- To był mój piąty start w finale Towerrunning Tour i po raz piąty skończyłem na podium. Czas 18:06 wystarczył do zajęcia drugiego miejsca, ale jestem zadowolony. Normalnie mogę trenować od zaledwie dwóch miesięcy po kontuzji rozcięgna podeszwowego, a progres formy jaki zrobiłem w tym okresie jest bardzo satysfakcjonujący. Jest dobrze. To kolejny udany powrót do biegania w ostatnich czterech latach - mówi Piotr Łobodziński.
Jak przyznaje, chcąc znaleźć się na szczycie trzeba było pokonać 3398 schodów i wbiec na 119 piętro Shanghai Tower. - Muszę przyznać, iż do 110 piętra biegłem na zwycięstwo i czas grubo poniżej 18 minut (przy moim rekordzie na poziomie 17:56). Niestety ostatnie dziewięć pięter tak mnie zalało kwasem, iż ledwo doczołgałem się do mety. Straciłem minimum 15 sekund, co finalnie dało drugie miejsce o kilka setnych nad trzecim zawodnikiem - dodaje.
Łobodziński mówi, iż jego pięć występów na tej klatce schodowej mieszczą się w przedziale dosłownie 10 sek