[Counter-Box id="1"]
No co za pech. PiS chciał zrobić wielką imprezę 10 listopada. Partyjny spęd miał być okazją z jednej strony do stypy, z drugiej do wychwalania pod niebiosa rzekomego geniuszu prezesa. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, w PiS pojawił się wielki problem: ludzie nie chcą przyjechać. Odmowy (a to stan zdrowia, a to pogoda, a to ogólne złe samopoczucie a to ciocia babcia wujek) spływają masowo.
W samej centrali PiS też nie ma zgody co do charakteru uroczystości. Miało być pokazanie wielkiego tłumu zjednoczonych pisowców a wychodzi na to, iż będzie to skromna stypa, robiona chyłkiem, wieczorem.
PiS się rozpada. Na Nowogrodzkiej jest mnóstwo rzuconych legitymacji partyjnych. Gdy kasa się skończyła, skończyło się wszystko.