Inicjator i patron Lipnickiego Konkursu Palm we wspomnieniach krakowskiego dziennikarza Henryka Cyganika
Wizja wielkości i rozpoznawalności Lipnicy Murowanej towarzyszyła mu przez całe jego życie. Sen stał się rzeczywistością. Ceniony za prosty i skromny sposób życia, za szczerość i poczucie humoru, za odwagę i pełne oddanie sprawom Lipnicy. Człowiek wielkiego formatu, pozbawiony próżności i wyniosłości. Do końca walczył o to, w co wierzył. Dzięki konkursowi, którego był inicjatorem – o Lipnicy mówi cały kraj. Dzisiaj we wspomnieniach dziennikarza i poety Henryka Cyganika.
W 1985 roku ukazał się reportaż „Palmy nad Lipnicą Murowaną”. Ileż w nim szczegółów i precyzji dziennikarskiego kunsztu. Autor nie ukrywał zachwytu nad fenomenem lipnickich palm i wyjątkowością łokietkowego grodu:
„Niedziela palmowa, przedpołudnie. Wiosna jeszcze powietrzem i słońcem chodzi. Ziemia dopiero jakby przecierała oczy po zimowym śnie. Poboczami dróg śpieszą do Lipnicy grupki dzieci, młodzieży, starszych. Poeta i przewodnik po lipnickich zabytkach Józef Piotrowski naliczył trzysta trzydzieści samochodów osobowych spoza tarnowskiego województwa. Ponad domami w tę Lipnicką Palmową Niedzielę królują…palmy. W główkach lipnickich palm – tradycyjnie: bagnięć, iwa, barwinek (…). Ale za to pod główką takiej palmy, ozdobiony grzywą bibułkowych wstążek, które furkocą na wietrze – noga wiklinowa ogromna, wiklinowym łykiem związana, na wiązaniach ozdobiona bibułkowymi kwiatami. W jednego chłopa trudno taką palmę unieść… Przeszło setka palm w konkursie. Józef Piotrowski wygłasza swój wiersz – legendę o założeniu Lipnicy przez Władysława Łokietka, który w lipowych kniejach podczas łowów się pogubiwszy, a potem szczęśliwie odnalazłszy – tu postanowił miasto Lipnicę lokować i murować. Uczeń recytuje wiersz Brodzińskiego, Janusz Szot zaprasza na wystawę poświęconą temu romantykowi urodzonemu w sąsiedniej Królówce. I na wycieczkę po Lipnicy w towarzystwie pana Piotrowskiego. (…) Popołudnie podchodzi pod wieczór. Tylko nad Lipnicą Murowaną kołyszą się na wietrze – PALMY”
W pierwszą Niedzielę Palmową po śmierci Pana Józefa Piotrowskiego, padły wymowne słowa wspomnianego dziennikarza, o prawdzie, ile warte jest ludzkie życie:
“Nigdzie na świecie nie ma takich palm, nastroju, pulsu wiosny i organicznie dotykalnej symboliki zmartwychwstania życia. Gdy stoję w tłumie u stóp błogosławionego Szymona, wciąż odczuwam brak kogoś , kto niedawno jeszcze tu był, biegał po placu, fachowym okiem oceniał kunszt twórców palm. Trudno się dziwić. Przecież on wymyślił ten konkurs, tę rozrastającą się z roku na rok duchową i estetyczną ucztę. Wywołuję tu z pamięci postać Józefa Piotrowskiego, poety, gawędziarza, historyka naszej małej ojczyzny, twórcy i animatora kultury. Obecność ducha pana Józefa w tym palmowym święcie dowodzi, iż po człowieku tak naprawdę pozostają przede wszystkim ślady jego działalności w sferze jego ducha, kultury, rozwoju intelektualnego środowiska. Jesteśmy bogaci przede wszystkim poprzez liczbę takich ludzi jak pan Józef i dorobek twórczy jaki po sobie zostawiają. Żyjemy w dziwnie zakręconych czasach. Nie potrafimy ich docenić i zanalizować. Należy spojrzeć na rzeczywistość z dystansem, bez tych wszystkich obciążeń, jakie wrzuca nam na barki codzienność. Dopiero wówczas zrozumiemy, ile jest warte dziedzictwo Józefa Piotrowskiego i jemu podobnych ludzi ducha i kultury. Zanim postawię ostatnią kropkę, muszę wyznać o co mi adekwatnie chodzi, gdy wzruszam się palmowym świętem i przywołuję w pamięci postać pana Józefa. Otóż dokładnie chodzi mi o takie twórcze i piękne uczucie, jakim jest patriotyzm lokalny. Czyli szacunek do dziedzictwa pokoleń tej ziemi i duma z faktu, iż dane mi jest do niej należeć.”
Konkurs Lipnickich Palm już za kilka dni. I kiedy w najbliższą niedzielę wszystkie palmy staną na lipnickim rynku, kiedy zaszeleszczą bibułowymi wstążkami, na pewno poczujemy obecność Pana Józefa i z pewnością będzie szczęśliwy bo tradycja trwa, bo o Lipnicy jest głośno!



