
Rozmowa z MARKIEM ZAPAŁOWSKIM, nowym trenerem koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovia.
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– W gronie kandydatów na posadę trenera zespołu z Rzeszowa jak przyznał prezes Jakub Gibała były „głośnie nazwiska”, a wybór padł na pana. Nie jest pan tym zaskoczony?
– Myślę, iż jest to spowodowane poznaniem mnie jako osoby i trenera. W Polsce nie prowadzi się skautingu trenerów. Bardziej odbywa się to na takiej zasadzie, iż jak jakiś trener coś wygrał, to się go bierze. Oczywiście wtedy się go tam troszkę bardziej sprawdza, ale myślę, iż nie ma skautingu szczególnie wśród asystentów. W Polsce jest wiele nazwisk wśród asystentów, którzy myślę, iż bardzo dobrze by sobie poradzili z rolą pierwszych szkoleniowców. Nie jest łatwo wyjść z tej roli, bo czasami warunki finansowe na to nie pozwalają, czy uwarunkowania rodzinne są problemem, żeby taką karierę rozpocząć. Zawsze zgłaszałem akces, iż chcę być pierwszym trenerem, więc się cieszę, iż ktoś mnie zauważył. Cieszy mnie, iż ktoś zobaczył, iż to może być dobry pomysł i iż to jest szansa zarówno dla klubu jak i dla mnie. Mi się to bardzo podoba, bo to nie ja prosiłem się o pracę tylko klub wyszedł z inicjatywą. Byłem zainteresowany od początku i Michałem Gabińskim prowadziliśmy rozmowy. Wcześniej się nie znaliśmy, poznaliśmy się na kursie trenerskim, na którym ja wykładałem, a on był przyszłym trenerem, którym został. Myślę, iż tam od środka zobaczył jaką mam wiedzę i jak ją przekazuję. To na pewno pomogło. Uważam jednak, iż jest naprawdę wielu asystentów, którzy mogliby sobie poradzić w roli pierwszego trenera.
– Przybywając do OPTeam Energia Polska Resovia na pewno towarzyszy panu ekscytacja, czy coś jeszcze?
– Ekscytacja na pewno, bo to jest nowy, bardzo interesujący projekt. Jest to też dla mnie szansa, więc przede wszystkim jestem szczęśliwy. To jest chyba właśnie najprostsze zdanie które określa całą sytuację – jestem szczęśliwy. Uważam, iż trafiam do dobrego miejsca zarówno sportowo jak i pozasportowo. Podoba mi się wizja klubu oraz prezesa, ambicje walki o najwyższe cele, chęć rozwijania się i chęć budowania czegoś. Bardzo mi się to podoba, ponieważ jestem takim człowiekiem, który lubi coś zbudować. Lubię zostawić jakieś piętno po sobie.
– Najbliższe dni to będą intensywne rozmowy z zawodnikami, których zamierzacie pozyskać?
– Ten czas tak naprawdę już się rozpoczął. Z Michałem Gabińskim zaczęliśmy pracować bardzo szybko. Jesteśmy adekwatnie cały czas na telefonie i staramy się jak najwięcej pracy w każdym dniu wykonać. To są rozmowy z agentami, z zawodnikami, czy badanie rynku. Ja też muszę obejrzeć wiele meczów wielu zawodników, ponieważ nie pracowałem w pierwszej lidze od 7 lat. Muszę więc poznać troszeczkę nowych zawodników, którzy się pokazali na rynku, a część z nich znam. To bardzo pracowity i wyczerpujący czas, ale to jest kluczowe, żeby teraz poświęcić go jak najwięcej na budowanie zespołu. Musimy wybrać najlepiej jak tylko będzie można i zbudować ten skład w najlepszy możliwy sposób.

– Czy zanosi się na duże zmiany w zespole w porównaniu do minionego sezonu?
– Na razie mamy pod kontraktami dwóch zawodników: Kacpra Młynarskiego i Macieja Koperskiego. Od tego wychodzimy i zobaczymy co będzie dalej. Myślę, iż jest za wcześnie, żeby w ogóle mówić o jakichkolwiek nazwiskach. Mamy swoje typy na każdą pozycję, ale musimy przeprowadzić wiele rozmów. To nie jest takie proste, bo o ile podpiszemy zawodnika X na jedną pozycję, to wtedy może nam się zmienić troszeczkę koncepcja na inną pozycję. Jest to nieco skomplikowane, ale myślę, iż z każdym dniem będziemy coraz bliżej i będzie tego coraz więcej. Na ten moment jest jednak jeszcze za wcześnie, żeby mówić o nazwiskach.
– A tak procentowo, gdy pan miał powiedzieć to na obecną chwilę zespół jest na ile zbudowany?
– Nie mogę nic więcej powiedzieć. Mamy dwóch zawodników i z tego zaczynamy budowę. Pod nich będziemy dopasowywać kolejnych zawodników. Czy będą zawodnicy z poprzedniego sezonu, czy nie, to jest też kwestia tych pozycji i uwarunkowań, kto będzie na jakiej pozycji i kto dokładnie będzie pasował. Mamy swój plan na to, mamy typy pewnych zawodników, ale musimy się oczywiście dogadać i porozmawiać. Ja też muszę poznać zawodników. Taka rozmowa też bardzo pomaga w podjęciu decyzji.
– Na konferencji prasowej przyznał pan, iż jest zainteresowany pozostaniem w zespole Aleksandra Mishuli. Czyli oznacza to, iż obcokrajowiec przymierzany jest na pozycję jeden lub dwa?
– Na pewno i tutaj nie ma co ukrywać. Mishula gra na pozycji nt. 2 i tam go widzimy przede wszystkim, czasami może na piłce. Mówimy jednak teraz o zawodniku, z którym dopiero chcielibyśmy podpisać kontrakt. Nie ma złożonego podpisu więc to się może gwałtownie zmienić. Za tydzień ktoś mu może przysłać ofertę i on może wybrać inny zespół. Dlatego nie chcę mówić o sytuacjach, które mogą nie mieć miejsca. Na pewno jednak będziemy szukać zawodników na wiele pozycji czy to będzie 1-2, 3-4. Mamy wolę podpisania Mishuli, więc wtedy też to troszeczkę nam się inaczej ułoży. Jest Maciej Koperski, który też może grać na pozycji 1-2, więc to też trochę pomaga. Zobaczymy jak będzie, ale to w przyszłości.
– W minionym sezonie docierały do pana informację o odradzaniu się koszykówki w Rzeszowie, choćby z racji frekwencji na meczach?
– Oczywiście, iż tak. Ten świat koszykarski nie jest taki wielki, to nie jest piłka nożna. Nie oglądałem meczów pierwszej ligi, ale cały czas byłem na bieżąco z wynikami. Patrzyłem jak to wszystko się rozwija i miałem dużo pozytywnych informacji odnośnie Rzeszowa, klubu, miasta i kibiców. Słyszałem, iż jest to bardzo dobre miejsce na tworzenie koszykówki i można to zrobić na poważnie. Jest ogromny potencjał zarówno miasta, jak i kibiców. Słyszałem, iż jest ogromne zainteresowanie, także wśród młodzieży i iż coraz więcej dzieci chce trenować koszykówkę. Myślę, iż to jest też dobry czas i miejsce na to, żeby wykorzystać ten boom.

– Komentuje pan mecze włoskiej LBA Serie A w Polsacie Sport, czy z racji objęcia posady trenera w Rzeszowie trzeba odstawić mikrofon?
– Jestem umówiony, iż do końca sezonu ekstraklasy włoskiej będę pracował przy komentowaniu meczów. To była wcześniejsza, troszeczkę niepisana umowa z telewizją i po prostu chcę się z tego wywiązać. Myślę, iż nie będzie to zbytnio kolidowało z pracą tutaj, ponieważ to są głównie wieczorne mecze. Jest też Michał Gabiński, który w pewnych rzeczach może mnie zastąpić, więc nie jest to problem. Tam jeszcze został mi miesiąc, więc damy radę.
– Zapowiada się zatem intensywny miesiąc…
– Bardzo. Jeszcze się nakładają na to sprawy rodzinne, gdzie też jest intensywnie więc teraz jest wyczerpujący czas, ale takie jest życie. Trzeba zrobić dobrą pracę i o ile teraz wykonamy ją porządnie, to zwróci się to w trakcie sezonu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Michał Gabiński: w Rzeszowie jest miejsce na koszykówkę na najwyższym poziomie