W tej sytuacji liczyła się każda sekunda – warszawscy strażnicy miejscy, którzy na co dzień zajmują się usuwaniem z przestrzeni publicznej wraków samochodów, zostali poproszeni o eskortowanie półprzytomnego chłopca do szpitala. Dzięki błyskawicznej reakcji młody pacjent trafił pod opiekę lekarzy na czas.
W alei Armii Ludowej zdenerwowany ojciec zatrzymał radiowóz – na tylnym siedzeniu był nastolatek, który co chwilę tracił przytomność.
Strażnicy bez wahania podjęli decyzję – po uzyskaniu zgody od operatora włączyli sygnały i ruszyli Trasą Łazienkowską, ulicami Wawelską i Żwirki i Wigury. Kierowcy stojący w korku natychmiast utworzyli korytarz życia. W kilka minut chłopiec był już pod opieką lekarzy z izby przyjęć przy ul. Banacha.
– Samochód z chorym nastolatkiem ruszył za radiowozem – Trasą Łazienkowską, Wawelską, Żwirki i Wigury, a wreszcie Banacha. I dzięki stworzonemu przez innych kierowców korytarzowi życia w zaledwie kilka minut był pod izbą przyjęć – relacjonuje Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej.
Korki i dramatyczna walka o życie. Ojciec wiózł półprzytomnego syna do szpitala. Strażnicy miejscy natychmiast włączyli sygnały i przejęli eskortę. Korytarz życia zadziałał. Po kilku minutach nastolatek był już przed izbą przyjęć.
— Straż Miejska m.st. Warszawy (@SMWarszawa) September 4, 2025
Więcej: ↘ https://t.co/fRXX8YR6fG#Śródmieście pic.twitter.com/FKoBmZoPY5