobus palił się jeszcze dwie godziny później. Te zabawki o wiele łatwiej jest zapalić, niż ugasić.

W świetle coraz liczniejszych tego typu wydarzeń nieco inaczej wyglądają pomysły tworzenia w miastach tak zwanych „stref czystego powietrza”. Jeden dobry pożar autobusu powoduje dużo więcej zanieczyszczeń, od wszelkich wygonionych z miasta samochodów, więc nie o powietrze tu chodzi. Celem jest uniknięcie tłoku, który w sytuacji płonących autobusów może być katastrofalny. Prostsze, wielokrotnie tańsze oraz dużo mniej niebezpieczne i uciążliwe byłoby zaprzestanie kierowania się mrzonkami. W miastach na prąd już działa komunikacja szynowa, w niektórych jeszcze są trolejbusy i może to wystarczy. Niestety na rozsądek nie ma szans, gdy w miastach rządzą pachołki wyszkolone przez WEF i realizujące ich politykę naszym kosztem.

Dziękuję za przeczytanie Substacka Jacka! Zapisz się bezpłatnie, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.

Idź do oryginalnego materiału