Marcin G. katował dzieci, a sąsiedzi nie reagowali

14 godzin temu
Przed Sądem Okręgowym w Legnicy Marcin G. i Monika M. z Przemkowa odpowiadają za krzywdy, jakie wyrządzili swym synom. Młodszy zmarł na skutek kaźni pół roku po narodzinach, starszy na skutek fizycznych obrażeń zatrzymał się w rozwoju. Sąsiedzi wiedzieli, iż ojciec znęca się nad dziećmi. - jeżeli przychodziła opieka, to dlaczego ludzie mieli reagować? - dziwił się pytaniom sądu jeden ze świadków. Piotruś urodził się 13 grudnia 2023 roku. 76 dni później trafił do szpitala po zatrzymaniu krążenia i oddechu. Ojciec cisnął nim z taką siłą w łóżko, iż doszło do złamania obu kości ciemieniowych czaszki. Chłopczyk zmarł 20 maja 2024 roku. U jego brata, dziś dwuletniego, w wyniku uderzeń rozwinęło się wodogłowie. Filip zatrzymał się w rozwoju na poziomie półrocznego dziecka.

Mieszkająca po sąsiedzku starsza kobieta, u której Marcin G. i Monika M. przed narodzinami Piotrusia zostawiali Filipa, gdy szli zbierać złom, nie żyje. Wiedziała, iż Marcin G. jest agresywny, bo nie raz udzielała też schronienia pobitej Monice M. Sąd wysłuchał zeznań jej syna i znajomych. Przytaczali jej relacje; iż Marcin G. zakleja chłopcu usta taśmą i przysłania twarz poduszką, aby nie płakał, albo iż przypala go kuchenką. Dlaczego nie zgłosiła tego policji? Była schorowana, prawie nie wychodziła z mieszkania. Prawdopodobnie bała się Marcina G. i nie chciała go drażnić
Idź do oryginalnego materiału