Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta, to człowiek wielu sekretów. Jednym z nich – może najbardziej osobliwym, ale też wiele mówiącym o jego prawdziwej naturze – może być dziara. Tak, dziara. W slangu więziennym oznacza to nic innego jak tatuaż wykonany w zakładzie karnym lub stylizowany na „więzienny”. Ujawniła to Izabela Pęk.
Kto robi dziary? Robią je więźniowie sobie nawzajem, często dzięki igły i atramentu z pasty do butów. Tatuaże te mają swoje znaczenie. Łezka pod okiem, pajęczyna na łokciu, krzyż na piersi, wąż na szyi – to nie artystyczna ekspresja, tylko kod. Kod świata przestępczego. Według informacji, które krążą w sieci, Nawrocki również może mieć taką dziarę. Gdzie? Podobno na klatce piersiowej. Może być to manifestacja fascynacji światem przestępczym, siłą, dominacją i bezkarnością – czyli tym, co tak Karola Nawrockiego kręci. W końcu to on, nie kto inny, napisał książkę o Nikosiu. Zrobił to pod pseudonimem ale nie ukrywa fascynacji nim.
To tłumaczyłoby również, dlaczego Nawrocki nigdy nie pokazuje się publicznie bez bluzy, marynarki lub koszuli z długim rękawem. W upale? Na plaży? choćby tam widywany był zakryty. A przecież wiemy – jest politykiem, nie wampirem. Chyba iż ukrywa coś, czego nie da się wytłumaczyć słowami. Coś, co mówi o nim więcej niż wszystkie konferencje prasowe razem wzięte.
Zatem, jeżeli ktoś jeszcze łudzi się, iż Karol Nawrocki to po prostu „konserwatysta z wartościami”, warto zapytać: czyimi wartościami? Może warto sprawdzić co naprawdę kryje pod ubraniami człowiek, który chce zostać prezydentem Polski? Może zamiast legitymacji IPN warto, by pokazał… klatę.