"Kupię twoje cierpienie". O książce Gabriela Cebrata, która uczy patrzeć na ból oczami dziecka

1 godzina temu
Jak przyznaje autor, pierwsza iskra do napisania książki była zaskakująco pragmatyczna. – Skoro tego cierpienia jest tak dużo, to czemu nikt go jeszcze nie kupuje? – wspomina w rozmowie z Kingą Miszczyk, na antenie Radia Bon Ton, Gabriel Cebrat. Dawna dusza przedsiębiorcy podsunęła mu pomysł, który gwałtownie przerodził się w coś znacznie głębszego. Decyzja, by tym, który „handluje” cierpieniem, był chłopiec, również nie była przypadkowa. Leo, bo tak ma na imię główny bohater, jest jednym z kluczowych symboli książki. To dziecko patrzące na świat bez dorosłych filtrów, uproszczeń i nadbudowanych schematów.– My dorośli komplikujemy sprawy, a dzieci mówią prosto, trafnie i celnie – podkreśla Cebrat. Imię Leo, nawiązujące do lwa, ma dodatkowo symbolizować siłę i odwagę, które często nie idą w parze z wiekiem.Całej rozmowy można posłuchać tutaj:Jednym z najbardziej sugestywnych motywów książki są słoiki, do których trafia ludzkie cierpienie. To metafora pozwalająca spojrzeć na ból z dystansu. Autor pokazuje, iż niewypowiedziane, tłumione emocje potrafią zdominować człowieka, a cierpienie – choć bywa nauczycielem – nie powinno stawać się jego tożsamością. Wyjęcie go „na zewnątrz” pozwala zobaczyć, iż jest tylko fragmentem nas samych, a nie całością. Choć temat jest trudny, sposób jego przedstawienia zaskakuje lekkością. Książka balansuje między refleksją a humorem, między dziecięcą narracją a dorosłymi problemami. To świadomy zabieg. Autor podkreśla, iż wiele życiowych wyzwań dałoby się oswoić łatwiej, gdybyśmy nie komplikowali ich ponad miarę. W opowieści Leo często punktuje nasze zapętlenia myślowe i nawyki, które sami sobie narzucamy. Proces powstawania książki był długi. Cebrat zaczął pisać ją pięć lat temu, a sama historia była gotowa znacznie wcześniej, niż trafiła do czytelników. Najwięcej czasu zajęło jednak nie pisanie, a dojrzewanie do decyzji o publikacji.– Na początku pisałem ją dla siebie. Bardzo mi pomogła. Potem pojawiła się myśl, iż może pomoże też innym – przyznaje autor.Publikacja wymagała odwagi, bo książka jest w dużej mierze osobista i odsłania fragmenty jego własnych przemyśleń oraz emocji. "Kupię twoje cierpienie" nie jest poradnikiem ani próbą gotowych odpowiedzi. To raczej zaproszenie do zatrzymania się i spojrzenia na własne emocje z innej perspektywy – tej prostszej, dziecięcej, czasem niewygodnie szczerej. Autor wierzy, iż każdy czytelnik znajdzie w tej historii kawałek siebie. I być może odważy się, choć na chwilę, wyjąć swoje cierpienie ze słoika. Czytaj także:
Idź do oryginalnego materiału