Jak to z lnem było na świętokrzyskiej wsi?

2 godzin temu
Zdjęcie: Jak to z lnem było na świętokrzyskiej wsi?


Październik swoją nazwę zawdzięcza paździerzom, czyli odpadkom od lnu lub konopi zbieranych z pól. Miesiąc ten – w tej chwili najdłuższy w roku ze względu na zmianę czasu z letniego na zimowy – miał w przeszłości także inne nazwy. Określano go paździerzcem, paździerzeńcem, pościernikiem i winnikiem ze względu na zbiór ostatnich winogron.

Jak to z tym lnem było na świętokrzyskiej wsi? Len był podstawowym surowcem do produkcji tkanin. – Ale po kolei – mówi etnolog, dr Alicja Trukszyn.

– Zagony z lnem gospodynie starannie pieliły, aby chwasty nie zanieczyszczały włókien. Len wyrywano manualnie z korzeniami i wiązano w małe snopeczki, które musiały dobrze wysuszyć się na słońcu. Dobrze wysuszone zwożono do stodoły i oddzielano nasiona od łodyg. W tym celu obijano len kijanką do prania lub wyczesywano główki – przy użyciu dużych drewnianych grzebieni, a po ich wymłóceniu z nasion – siemienia – wytłaczano olej – opowiada etnolog.

Len już bez nasion moczono w rzeczkach przez kilkanaście dni, obciążano kamieniami lub żerdziami. Drugi sposób, to roszenie, czyli rozkładano len na łące i czekano, aby został zroszony rosą i deszczem, potem suszono, międlono i czesano. Kilkakrotne moczenie i suszenie łodyg lnu powodowało łatwiejsze oddzielenie wierzchniej twardej warstwy tzw. paździerzy od włókna.

– Międlenie polegało na połamaniu drewnika ze środka łodygi pod włóknem, toteż w powietrzu na wiejskich podwórkach i ulicach miasteczek unosiły się paździerze, czyli wewnętrzne części łodyg, odpadające przy międleniu. A potem trzeba było na drobno rozszczepać do międlicy. I znowu się ciachało, było słychać klaskanie na wsi. A później, jak było wymiędlone cierlicą, międlica to była taka szczotka, na tym gwoździe były do góry. I te wszystkie paździory trzeba było przeciągnąć tą szczotką. Służyły do tego dwa przyrządy międlica i cierlica, a czynność oddzielenia nazywano tarciem lnu. Była to kooperacja sąsiedzka. Gospodynie gromadziły się na dzień lub dwa, po kolei u każdej w zagrodzie, ze swoją międlicą i cierlicą. Ustawiały je na wbitych w ziemię kołkach i tarły len należący do danej gospodyni. Po zmiędleniu len czyszczono z resztek paździerzy przez uderzanie garści włókna o specjalną klepaczką, czyli deskę z okrągłym uchwytem i mieczykiem. Ostatnią czynnością było czesanie włókna dzięki dwóch specjalnych szczotek żelaznych. Jedna o zębach rzadkich i druga o gęstych, zrobionych z nabitych na deski gwoździ. W trakcie czesania następowała selekcja włókna na gatunki. Czyszczenie i tarcie lnu odbywało się w październiku zgodnie z przysłowiem: „Październik bo paździerze baba z lnu cierlicą bierze”. Wówczas zabierano się do międlenia. Zajmowały się tym kobiety – wyjaśnia Alicja Trukszyn.

I dodaje: – Współcześni użytkownicy polszczyzny i jej gwar, zmieniając kartkę w kalendarzu po 30 września, nie zawsze zdają sobie sprawę od czego wziął nazwę następny miesiąc. Przypomina o paździerzach lub paździorach, międlicach, cierlicach i obrabianiu lnu lub konopi.



Idź do oryginalnego materiału