Lewicowy ekstremizm na celowniku rządu Wielkiej Brytanii

3 miesięcy temu

„Policja powinna zwracać większą uwagę na skrajnie lewicowych ekstremistów; potrzebne są też nowe przepisy ograniczające prawo do protestów” – napisał w opublikowanym we wtorek raporcie niezależny doradca brytyjskiego rządu ds. zapobiegania przemocy politycznej.

Lord Walney, w przeszłości poseł Partii Pracy, w tej chwili niezależny doradca ds. zapobiegania przemocy politycznej ocenił, iż brytyjska demokracja znajduje się na rozdrożu ze względu na radykalizm lewicowych organizacji. Podkreślił, iż „zbyt mało uwagi poświęcono poważnym formom przemocy, zastraszania i podżegania do nienawiści ze strony skrajnej lewicy”.

Dostrzegam niepokojącą lukę w naszym rozumieniu skrajnej lewicy, której aktywiści nie stosują rutynowo brutalnych metod, ale systematycznie dążą do podważenia wiary w naszą demokrację parlamentarną i rządy prawa – napisał w 292-stronicowym raporcie.

Ostrzegł, iż takie skrajnie lewicowe ruchy mogą powodować „ogromne szkody gospodarcze i wyczerpać zasoby policji”. Wezwał rząd, by „koniecznie” zajął się tym problemem. W raporcie napisał, iż istnieje „szeroka skrajnie lewicowa subkultura” zaangażowana w kampanie klimatyczne, antyrasizm i aktywizm antyizraelski, która promuje ideologie antykapitalistyczne, anarchistyczne i antyestablishmentowe.

Raport przekonuje, iż rząd powinien zająć się lukami w wiedzy w ministerstwach i w organach ścigania na temat ideologii, taktyk i podmiotów w ramach „skrajnie lewicowych i anarchistycznych” ruchów protestacyjnych, a służby wywiadowcze i ministerstwo spraw wewnętrznych powinny klasyfikować zagrożenia w oparciu o ocenę ich „taktyki osiągania zmian i wizji świata, który chcą stworzyć”.

Lord Walney zarekomendował wprowadzenie przepisów, które ułatwiłyby firmom oraz osobom indywidualnym pociąganie grup takich jak Just Stop Oil, Extinction Rebellion i Insulate Britain do odpowiedzialności finansowej za zakłócenia i straty będące wynikiem ich protestów. Proponuje także, aby policja w większym stopniu korzystała z inwigilowania protestujących, a przy podejmowaniu decyzji o dopuszczeniu lub zakazaniu protestu brała pod uwagę „skumulowane zakłócenia i szkody” będące ich efektem, np. to, iż efektem protestów w związku z wojną w Strefie Gazy jest wzrost liczby przestępstw z nienawiści na tle antysemickim.

Zaproponował też wprowadzenie całkowitego zakazu zasłaniania twarzy podczas protestów oraz rozważenie ustanowienia stref buforowych wokół parlamentu i biur poselskich, które zapobiegałby fizycznym atakom na posłów.

Narodowcy.net/pch24.pl

Idź do oryginalnego materiału