Łukasz Kozub, rozgrywający Asseco Resovii: sprawa awansu wciąż jest otwarta

1 tydzień temu
Łukasz Kozub jest jedynym zawodnikiem w kadrze Asseco Resovii, który pamięta ostatnie zwycięstwo nad Jastrzębskim Węglem. (Fot. CEV)

Rozmowa z ŁUKASZEM KOZUBEM, rozgrywającym Asseco Resovii Rzeszów.

SIATKÓWKA. PLUSLIGA

– Pierwsze półfinałowe stracie z Jastrzębskim Węglem było niesamowite i na pewno na długo pozostanie w pamięci kibiców. Mecz godny finału mistrzostw Polski…

– Zdecydowanie mecz mógł się podobać. Atmosfera była genialna, poziom był naprawdę bardzo wyrównany. Dużo obron, walki. Wszystko pozostało otwarte. Cieszę się, iż tak naprawdę postawiliśmy się Jastrzębiu przez cały mecz. Nie pękliśmy po trzecim secie. Cisnęliśmy wszyscy razem o to, żeby powalczyć przynajmniej o ten tie-break i bardzo dobrze, iż się nam udało. Mamy ten punkt przed rewanżem gdzie trzeba wygrać.

– Do pełni szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa w tie-breaku, dlaczego?

– Rywale lepiej zaczęli tie-breaka prowadząc 3:0, a to zawsze ułatwia sprawę później. Później też mieliśmy okazję bo zbliżyliśmy do przeciwnika. Walczyliśmy na przestrzeni całego meczu i z tego możemy być dumni. To było najważniejsze w tym meczu. Nie byliśmy faworytem, ale też mamy swoje ambicje. Jastrzębie przyjechało tutaj pewnie jak po swoje. Postawiliśmy się im bardzo i wierzę, iż pojedziemy tam w sobotę i damy tak samo dobre widowisko. Mam nadzieję, iż z innym korzystnym rezultatem na koniec.

– Jest pan jedyną osobą w zespole Asseco Resovii, która w 2019 roku na Podpromiu wygrała z Jastrzębskim Węglem. Od tamtej pory zespół z Rzeszowa nie może się przełamać i licząc też mecze Pucharu Polski ma bilans z ekipą z Jastrzębia 0-13…

– O ile dobrze pamiętam to chyba rywale wówczas mieli jakieś problemy zdrowotne. Kiedyś ta serią musi się skończyć, więc może ten mecz w sobotę będzie idealnym momentem na przełamanie.

– Sprawa awansu do finału wciąż jest zatem otwarta?

– Zdecydowanie tak. Ten system pozwala tak naprawdę w każdym momencie odwrócić losy rywalizacji.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wielkie widowisko na Podpromiu, zabrakło tylko wygranej Asseco Resovii

Idź do oryginalnego materiału