Marcin Kowalczyk, koszykarz Muszynianki Sokoła: zamierzamy walczyć o jak najwyższe cele

4 dni temu
Fot. Fb Sokół Łańcut/ Sebastian Maślanka

Rozmowa z MARCINEM KOWALCZYKIEM, rzucającym obrońcą Muszynianki Sokoła Łańcut

KOSZYKÓWKA. I LIGA

– Po porażce na inauguracji, gdzie straciliście dwóch zawodników wydawało się, iż w konfrontacji z Enea Abramczyk Astorią będzie bardzo ciężko o wygraną. Od początku jednak narzuciliście swoje tempo gry i je utrzymaliście do końca

– Nie ważne jak zaczynasz, a liczy się jak kończysz. Podnieśliśmy się po porażce w Opolu, która zabolała naprawdę. Zresztą widać było to teraz na boisku, gdzie pokazaliśmy charakter. Potrafimy wstać, potrafimy walczyć, a tym bardziej przed tak wspaniałą publicznością. To jest nasza siła. Wierzą, iż u siebie będziemy naprawdę mocni, a na wyjazdach też musimy grać twardo i myślę, iż to może być dobry sezon dla Sokoła.

– Skuteczność w rzutach za trzy, pewność siebie w akcjach podkoszowych i zespołowość. Chyba nie było u was słabych punktów?

– Widać, iż Astoria się męczyła z nami. Nie mieli pomysłu na grę. Odpowiadaliśmy w każdy sposób, a to, iż trafimy u siebie to po prostu tak musi być za każdym razem.

– No i pod koszem mieliście człowieka nie do przejścia – Birama Faye, jego siedem bloków robi wrażenie…

– Mam nadzieję, iż takie zaangażowanie Birama będzie na każdym meczu i tak to będzie wyglądać. Przeciwnicy na pewno będą mieli ciężko drogę pod koszem.

PRZECZYTAJ TEŻ: Efektowne zwycięstwo koszykarzy Muszynianki Sokoła

– Po tak efektownej grze i wysokim zwycięstwie na jednym z faworytów do awansu – Enea Abramczyk Astorią, kibice w Łańcucie zastanawiają się jak mogliście przegrać na inaugurację w Opolu?

– Chyba gdzieś ta energia kibiców nas mocniej ruszyła. Wiemy o co gramy, zamierzamy walczyć o jak najwyższe cele. Tak więc po prostu musi wyglądać zespół, który chce być w czołowej czwórce.

– Dla pana nie było łatwo wejść w ten nowy zespół, bo przecież problemy zdrowotne pojawiały się niemal przez cały okres przygotowawczy, a widać, iż forma mimo tych trudności jest…

– Taki czarny koń (śmiech). Może to właśnie był taki sposób, żeby rywale w okresie przygotowawczym zobaczyli, iż gdzieś tam mnie nie ma, a teraz zaatakować niespodziewanie. Liczy się zwycięstwo, fajnie, iż wygraliśmy.

– Czyli można powiedzieć, iż z pana zdrowiem wszystko jest już w porządku?

– Jest coraz lepiej. Monitorujemy jak się kolano zachowuje. Jak coś jest gorzej z nim w tygodniu to trochę luzujemy, ale robimy tak żebym na każdy mecz był gotowy.

PRZECZYTAJ TEŻ: Vademecum I ligi koszykarzy sezon 2024/2025 (wersja PDF do pobrania)

Idź do oryginalnego materiału