Miro Deutsche Fussballschule – tu kopią pod szyldem Miroslava Klose

2 miesięcy temu

Miro Deutsche Fussballschule obchodzi właśnie 10 lat istnienia i rozwija się coraz prężniej. w tej chwili ma 11 oddziałów w sześciu powiatach na terenie województwa opolskiego i jedną placówkę w niedalekim powiecie tarnogórskim.

– W blisko 30 grupach mamy ponad 400 dzieci, które szkolone są przez 22 trenerów i 10 koordynatorów lokalnych – wylicza Mateusz Bachem, koordynator MDFS, czyli projektu, który od początku w całości koordynowany jest przez Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim z siedzibą w Opolu.

Miro Deutshce Fussballschule na cześć Miro Klose

Pomysł zrodził się w Chrząstowicach po piłkarskich mistrzostwach świata w 2014 roku. Inicjatorzy zauważyli, iż jest swoistego rodzaju luka w ofercie sportowej dla dzieci z tamtejszej gminy, która przy tym „mocno utożsamia się z mniejszością niemiecką i językiem niemieckim”. To wszystko złożyło się na to, iż postanowiono otworzyć niemieckojęzyczną szkółkę piłkarską, która po jakimś czasie przyjęła nazwę Miro Deutsche Fussballschule. Tym samym nawiązano i uhonorowano Miroslava Klose, świeżo upieczonego wówczas mistrza świata w barwach Niemiec, który urodził się w Opolu.

– Na samym początku to się nazywało Deutsche Fussballschule, ale potem, gdy Mirek wyraził zgodę, dodano kolejny człon do nazwy – przypomina Mateusz Bachem. – Odwiedził nas w 2018 roku, kiedy przyznano mu tytuł honorowego obywatela Opola. Z kolei w 2022 spotkał się ze wszystkimi szkółkami i dziećmi online. I co ciekawe, odpowiadał na pytania zarówno po niemiecku, jak i po polsku. Zależy, w jakim języku zostało ono zadane.

Przedstawiciele Miro Deutshce Fussballschule sami nie kryją, iż są alternatywą dla tradycyjnych szkółek piłkarskich. Tyle, oprócz gry w piłkę pod okiem profesjonalnych trenerów, uczą się również języka niemieckiego. Klasyczne połączenie pożytecznego z przyjemnym.

W ramach treningu przeprowadzany jest kwadrans językowy. Ten oparto na niemieckich materiałach przygotowanych przez Instytut Goethego z Krakowa, który stworzył specjalne ćwiczenia dla dzieci. Następnie w dalszej części treningu utrwalane jest poznane wcześniej słownictwo. Z kolei trenerzy korzystają ze wzorów nauczania DFB, czyli Niemieckiego Związku Piłki Nożnej. Co samo w sobie jest gwarancją wysokiej jakości szkolenia piłkarskiego. Dodatkowo trenerzy mają możliwość korzystania z wielu szkoleń i staży, również zagranicznych.

W niemieckich szkółkach są polskie dzieci

– Początkowo było takie założenie, żeby wszyscy trenerzy mówili perfekt po niemiecku, ale z biegiem czasu zostało ono trochę zmodyfikowane, bo nie zawsze da się znaleźć dwujęzycznego szkoleniowca, więc tutaj zostali wprowadzeni asystenci językowi, którzy go wspomagają, szczególnie podczas rozgrzewki – tłumaczy Mateusz Bachem. – A później realizowane są już normalne zajęcia sportowe, gdzie oczywiście są wstawki niemieckie, rzecz jasna piłkarskie Za to każdy musi mieć licencję trenerską, instruktora bądź minimum nauczyciela wychowania fizycznego. Bo wiadomo, iż w najmłodszych rocznikach, jak np. skrzat, to pozostało forma gier i zabaw z piłką.

Uroczyste otwarcie Miro Deutshce Fussballschule odbyło się 7 lutego 2015 w Hali Sportowej w Chrząstowicach, a w tym czasie były dwie grupy treningowe. Dzięki świetnym recenzjom, inne gminy w regionie również zapragnęły wprowadzić ten projekt u siebie. I zaczęło przybywać kolejnych zainteresowanych. Jeszcze w tym samym roku doszły Krośnica (około 40 dzieci), Jemielnica (30) i Bogacica (20). W kolejnym Leśnica (25), a jeszcze w następnym Łany (10), Dobrodzień (35), Staniszcze Wielkie (40) i Walce (50). Później Długomiłowice (35), a najnowszą jest ta w Dobrej (20). Jest także jedna poza województwem, bo w Wieszowej (25).

Współpraca się rozkręca

Szkółka oferuje zajęcia dla dzieci w wieku od 4 do 12 lat. Co zatem wtedy gdy dziecko kończy 12 lat i chce wciąż dalej grać?

– W większości przypadków jest tak, iż po prostu współpracujemy z okolicznymi klubami. Zatem o ile ktoś gra w Miro Dobrodzień, to potem przechodzi do Startu Dobrodzień. Jak ktoś gra w Miro Walce, to potem zasila tamtejszy LZS, itd. – wyjaśnia Mateusz Bachem.

Co ważne, nie ma też obowiązku, by dziecko przynależało do mniejszości niemieckiej. Nieważne jest pochodzenie, wyznanie, czy poglądy polityczne (oczywiście, rodziców). Każdy jest otwarty, kto chce, to może przyjść. W drugą stronę również nie ma kontry, bo np. przyjechała „niemiecka szkółka” i trzeba będzie się jej postawić.

– jeżeli już, to raczej dzieci były zaskoczone, iż umiemy normalnie po polsku mówić, bo przecież nie każdy siedmiolatek, o ile widzi niemiecką szkółkę, to jest świadomy, iż to są polskie dzieci – śmieje się Mateusz Bachem.

Samych turniejów zresztą jest coraz więcej. Bo ile początkowo szkółki grały między sobą, to teraz coraz częściej rywalizują z innymi klubami. Np. z Odrą Opole, której MDFS jest klubem partnerskim, Polonią Nysa, MKS-em Kluczbork. Bardzo często sprawdzają się także z Athletickiem Ozimek.

Miro Deutshce Fussballschule – cały czas się rozwijają

– Na samym początku to była mocna rekreacja. Ten proces kształtowania młodych piłkarzy trochę trwa i te 10 lat w przypadku naszej szkółki to wcale nie tak długo – nie kryje Mateusz Bachem. – Także w kwestiach organizacyjnych. Niemniej, stopniowo wprowadzamy coraz bardziej wypracowane metody szkolenia. Jestem przekonany, iż to zaprocentuje w przyszłości. I mam nadzieje, iż za drugie 10 lat przynajmniej paru zawodników z tych 400 będzie grało na poziomie półprofesjonalnym. Już teraz wyróżniający się zawodnicy jeżdżą na testy do Odry Opole czy Piasta Gliwice.

Obecnie głównym celem Miro Deutsche Fussballschule jest „utrzymanie odpowiedniej jakości szkolenia piłkarskiego i językowego we wszystkich szkółkach”. Tak, by wszystkie zainteresowane dzieci miały możliwość rozwoju na wielu płaszczyznach.

Dzieciaki z Miro Deutshce Fussballschule

– Cały czas się rozwijamy. w tej chwili pracujemy nad tym, aby nawiązać współpracę z kilkoma klubami z Niemiec, tak, by wyjeżdżać do zaprzyjaźnionych drużyn i zapraszać je do nas. Dzięki czemu można stale rozwijać się sportowo i językowo – tłumaczy Mateusz Bachem. – W sumie to już się dzieje. Bardzo duży nacisk kładziemy na rozwój indywidualny trenerów. Chcemy zwiększać ich kompetencje i świadomość na wielu płaszczyznach. To przecież w sporej mierze od nich zależy nie tylko jakimi piłkarzami będą ich podopieczni, ale też przede wszystkim ludźmi.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału