Lena Szpajcher trenuje akrobatykę na drążku pionowym, zwaną również pole dance. Mimo młodego wieku odniosła już mnóstwo sukcesów, w tym zdobyła wicemistrzostwo świata, a ostatnio wystąpiła w Mam Talent. Jej pokaz zachwycił jurorów i publiczność, Lena otrzymała owacje na stojąco, trzy razy „tak” i awans do półfinałów. Z Leną Szpajcher i jej mamą Elwirą rozmawia Justyna Okos.
Justyna Okos: To może od początku, jak to się stało, iż zaczęłaś trenować?
Lena Szpajcher: To jest zabawna historia, od zawsze ciągnęło mnie do sportu, tylko nie do końca wiedziałam do jakiego. Próbowałam być mażoretką, trenować różne style tańca, aż trafiłam na balet. Pani prowadząca stwierdziła, iż „mam niespokojne nogi i balet nie bardzo do mnie pasuje”. Tak trafiłam na sportową akrobatykę, ale po jakimś czasie stwierdziłam, iż to nie dla mnie. Potrzebowałam czegoś bardziej dynamicznego. Wtedy zobaczyłam taką dziewczynkę robiącą akrobacje na kole i tak sobie pomyślałam „a może ja też bym tak spróbowała?”. Mama znalazła w Opolu zajęcia, zapisałam się, no i na pierwszym treningu mi się nie podobało, ale poszłam na drugi, bo stwierdziłam, iż może jednak. Tak z kolejnymi treningami przekonałam się, iż to to będzie coś, co pokocham.
Od razu zaczęłaś od pole dance?
Tak, najpierw był drążek i dopiero po roku chodzenia zaczęłam trenować na kole.
Jak często trenujesz?
Teraz minimum dwa razy w miesiącu, w weekendy jeżdżę do Warszawy na treningi, do tego w ciągu tygodnia rozciąganie i trening na siłowni. A tak normalnie to cztery razy w tygodniu, jak przygotowywałam się do zawodów, to choćby pięć.
A jeszcze chodzisz do szkoły, jak Ty to godzisz? Masz jakiś czas dla siebie?
Zawsze się znajdzie, a nie potrzebuję dużo czasu. Dla mnie najlepszy jest trening. A ze szkołą jakoś nie mam kłopotów, więc sobie radzę.
To pochwal się swoimi sukcesami, może zacznijmy od tego największego.
No to tak, największy sukces, jakim mogłabym się pochwalić, to wicemistrzostwo świata w 2022 roku. A tydzień później zmieniłam tylko miejsce z Bolonii na Rzym i tam udało mi się zdobyć pierwsze miejscu na pucharze świata. Myślę, iż to mi dało takiego pozytywnego kopa i chyba tym najbardziej mogę się pochwalić, mimo iż tych sukcesów jest dużo.
A pamiętasz, jaki był pierwszy?
Pierwsze to były moje zawody z koła i to było w Pniewach w 2021 roku. Trochę później była pierwsza rura i udało mi się zdobyć pierwsze miejsce w kategorii Debiuty. Zaraz po tym miałam złamany obojczyk, no i ta kontuzja na pół roku wycięła mnie ze sportu, ale wróciłam z podwójną energią, poleciałam do Hiszpanii i zdobyłam pierwsze miejsce na zawodach Arnolda Schwarzeneggera.
Później była eliminacja do mistrzostw świata, jeszcze wtedy w Polsce nie było eliminacji, więc musiałyśmy polecieć do Grecji, tam dostałam pierwsze miejsce i mogłam polecieć na te mistrzostwa.
Elwira Szpajcher: Myślę, iż ten złamany obojczyk dał też Lenie mimo tak młodego wieku dużą lekcję pokory. Takie doświadczenie, iż nic nie jest dane na zawsze, zwłaszcza iż obojczyk złamała w styczniu, a w marcu miała lecieć na swoje pierwsze mistrzostwa świata do Dubaju. I te mistrzostwa oglądałyśmy na kanapie, obie przy tym płacząc. Kiedy wróciła do treningów, nie sądziłam, iż będzie miała taką siłę i samozaparcie, a jednak poleciałyśmy do Hiszpanii i wygrała tam wszystko. Później już za ciosem były zawody w Atenach, miesiąc później w Bolonii, a tydzień później w Rzymie.
Lena Szpajcher: To był tylko jeden taki rok, iż tyle latałyśmy i nie było mnie w szkole. Teraz staramy się to jakoś pogodzić, ale wtedy ja sama nie wiem, jak to wyszło, iż byłam na tylu zawodach.
W szkole nie było problemów?
Nie, w szkole bardzo się cieszyli z moich sukcesów. Na początku trochę się stresowałam, iż jednak ta szkoła mnie ominie, ale teraz wiem, iż nauczyciele jednak podchodzą do tego zawodowo i cieszą się, iż wygrywam..
Ile miałaś lat, jak zaczęłaś trenować?
Na rurce zaczęłam trenować, jak miałam dziewięć lat.
Dużo podróżujesz po świecie
Oj tak. Te zawody to jest, coś co kocham, bo zwiedzam też mnóstwo krajów. Teraz mam taki cel, żeby nie jeździć do tych samych państw, tylko jak najwięcej państw w Europie zwiedzić i przywieźć jakieś trofea.
Każdy medal ma dwie strony, co jest najtrudniejszego w tym sporcie?
Dla każdego będzie to coś innego, ale dla mnie chyba technika. Jestem osobą która ma problemy z prostymi kolanami, a to się jednak liczy. Może czasami, nie powiedziałabym iż trudno to pogodzić ze szkołą, ale są sytuacje, iż muszę się pouczyć, a ja bym wolała na trening.
Czasem osoby które mnie poznały i dowiadują się, co trenuję, są w takim szoku, zdarzają się niemiłe komentarze, ale szczerze to mnie nie rusza.
To przejdźmy do Twojego ostatniego sukcesu. Jak to się stało, iż wystąpiłaś w Mam Talent?
Kiedyś z mamą stwierdziłyśmy, iż się zgłosimy. Zobaczyłyśmy, iż rozpoczęły się castingi i pomyślałyśmy, iż to znaczy, iż już wybrali i się nie dostałyśmy. A kiedy wróciłyśmy z mistrzostw we Włoszech i mama włączyła komórkę na lotnisku, to okazało się, iż dzwonili i zapraszają mnie na casting.
Byłam tak szczęśliwa, myślałam iż rozniosę po prostu towarzystwo w aucie, a niedługo potem tam pojechałam. Muszę powiedzieć, iż było świetnie, atmosfera, ludzie i w ogóle taka otoczka, już nie mogę się doczekać, aż pojadę kolejny raz.
Stresowałaś się?
Jestem osobą, która nie stresuje się na scenie, wtedy wszystko odchodzi hen daleko, ale strasznie stresuję się przed wejściem. Te ostatnie sekundy to po prostu w brzuchu skręca, głowa boli, ale jak już wchodzę na scenę, to czuję się jak ryba w wodzie.
Jakie to uczucie stanąć przed jury Mam Talent, publicznością, gdzie wszędzie są światła, reflektory, kamery?
Mi się bardzo podobało, ja kocham scenę i mam nadzieję, iż będzie mnie na niej jak najwięcej.
Dostałaś owacje na stojąco i trzy razy „tak”. Co poczułaś?
Myślałam, iż rozniosę towarzystwo. Po prostu tak się cieszyłam, walczyłam, żeby nie zeskoczyć z tej sceny i po prostu pobiec do rodziców. Byłam w takim szoku, to jest takie szczęście, którego się nie zapomina.
Co dalej?
Mogę oficjalnie powiedzieć, iż dostałam się do półfinału i 26 kwietnia ponownie będzie można zobaczyć mnie w telewizji. Tam już wszystko będzie się odbywało na żywo i dowiem się, czy wejdę do tego magicznego finału.
Wiesz już, co zaprezentujesz?
Tak, z moim trenerem przygotowaliśmy już układ i teraz jak najmocniej go szlifujemy, żeby wyszło jak najlepiej. Myślę, iż to będzie coś mrocznego i dynamicznego. Stroju jeszcze nie wybrałam, to będzie trochę na ostatnią chwilę, ale pracuję nad tym.
Gdy przyszłaś do szkoły po emisji pierwszego etapu, jakie były reakcje?
Myślę, iż wszyscy się cieszyli. Nauczyciele byli zachwyceni, ludzie ze szkoły, moi koledzy i koleżanki – wszyscy mi gratulowali i życzyli powodzenia. My w szkole mamy taką fajną społeczność i myślę, iż cieszą się z tego.
Powiedz mi, jakie jest największe marzenie wschodzącej, trzynastoletniej gwiazdy?
Wygranie Mam Talent to będzie duże coś. A z tych innych marzeń to zdobycie tytułu mistrzyni świata, o który będę się w tym roku starać.
Pozwól, iż zadam też kilka pytań Twojej mamie. Pani Elwiro, czy kibicuje Pani córce na każdych zawodach?
Elwira Szpajcher: Jeden raz zdarzyło mi się opuścić, miesiąc temu. To były zawody pod Żywcem, a ja musiałam być w pracy, ponieważ miałam szkolenie. Chociaż plan był taki, iż po pracy dosłownie na styk dojadę, niestety korki na drodze pokrzyżowały moje plany. No i Lena była tam ze swoją ciocią Niną, więc stwierdziły, iż to się już nie opłaca przyjechać i one sobie poradzą doskonale. A tak to rzeczywiście na każdych zawodach jestem.
To może zdradzi nam Pani, jak wychować gwiazdę?
No właśnie nie wiem, chyba po prostu dużo miłości. Lena jest też bardzo skromna, dużo osób pyta, po kim ten talent i chyba babcia Mila mówi, iż kiedyś w czasach szkoły była uzdolniona gimnastycznie, więc może gdzieś te geny tam są. Na pewno mamy zdolną rodzinę, ciocia Leny – Jasmina Zapotoczna została ostatnio mistrzynią Europy w boksie zawodowym. Chociaż my z mężem nie jesteśmy zbyt sportowi, przyznam iż wśród wszystkich moich ocen na świadectwie jedyna „czwóra” była właśnie z wf-u. A co do wychowania, to szczerze nie wiem, wystarczy chyba dobrze poobserwować swoje dziecko i my mieliśmy to szczęście, iż trafiliśmy po prostu w ten talent od początku. Lena, gdy miała 2 latka, to już jeździła na rowerze bez bocznych kółek, ciągle skakała po drzewach, widać było, iż lubi ten ruch. Myślę, iż chyba kluczem po prostu było obserwowanie i szczęśliwie udało nam się trafić. Do tego Lena miała od przedszkola fantastycznych wychowawców, w przedszkolu panią Mariettę i panią Traudkę, a teraz ma świetnych pedagogów i nauczycieli wychowania fizycznego wokół siebie, którzy ją dodatkowo motywują.
Lena uprawiała też inny sport.
Lena biegała, ale miała takiego pecha, iż w bieganiu atletycznym zawsze lądowała na szóstym lub siódmym miejscu i nie kwalifikowała się na mistrzostwa Polski. No i kiedyś w ostatniej chwili zwolniło się miejsce, to był koniec sierpnia i mieliśmy już zarezerwowany wyjazd dla całej rodziny. No i dostałam taki telefon, odmówiłam uczestnictwa, ale zadzwoniłam, żeby powiedzieć Lenie i ona tak bardzo to przeżyła. Oczywiście jak wróciłam do domu to już były babcie nastawione, Lena czekała z argumentami i finalnie nie poleciała z nami na wakacje, tylko pojechała na mistrzostwa. Koronnym argumentem było to, iż na urlopie z nami może być zawsze, a mistrzostwa Polski mogą się nigdy więcej nie przytrafić. I do tej pory uważa, iż to była dobra decyzja.
Co Pani czuje, gdy widzi występy Leny?
Na samym początku tej kariery przeważał strach, bo wiadomo, bałam się żeby nic się nie stało, żeby nie upadła, a teraz jest to duma, gdy patrzę, jak wykonuje te bardzo trudne salta czy elementy. Rzeczywiście ściska w żołądku i ściska w gardle, trochę się już przyzwyczaiłam, ale dalej oglądam to z w połowie zamkniętymi oczami. Chociaż podziwiam jej swobodę na scenie, ja nie potrafiłabym tak wyjść i zatańczyć.
A co Pani czuła, gdy Lena dostała trzy razy „tak” w Mam Talent?
Były emocje, do tej pory mam choćby ciarki. Oczywiście łezka się zakręciła, iż tak super ją odebrali. Świetnie wypowiedzieli się o niej członkowie jury. To, co mogliśmy zobaczyć w telewizji, to zaledwie fragment tego, co usłyszała od nich Lena. Padły choćby słowa, iż jest gwiazdą z polskiego Hollywood.
W takim razie trzymamy kciuki. Przypominamy, 26 kwietnia Lena wystąpi na żywo w półfinałach Mam Talent. Zapraszamy do oglądania i oczywiście głosowania, bo Lena rozniesie te półfinały!
To co, idziesz i wygrywasz?
No tak.
Tego Ci właśnie życzę. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Sukcesy Leny możecie śledzić na Instagramie @lena.szpajcher
Zdjęcia: archiwum prywatne