Letnie Zgrupowanie WKW – Hala Gąsienicowa

wkw.org.pl 3 miesięcy temu

Za oknem lato w pełni, więc w kalendarzu Wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego nie mogło zabraknąć letniego zgrupowania taternickiego! Przed tygodniem, w terminie 20-24.06.2024 r., 15 klubowiczów spotkało się w pięknej dolinie gąsiennicowej, aby wspólnie działać na tamtejszych drogach. Zapraszamy do niezbyt krótkiej relacji jednego z klubowiczów – Adama Kabańskiego.

Dzień 1. Domknięcie ostatnich spraw w pracy i można w końcu ruszać w Tatry! Podróż z Wrocławia w najwyższe polskie góry jest, delikatnie mówią, mikro przygodą samą w sobie – słońce, korki na autostradzie, korki na obwodnicy Krakowa, korki za zakopiance, ale warto być cierpliwym. Po ilości dolnośląskich rejestracji na parkingu nieopodal wejścia do Parku można zauważyć, iż znaczna część uczestników zgrupowania już zameldowała się w bazie. Wieczorny spacer z kilkunastokilogramowym plecakiem (połowa to jedzenie, rozumiecie) stanowi bardzo miły wstęp do wyczekanej przygody. Wraz z Mikołajem, kierowcą i, jak się okaże, partnerem wspinaczkowym, dochodzimy do jednego, dość prozaicznego, jednak w pewnym sensie kojącego wniosku. Za każdym razem moment, w którym zza drzew zaczynają wyłaniać się szczyty i skalne formacje, zachwyca i daje znak, iż oto szykuje się coś bardzo fajnego. Życzę sobie i każdemu miłośnikowi gór wielu takich chwil, w których euforia łapie z zaskoczenia. A przed nami kolejne kilometry podejścia, które ułatwia jednak świetny humor i perspektywa zimnego napoju na końcu drogi


Dzień 2. Pobudka, śniadanie, szczotkowanie i w drogę. W planie jest zrobienie Setki na Zadnim Kościelcu. Działamy w zespole trójkowym (dziękuję Mikołajowi i Władkowi za przygarnięcie mnie i po podejściu z gatunku tych dla koneserów, wstawiamy się w ścianę. Pogoda piękna – słońce świeci, temperatura optymalna, lekki wietrzyk – żyć, nie umierać! Tego dnia nie spotkaliśmy na drodze żadnego innego zespołu, co samo w sobie jest wydarzeniem wartym wpisania do pamiętniczka. Setka zawdzięcza swoją popularność między innymi zjawiskowym widokom, co z czystym sercem mogę potwierdzić. Praktycznie przez całą drogę mieliśmy świetną perspektywę na inne zespoły WKW działające na Granatach – ekipa z taternickiego intra na Środkowym Żebrze oraz dwa zespoły na Filarze Staszla. Z drugiej strony Kościelca działy z kolei pozostałe ekipy – między innymi na drodze Kajki. Ostatnie wyciągi zrobiliśmy już w chmurach, jednak mimo kiepskiej widoczności i chmar owadów, które zainteresowane naszą obecnością towarzyszyły nam w przerwie obiadowej na szczycie Zadniego Kościelca, było to miłe zakończenie akcji. Po zejściu do Betlejemki przyszedł czas na zasłużony odpoczynek, drugi obiad oraz kolację. Tego dnia zostały spełnione trzy podstawowe warunki dobrego wspinu – super zespół, fajna droga i łaskawa pogoda.

Dzień 3. Pogoda nie rozpieszcza, od samego rana krążą chmur, a prognozy są bezlitosne – dziś raczej się nie po wspinamy. No i sprawdziło się, przed południem zaczęło lać, a deszcz nie ustępował aż do popołudnia. Ale nie ma tego złego! Dzień ten członkowie WKW poświęcili na powtórkę z zakresu operacji linowych, planowania i strategii wyjść wspinaczkowych oraz powtórkę z zasad prowadzenia dróg i zarządzania asekuracją.

Dzień 4. Pogoda zapowiada się znacznie lepiej niż wczoraj, tak więc można planować bardziej ambitne działania w górach. Plan A zakłada Prawe Żebro na Skrajnym Granacie, z opcją deseru w postaci Środkowego Żebra. Pobudka przed 5:00, szybkie śniadanie i możliwie prędkie wyjście pozwoliły mi i Mikołajowi (tym razem w zespole dwójkowym) stawić się jako pierwszy zespół pod ścianą. Dojście trawkami, które po wczorajszym opadzie i dzięki porannej wilgoci zachowywały się jak gąbka, skutkowało przemoczonymi butami i spodniami. Ale przecież ma być dziś słonecznie, prawda? Pierwszy wyciąg drogi, uważany za ten najważniejszy i najbardziej estetyczny, przeszliśmy bardzo uważnie z uwagi na mokrą skałę. Dopiero po przejściu sławetnej płyty (mokrej), kominka i trawiastego tarasu (mokrych) oraz trawersu w głąb żlebu (mokrego) doszliśmy do suchej skały i bardziej pionowego wspinania. To właśnie ostatnie 3 wyciągi sprawiły mi największą przyjemność na tej drodze. Mimo, iż upragnionego słoneczka i szansy na wysuszenie butów i skarpet nie dane nam było zaznać. Po krótkiej przewie na końcu drogi postanawiamy zjechać do podstawy ściany i tam odpocząć dłuższą chwilę. Podczas zjazdów widzimy, iż podejście z samego rana pod ścianę było doskonałym pomysłem. Droga przeżywa dziś oblężenie, zespoły nie mieszczą się przy stanowiskach, ludzie się wyprzedzają, liny się krzyżują. To już choćby mokre buty nie przeszkadzają tak bardzo. Więcej szczęścia ze słońcem miała ekipa na Setce, gdzie słońce łaskawiej podzieliło się swoim ciepłem. Po zjedzie i krótkim popasie pada zdanie, które wisiało w powietrzu od pewnego czasu: „to co, Środkowe jeszcze?”. Tak też robimy, wstawiamy się prawdopodobnie jako ostatni zespół tego dnia na tę kultową drogę. Szybkie wspinanie po znajomej drodze, z widokami na chmury powoli podświetlane zniżającym się słońcem, stanowi miłe zwieńczenie całego dnia. Po mniej niż 2 godzinach meldujemy się na końcu drogi, gdzie ogarniamy sprzęt, rzucamy spojrzenie na Kasprowy i Giewont w promieniach zachodzącego słońca i schodzimy na kolację. Sielanka niesamowita.
Tego dnia inne zespoły też podziałały na wartych uwagi drogach: kto i gdzie? Rozpiska niestety pusta

Dzień 5. Plan był prosty – wyspać się, spakować i wyruszyć w drogę do Wrocławia. A może po drodze zajechać na szybkie wspinanie na jurę? A może… jeszcze jakaś krótka droga w Tatrach? Taka pogoda, iż aż żal wyjeżdżać. Padło na Drogę Byczkowskiego V+, propozycję 5-wyciągową na zachodniej ścianie Kościelca. Na podejściu czuliśmy, iż wczorajszy wysiłek i słońce na podejściu to kombinacja dość niebezpieczna. Pozytywne nastawienie daje jednak dodatkowe punkty do sił witalnych. Po pierwszym wyciągu drogi, zdecydowaliśmy jednak, iż to jest dzień na jedzenie i podziwianie widoków, a nie wspinanie. Zjeżdżamy i jedziemy na obiad, ustaliliśmy. Okazało się, iż zespół Klubowiczów działający na sąsiednim Lobby Instruktorskim, z uwagi na mokrą ścianę i poczucie, iż to nie jest ten dzień, też postanowił zjechać. Schodzimy, pakujemy się i jedziemy na zasłużone jedzenie. Tego dnia wyjście można uznać za drobny trening podejść Jest w końcu po co wracać, bo pierwszy wyciąg Byczkowskiego to bardzo przyjemne i długie wspinanie w niewygórowanych trudnościach. Do powtórzenia, koniecznie.

Letnie Zgrupowanie WKW to świetna okazja nie tylko na wspin, ale też, co dla mnie było szczególnie istotne, czyli na poznanie innych klubowiczów i specyfiki wyjazdów z Klubem. Jako świeży klubowicz i ktoś, kto wcześniej nie znał praktycznie nikogo z wrocławskiego środowiska wspinaczkowego, dostałem mega pozytywnego kopa do dalszego działania.

Gratuluję wszystkim, który dotrwali do tego momentu, pozdrawiam! Do zobaczenia na innych akcjach WKW

Data Zespół Nazwa Drogi Zrobione /Nie zrobione Uwagi do Drogi
21.06.2024 Daroszewska, Borkowska, Skiba, Mędrzycki filar Staszla zrobione
piękna, po drodze lotna na zadni granat i powrot
21.06.2024 Michał Niedziela, Anna Bajer Kajka złojone
ostatni wyciąg 10/10
23.06.2024 Borkowska, Mędrzycki “100” załojone
po wczorajszej zlewie względnie sucho,
21.06.2024 Kliś, Piotrowska, Graf, Górecki
Środkowe Żebro SG + Prawe Żebro SG (zjazd po 3 wyciągu )
23.06.2024 Kliś, Piotrowska, Graf, Górecki
WHP 100 + grań od Kościelowej P. do Kościelca
21.06.2024 Kabański, Smolnicki, Ivashevych “100” (WHP 100) zrobione klasa
23.06.2024 Kabański, Smolnicki Prawe Żebro + Środkowe Żebro zrobione
rano mokro, później dużo ludzi, ale prawe żebro bardzo fajne, a wieczorne środkowe żebro – bardzo przyjemnie
24.06.2024 Kabański, Smolnicki droga Byczkowskiego jeden wyciąg
droga super, do powtórki koniecznie
24.06.2024 Graf, Górecki Prawe Żebro zrobione
Idź do oryginalnego materiału