Lewicki: Jak przeżyć?

1 dzień temu

W mediach pełno jest informacji o tym jak ostatnio pogorszyły się warunki życia. Oto zacytuję tytuł z Gazety Wrocławskiej: „Emeryci na progu skrajnego ubóstwa”. Ja osobiście bardziej preferuję nie takie obrazowe tytuły, a raczej dane syntetyczne, które ilościowo pokazują jak się ludziom naprawdę żyje. Ale one też nie są pocieszające. Można się było oto dowiedzieć, iż wg Krajowego Rejestru Długów, w tym roku, co czwarty Polak zadłużył się na Święta. Chodzi tu przecież często o tzw. chwilówki, uzyskane z parabanku, gdzie trzeba będzie spłacić o wiele więcej niż wynosi kwota pożyczona.
W prawdziwe jednak zdumienie wprowadził mnie opis tego jak żyje w obecnych warunkach klasa średnia z wielkich miast. Gazeta Wyborcza, przychylna przecież względem obecnego rządu, przedstawia, dla mnie poruszający, opis życia takiej pary młodych ludzi z Warszawy: „Masło robimy w Termomiksie”. Klasa średnia z Warszawy o drożyźnie i oszczędzaniu (….) “Robert ma 35 lat, razem z żoną zarabiają miesięcznie 13 tys. zł na rękę. Wynajmują mieszkanie (4,5 tys. zł), nie mają samochodu, jeżdżą komunikacją miejską (540 zł kwartalnie za dwie osoby), raz w tygodniu chodzą na obiad do restauracji (300 zł z napiwkami). – Żyjemy na styk, nie oszczędzamy, wszystko wydajemy. Wiem, to dziwne, ale nie mamy dzieci, za to mamy w kuchni Thermomix i dwa razy w roku jeździmy na zagraniczne wakacje. choćby 500 zł w miesiącu nie jesteśmy w stanie odłożyć – przyznaje”.

Od razu nasuwa się pytanie. Co to za klasa średnia, która nie ma własnego mieszkania, nie ma samochodu, prawie nie oszczędza i wszystko wydaje na bieżąco? Według powszechnie uznawanych definicji, ludzi żyjących w taki sposób należałoby uznać nie za klasę średnią, a raczej niższą, jeżeli wręcz nie prekariat. Tymczasem jeżeli chodzi o poziom dochodów, to przy deklarowanym poziomie 6,5 tys. netto na osobę, czyli ponad 9 tys. brutto, zaliczają się oni do 20 procent najlepiej zarabiających w Polsce (przeciętna płaca w gospodarce to 4794 zł netto).
Okazuje się jednak, iż takie osoby o dochodach powyżej 9 tys. praktycznie, jak to wynika z tekstu w GW, także może nie być na nic stać, choćby na masło, które usiłują sobie rozbić sami w domu przy pomocy Thermomixu. Dla nie wiedzących, co to jest Thermomix, objaśniam, iż to taki amerykański, bardziej zaawansowany, robot kuchenny. Wyjaśnienie to uznałem za potrzebne, gdyż tekst w GW mógłby sugerować, iż ta rzecz może zastępować dzieci: „nie mamy dzieci, za to mamy w kuchni Thermomix”. W moim mniemaniu to urządzenie nie może zastępować dzieci, ale ja się przecież nie znam na sposobie myślenia tych młodych, wykształconych i postępowych osób z wielkich miast.

Skoro zatem osoby zaliczające się do jednej piątej najlepiej zarabiających Polaków, sami oceniają swój poziom życia jako mocno mizerny, to w takim razie jak ma żyć przeciętny Polak, który ma o wiele mniejsze dochody, niż ta para z Warszawy, nie mówiąc już o emerytach, których przeciętne dochody, jak podał niedawno ZUS, wynoszą ledwo 3516 zł brutto, czyli ponad dwa i pół razy mniej niż dochody tych przedstawicieli klasy średniej z Warszawy. Ileś lat temu, duży rezonans wzbudziło zachowanie rolnika, który, zdesperowany swoją sytuacją po tym jak wichura zniszczyła mu gospodarstwo, skierował do premiera Tuska pytanie – Jak żyć? Obecnie, skoro choćby ci najlepiej zarabiający żyją, jak sami oceniają, „na styk”, to chyba bardziej zasadne byłoby pytanie – jak przeżyć?

Stanisław Lewicki

Idź do oryginalnego materiału