Mieszkańcy ulicy Łódzkiej chcą normalności

3 godzin temu

Niekończący się hałas w ciągu dnia i nocy, pękające ściany domów, a także zniszczona nawierzchnia drogi z powodu nadmiernego ruchu tranzytowego ciężarówek i tirów – to smutna codzienność mieszkańców ulicy Łódzkiej. Jednojezdniowy fragment wylotówki z Kielc, będący częścią miejskiego odcinka drogi krajowej 74, jest w fatalnym stanie.

Nic więc dziwnego, iż mieszkańcy tej części miasta czekają jak na zbawienie na budowę ekspresówki, zapowiadaną od kilkunastu lat.

– Codziennie panuje tu tak duże natężenie ruchu, iż aż trudno uwierzyć, iż można mieszkać przy takiej ulicy. Już od około 20 lat żyjemy w zawieszeniu, bo wtedy padł pierwszy pomysł i koncepcje dotyczące przebiegu drogi ekspresowej. Miało się to wiązać z wyburzeniem naszej nieruchomości i budową nowej drogi. Od tamtej pory czujemy się zwodzeni – wciąż słyszymy tylko o rozmowach i planach. Teraz, gdy temat budowy ponownie stał się głośny, pojawiły się protesty mieszkańców ulicy Jesionowej. Oni mają swoje argumenty, my – swoje. Nam przede wszystkim chodzi o ten odcinek drogi przy ulicy Łódzkiej, który nie tylko jest „wąskim gardłem”, ale też ma potwornie zniszczoną nawierzchnię – opisuje pani Dorota, jedna z mieszkanek ulicy Łódzkiej.

Zwolennicy budowy drogi ekspresowej S74 przez Kielce napisali petycję, w której domagają się realizacji inwestycji bez zbędnych opóźnień. Dokument, pod którym podpisało się kilkudziesięciu mieszkańców ulicy Łódzkiej, został skierowany między innymi do prezydent Kielc Agaty Wojdy oraz Ministerstwa Infrastruktury.

– Nie mamy żadnych chodników, ani choćby pobocza. Jest tu bardzo niebezpiecznie – często dochodzi do wypadków. Nie ma gdzie uciec, a najgorsza sytuacja panuje zimą. Po opadach śniegu musimy chodzić rowem. Przejście na drugą stronę ulicy to prawdziwy koszmar, a do tego dochodzi nieustanny hałas i pękające ściany naszych domów. w tej chwili nie mamy możliwości normalnego życia – relacjonuje pani Dorota.

– Chciałabym doczekać momentu, kiedy będę mogła znaleźć swoje nowe miejsce na ziemi. Tymczasem przedłużająca się procedura administracyjna i decyzyjny pat wobec całej inwestycji nie przybliżają nas do szczęśliwego finału – dodaje mieszkanka ulicy Łódzkiej.

Budowa pięciokilometrowego odcinka ekspresówki budzi ogromne emocje.

"My, mieszkańcy ulicy Łódzkiej, jesteśmy zaniepokojeni działaniami mającymi na celu dokonanie korekty w projekcie przebiegu drogi S74, a co za tym idzie – groźbą przesunięcia w czasie realizacji tej inwestycji drogowej" – czytamy w petycji.

Mieszkańcy podkreślają w niej nie tylko fatalny stan techniczny obecnej nawierzchni jednojezdniowego odcinka ulicy Łódzkiej, ale także niepewność dotyczącą przyszłości swoich nieruchomości, które zostały przeznaczone do wyburzenia pod budowę ekspresówki. Kiedy to jednak nastąpi – nie wiadomo.

"Z uwagi na złożony wniosek do wojewody, część mieszkańców wypłaciła zaliczki na poczet pozyskania nowych nieruchomości, które – w przypadku przedłużenia procedury – mogą nie zostać zwrócone. Obecna sytuacja blokowania inwestycji jest przyczyną frustracji i poważnych obaw mieszkańców" – podkreślają autorzy petycji.

Przeciwko budowie drogi ekspresowej przez Kielce aktywnie protestują mieszkańcy Szydłówka, którzy już dwukrotnie blokowali ulicę Jesionową. Na ich wątpliwości regularnie odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Pierwotnie zakładano, iż budowa kieleckiego odcinka S74 zakończy się w 2026 roku. Jednak z powodu opóźnień administracyjnych termin ten ulegnie wydłużeniu. Wykonawcą inwestycji na pięciokilometrowym fragmencie drogi jest firma Intercor z Zawiercia, a wartość całego przedsięwzięcia wynosi ponad 713 mln złotych.

  • Droga ekspresowa S74
  • S74
  • kielce
  • inwestycje
  • petycja
    Idź do oryginalnego materiału