Mazury – nasz drugi dom

2 dni temu

Nie potrafimy inaczej spędzać weekendów i wolnego czasu niż aktywnie. Siedzenie w miejscu to nie dla nas. Tym razem pogoda była w kraju kapryśna, ale nam się udało: słońce i wiatr – najlepsze połączenie. Nie ma lepszej recepty na złapanie oddechu niż promienie słońca, zapach jeziora i szum wiatru w żaglach.

Mazury kocham od dzieciństwa. To tu pierwszy raz wiosłowałem, pierwszy raz stanąłem za sterem, pierwszy raz zasmakowałem prawdziwej wolności. Od ponad trzydziestu lat wracam w te same miejsca – i nigdy mi się nie znudziło. Bo Mazury nigdy nie są takie same. Zawsze coś zaskoczy, zawsze coś zachwyci, zawsze coś zostaje w pamięci.

Tą miłością zarażam innych. Skutecznie. Junior ma już patent żeglarski i coraz częściej myślę, iż pora na jego własną żeglarską drogę. Młodszy chłonie ten klimat – ogniska, noclegi pod chmurką, kąpiele w jeziorze i oczywiście… kiełbasa z ogniska i ziemniaki z żaru. A my? My po prostu jesteśmy u siebie.

Nie trzeba lecieć daleko, rezerwować all inclusive, szukać egzotyki. Czasami wszystko, czego naprawdę potrzebujemy, jest bardzo blisko. Wystarczy tylko chcieć to zobaczyć.

Mazury. Nasz świat.

Idź do oryginalnego materiału