Spotkanie miało dla poznaniaków dodatkowy ciężar — latem przy Bułgarskiej to Cracovia była górą, rozbijając Lecha aż 4:1. Kolejorz liczył na udany rewanż, a trener Niels Frederiksen zdecydował się na kilka zmian względem meczu pucharowego. Do wyjściowego składu wrócili m.in. Kozubal, Bengtsson i Palma.
Od pierwszych minut inicjatywa należała jednak do gospodarzy. Cracovia z dużą agresją i determinacją szukała swojej szansy i tylko szczęśliwe interwencje Lecha sprawiały, iż krakowianie nie objęli prowadzenia. W 15. minucie obraz gry odmieniła pierwsza poważna akcja poznaniaków — po rzucie rożnym faulowany w polu karnym został Mateusz Skrzypczak. Do „jedenastki” podszedł Mikael Ishak i pewnym strzałem dał Lechowi prowadzenie.
Gol dodał Kolejorzowi odwagi i przez chwilę to Lech nadawał tempo grze. Świetną okazję na 2:0 miał Taofeek Ismaheel, który po dobitce z bliska posłał piłkę prosto w bramkarza. Był to moment, który mógł ustawić spotkanie, ale niedługo później sytuacja odwróciła się o 180 stopni.
W 39. minucie Pablo Rodríguez w krótkim czasie obejrzał dwie żółte kartki i poznaniacy po raz kolejny w tym sezonie musieli kontynuować grę w dziesiątkę. Frederiksen natychmiast zareagował zmianami, jednak gospodarze błyskawicznie wykorzystali moment chaosu. Po zablokowanym strzale piłka spadła na głowę Mikkela Maigaarda, który wyrównał tuż przed przerwą.
Druga połowa to konsekwentna próba wykorzystania przewagi liczebnej przez Cracovię. Już na samym początku po zamieszaniu podbramkowym Joel Pereira wybił piłkę z linii, ratując Kolejorza przed utratą gola. Kilka minut później pewną interwencją popisał się Bartosz Mrozek. Lech mimo gry w osłabieniu nie cofnął się całkowicie do defensywy i próbował wyprowadzać groźne kontry, choć z każdą minutą priorytetem stawało się utrzymanie rezultatu.
Ostatecznie poznaniakom udało się dowieźć remis, który — biorąc pod uwagę okoliczności — należy traktować jako wynik solidny i wywalczony charakterem. Cracovia dominowała, ale Lech pokazał determinację i skuteczną organizację w defensywie.
Kolejorz kończy więc rok ligowy z punktem zdobytym w trudnych warunkach, a kibice mogą mieć nadzieję, iż wiosną drużyna wróci w pełnym składzie i z większą swobodą zacznie walczyć o obronę mistrzostwa.

11 godzin temu















