Kolejki się wydłużają i będą się wydłużać. Do porodówki trzeba dołożyć miliony złotych

2 godzin temu
Zdjęcie: foto Michał Wiśniewski


Narodowy Fundusz Zdrowia problemy z płatnościami ma od kilkunastu miesięcy. Sprawę poruszamy regularnie, bo odbija się to na zdrowiu mieszkańców. Szpital mógłby realizować więcej świadczeń, ma do tego personel, sale i sprzęt, ale nie ma kontraktu. Dodatkowe zabiegi wiązałyby się z powiększaniem straty. Już teraz placówka musi liczyć na pomoc miasta, które zapewnia płynność finansową spółce. To dobra wiadomość, bo wielu samorządów nie byłoby na to stać.

https://portalplock.pl/wiadomosci/plock-zabiegow-w-szpitalu-miejskim-bedzie-mniej-nfz-nie-rozliczy-wszystkich-nadwykonan/HCFCpE4kk5dn30pm5WxS

Marek Stawicki, prezes Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej, nie ukrywa, iż 2025 rok spółka zakończy z kilkumilioową stratą. Nie chce spekulować jeszcze jak dużą. Szpital św. Trójcy dokłada m.in. do funkcjonowania porodówki - tym roku to średnio 4 tysiące złotych do 1 porodu. Biorąc pod uwagę skalę ok. 1000 porodów w placówce, są już 4 miliony złotych straty.

- Porodówka jest mocno deficytowa. To jednak nie tak, iż gdyby porodów było mniej to byłoby lepiej. To tak nie działa. Porodów jest bardzo mało, w tym roku idziemy na około 1000, a jeszcze kilka lat temu mieliśmy ich 1600-1700. Personel trzeba jednak utrzymać

- tłumaczy Marek Stawicki, prezes PZOZ-u.

Po prostu przy liczbie 1000 porodów spółka nie jest w stanie "wyjść na swoje" na porodówce. Gdyby podejść do tego czysto ekonomicznie, należałoby się zastanowić nad dalszym funkcjoniwaniem porodówki. To jednak dużo bardziej skomplikowana sprawa i póki co nie ma decyzji o jej likwidacji. Płocczanki i mieszkanki regionu mogą przez cały czas liczyć na komfort 2 porodówek w mieście (św. Trójcy i Winiary). Poza tym najbliższe są we Włocławku, Płońsku czy Kutnie.

Kolejki się wydłużają i będą się wydłużać

Szpital św. Trójcy mógłby realizować dużo więcej świadczeń, np. w zakresie ortopedii. Tu potrzeby są ogromne, placówka wypracowała sobie w tym zakresie renomę. Problem polega na tym, iż NFZ od 2023 roku nie płaci już za tzw. nadwykonania. Szpital realizuje więc tyle świadczeń ile ma zakontraktowanych, może z niewielkim naddatkiem. Pacjenci nie mają przesuwanych zabiegów, jak to się dzieje w innych częściach kraju, ale po prostu kolejki systematycznie się wydłużają. Już wcześniej nie były małe, a teraz trzeba doliczyć kolejne miesiące.

- Na oddziale ortopedii wykonamy o 30% mniej zabiegów niż w 2023 roku

- obrazuje prezes.

Mówiąc obrazowo: jeżeli na zabieg w 2023 roku czekało się 12-18 miesięcy, to w 2025 roku mogą to być już ponad 2 lata.

Problemem stają już nie tylko kwestie nadwykonań.

- Dużym problem jest to, iż NFZ nie rozliczył się z tzw. Funduszu Medycznego. W naszym przypadku rozliczana jest tu większość świadczeń związana z dziećmi. Od kwietnia mamy nierozliczony z tego tytułu milion złotych. Zawsze to było traktowane jako nielimitowane, dlatego NFZ "wyjmuje" to z worka z innymi świadczeniami

- mówi prezes.

To m.in. rehabilitacja dzieci, ale też zabiegi u osób poniżej 18 lat.

Spółka tak naprawdę nie wie dziś ile pieniędzy dostanie z NFZ. Są warianty bardziej i mniej optymistycznie. Na pewno strata będzie to suma 7-cyfrowa.

Idź do oryginalnego materiału