Najbardziej utytułowany szybownik w historii, Sebastian Kawa z Międzybrodzia Żywieckiego, stoi przed szansą zdobycia jedynego tytułu, którego w jego imponującej karierze jeszcze brakuje: mistrzostwa świata w klasie otwartej. Ma jednak nieoczekiwany problem.
Przyszłoroczne mistrzostwa świata odbędą się w maju w Częstochowie. „Zostałem warunkowo reprezentantem na mistrzostwa świata. W tym sensie, iż jak sobie znajdę szybowiec klasy otwartej to polecę w zawodach. Polska nie zdobyła mistrzostwa świata w openach od 32 lat. Ostatnio zrobił to Janusz Centka w 1993 roku. Nie szukam małych wyzwań tylko najtrudniejszych i to wygląda na jedną z takich misji. Dominacja niemieckich pilotów jest ewidentna, od lat dysponowali najlepszymi szybowcami i regularnie Michael Sommer, a ostatnio Felipe Levin nie dawali innym szans” – zakomunikował w swoich mediach społecznościowych Sebastian Kawa.
„Padł taki pomysł, żeby spróbować, żeby się do tych zawodów przygotować. Żeby wygrać i wziąć całą pulę. Ale jest pewien problem. Zostałem zakwalifikowany do tych zawodów, ale nie mam na czym wystartować. To są bardzo drogie szybowce. Właściciele ich nie pożyczają. Nie ma wypożyczalni. To drogi sprzęt. Przeciętnego człowieka, a choćby bardziej majętnego, na to nie stać” – dodał.
Pierwszy konieczny ruch to znalezienie szybowca EBR. choćby do pożyczenia, bo Aeroklub Polski nie dysponuje takim sprzętem. Drugi krok – znaleźć sponsora, który za to zapłaci. „Idealnie by było taki szybowiec kupić, byśmy te medale w końcu przywozili z zawodów, a nie raz na 30 lat” – wskazuje Sebastian Kawa.
Przy oświadczeniu zamieścił zdjęcie z zawodów w Lesznie 2003 roku. Znajduje się na nim szybowiec Concordia, w którym zdobyto ostatni złoty medal dla Polski. „Próbowałem kilka razy namówić właściciela na to, by mi dał spróbować, ale nie udało się. Szukam dalej. Nie mamy równorzędnego szybowca w kadrze narodowej” – komentuje mistrz z Międzybrodzia Żywieckiego.
Start w klasie otwartej to marzenie wielu pilotów. Szybowce tam obecne to najnowocześniejsze, często unikatowe konstrukcje, bez ograniczeń mechanizacji skrzydeł i balastu. Dla Sebastiana Kawy byłaby to szansa na zdobycie 40. medalu w jego imponującej karierze. Zakup maszyny oznaczałby nie tylko szansę na wygranie upragnionego mistrzostwa, ale również inwestycję w przyszłość polskiego szybownictwa.
Start w Częstochowie to rzadka okazja, by powalczyć o tytuł świata na własnym terenie i przerwać wieloletnią dominację niemieckich pilotów. Dla polskich kibiców byłaby to możliwość śledzenia walki o medal, na który czekają od 1993 roku.

2 godzin temu














