Życie obok Kanału Panamskiego często bywało synonimem luksusu, szczególnie, o ile byłeś Amerykaninem. Okolice kanału, które oficjalnie należały do USA do 1999 roku, często określano mianem rajskiej “strefy”. Amerykanie mieszkający tam zarabiali sporo i żyli w luksusie. Tysiące Amerykanów spędziło wiele lat, żyjąc w zamożnych, tropikalnych społecznościach w pobliżu Zatoki Panamskiej.
Strefa Kanału Panamskiego powstała jako kolonia USA na terenie Ameryki Środkowej w 1903 roku. w tym miejscu o powierzchni 1380 kilometrów kwadratowych dominowała kultura amerykańska – panował tam język angielski, a dla rodzących się tam dzieci nie było konieczności znać języka hiszpańskiego. Strefa była miejską oazą w sercu dżungli dla Amerykanów pracujących przy budowie i utrzymaniu kanału. Życie tam oddzielało ich od reszty populacji Panamy.
Kwestia segregacji była oczywista na tym obszarze. W trakcie budowy infrastruktury, Amerykanie otrzymywali wyższe pensje w złocie, a robotnicy z państw karaibskich – niższe w srebrze. Tradycja ta utrzymywała się do lat 70., kiedy to wprowadzono desegregację i prawa obywatelskie, niemal 20 lat po ich wprowadzeniu w USA.
W końcu, na mocy traktatu podpisanego w 1977 r. między prezydentem USA Jimmym Carterem a przywódcą Panamy Omar Torrijos, USA zobowiązały się do zwrotu całej kontroli nad Kanałem Panamskim do Panamy do końca 1999 r. Po przekazaniu kontroli nad kanałem, większość Amerykanów wróciła do swojego kraju. Chociaż Panama odcisnęła też piętno na Zonitach – choćby dzisiaj setki z nich spotykają się co roku na zlotach w Tampie na Florydzie, by wspominać dni spędzone w “strefie”.